VORTAL BHP
Aktualnie jest 860 Linki i 253 kategori(e) w naszej bazie
WARTE ODWIEDZENIA
 Co nowego Pierwsza 10 Zarekomenduj nas Nowe konto "" Zaloguj 29 marca 2024
KONTAKT Z NAMI

Robert Łabuzek
+48501700846
 
Masz problem z BHP
szukasz odpowiedzi ?
Szybko i gratisowo otrzymasz poradę
zadzwoń lub napisz na maila.

Na stronie przebywa obecnie....

Obecnie jest 54 gości i 0 użytkowników online.

Możesz zalogować się lub zarejestrować nowe konto.

Menu główne


Google

Przeszukuj WWW
Szukaj z www.bhpekspert.pl

Temat: POLITYKA ! POLITYKA? TAK POLITYKA

Teksty opublikowane w tym temacie.
Autor : Prawo _DNIA 24-12-2006 - 10:11 | 6356 raz(y) oglądano.
Polityka : Prezydent Warszawy Bufetowa Watch
POLITYKA ! POLITYKA? TAK POLITYKA
INTERNET Blog o pani prezydent Warszawy
Patrzą na ręce nowej gospodyni stolicy

Blog Bufetowa Watch - taką dość złośliwą nazwę wybrał internauta, który śledzi poczynania Hanny Gronkiewicz-Waltz w ratuszu

Na świecie podobne strony są bardzo popularne. Internauci bacznie obserwują i krytykują m.in. prezydenta USA ( bushwatch. com) i premiera Wielkiej Brytanii ( blairwatch.co.uk). Strona www.bufetowa.blogspot.com wzięła swoją nazwę od złośliwego przydomka, którego krytycy Hanny Gronkiewicz-Waltz używali już w czasie kampanii samorządowej.




Autor : prawo _DNIA 29-12-2003 - 11:19 | 6191 raz(y) oglądano.
Afery : Pytania o kasjera
POLITYKA ! POLITYKA? TAK POLITYKA Zbigniew Ziobro w imieniu PiS domaga się, aby szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na najbliższym posiedzeniu Sejmu odpowiedział na pytania związane z działalnością Wiesława Huszczy. To reakcja na nasz weekendowy tekst o byłym skarbniku PZPR i SdRP.

(Cały artykuł: 'Pytania o kasjera' |698 więcej słów||Wyślij artykuł do znajomych|Strona gotowa do druku)


Autor : prawo _DNIA 29-12-2003 - 11:04 | 7554 raz(y) oglądano.
Afery : Nietykalny-PORTRETY WIESŁAW HUSZCZA
POLITYKA ! POLITYKA? TAK POLITYKA Dlaczego Leszka Millera nie było na imieninach Wiesława Huszczy? Bo winda w kamienicy, w której odbywała się impreza, jest za mała, żeby zmieścił się do niej premier na wózku. To oczywiście żart. Dowcip, który opowiadano sobie na niedawnym przyjęciu u byłego kasjera lewicy.





Autor : gringo _DNIA 09-06-2003 - 05:51 | 7474 raz(y) oglądano.
Afery : Mafia. W Polsce nadużywa się tego słowa.
POLITYKA ! POLITYKA? TAK POLITYKA Mafia. Zdaniem krakowskich stróżów prawa, w Polsce nadużywa się tego słowa. Z mafią mamy do czynienia dopiero wtedy, gdy grupa przestępcza zyskuje znaczące wpływy wśród szanowanych polityków i przedsiębiorców. A u nas na razie - mimo licznych poszlak oraz relacji świadków spisanych w aktach głośnych procesów - niczego takiego nie udowodniono.



Autor : abecadlo _DNIA 23-03-2003 - 13:42 | 4899 raz(y) oglądano.
artykułów : Wojna XXII wieku 23.03.2003
POLITYKA ! POLITYKA? TAK POLITYKA - Irak nie jest na tyle poważnym przeciwnikiem dla Stanów Zjednoczonych, aby musiały sięgnąć po najnowocześniejszy arsenał - uważa płk Waldemar Kaczmarek



Autor : inspekcjapracy _DNIA 23-03-2003 - 10:02 | 5038 raz(y) oglądano.
artykułów : Frak pod sutanną
POLITYKA ! POLITYKA? TAK POLITYKA Cichy głos sumienia - do czego służy watykańska dyplomacja

Na spotkanie z Saddamem Husajnem papieski wysłannik kardynał Etchegaray czekał w Bagdadzie pięć dni, szef komunistów rosyjskich Ziuganow – trzy. Za to papież przyjął i zastępcę Husajna, Tarika Aziza, i szykującego się na wojnę z Irakiem premiera Blaira. Do czego zatem służy watykańska dyplomacja?

(Cały artykuł: 'Frak pod sutanną' |61 więcej słów||Wyślij artykuł do znajomych|Strona gotowa do druku)


Autor : kodeks _DNIA 04-12-2002 - 20:22 | 4233 raz(y) oglądano.
artykułów : Czat z Jerzym Urbanem z 4.12.2002
POLITYKA ! POLITYKA? TAK POLITYKA Jerzy Urban z domu Urbach urodzony 3 VIII 1933 r. w pół roku po dojściu Hitlera do władzy w szpitalu niemieckim w Łodzi. Pochodzi z rodziny zasymilowanych od pokoleń Żydów o skłonnościach socjalistycznych i kosmopolitycznych. Ojciec Jan - dziennikarz, przed wojną właściciel i szef gazety.

W czasie wojny udawał katolika. Łącznie uczęszczał kolejno do 17 szkół, w tym po wojnie do czterech średnich. Z dwóch go wyrzucono, a dwie sam opuścił. Studiował na dwóch fakultetach Uniwersytetu Warszawskiego, z obu go wyrzucono. Pracował kolejno w redakcjach "Nowej Wsi", "Po prostu", "Polityki", "Życia Gospodarczego", znów "Polityki". "Po prostu" zamknięto, z "Polityki" był wyrzucony. W drugiej epoce Gomułki przez 6 lat miał zakaz pracy w dziennikarstwie, a przez 9 nie mógł podpisywać tekstów swoim nazwiskiem. Pseudonimy: Rem, Kibic, Klakson i in.

W 1980 r. opowiedział się przeciw "Solidarności". W sierpniu 1980 r. został rzecznikiem rządu Jaruzelskiego. Od 1988 r. minister bez teki w rządzie Rakowskiego i Przewodniczący Komitetu ds. Radia i Telewizji. Kandydując w Warszawie przegrał wybory do Sejmu 4 czerwca 1989 r.
We wrześniu usunięty z funkcji rządowych.

W 1990 r. założył tygodnik "NIE".
Wydał 21 książek w tym w r. 1990 "Alfabet Urbana", sprzedany w 750 tys. egzemplarzy. Wydano też pięć książek o Urbanie: "Jaja kobyły", "Zwierciadło Urbana", "NIE Urbana w walce z Kościołem katolickim", "Urban, byłam jego żoną" i "Urban" Anny Bojarskiej.

Bezpartyjny do stycznia 1990 r., kiedy to nie przyjęto go do PZPR, poczem przyjęto do SdRP. Obecnie członek SLD.

Nagrody: Wiktor telewizyjny 1987 r. oraz liczne ordery które w latach 90. odesłał.

Trzykrotnie żonaty, obecnie z Małgorzatą Daniszewską, dziennikarką i wydawcą. Z trzech małżeństw jedna córka Ola-Magda, dzięki niej dwoje wnuków.
Języki - tylko polski, wersja wulgarna.
Upodobania do: jedzenia, pieniędzy, picia, spania, Jaruzelskiego, rozgłosu, lenistwa i Rosji. Niechęć do: sportu, religii, wysiłku fizycznego, nudziarzy, nacjonalizmu, marchewki, papieża, poezji romantycznej, prozy patriotycznej, klusek, dzieci i prezydenta Busha.
Jerzy Urban o sobie:
Wygląd - łysy, 163 cm wzrostu, otyły, nadziany golonkami i forsą.

Jestem nadąsanym egoistą

Nie przespałbym się ze sobą, gdybym był kobietą. Ale onanizm uprawiam z upodobaniem...


Jerzy Urban: Dzień dobry, czekam ze strachem.

panfred: Mam do Pana pytanie, po co to wszystko. Dlaczego postanowił Pan żyć w taki, a nie inny sposób i dodatkowo "na złość" wszystkim trwać przy tym przez tyle lat! Dlaczego?

Jerzy Urban: To jest pytanie - dlaczego w ogóle żyję, bo mnie, cholera spłodzili rodzice, a matka urodziła.

MMR: Protestuje przeciwko otwieraniu grobów. Ten pan powinien odejść w zaświaty. NIE dla wpuszczania kreatur na salony!

Jerzy Urban: NIE wpraszałem się do Pana do salonu, ale ciekaw jestem, czy ma Pan ładny salon.

Rexbo: Niech Pan odpowie uczciwie i bez ironii - jak Pan sądzi, co stanie się z Panem po śmierci?

Jerzy Urban: Zeżrą mnie robaki ze smakiem.

Kairos: Dzień dobry. Czy medytował Pan, aby odkryć czy Bóg istnieje? Miesiącami?

Jerzy Urban: Jestem od dziecka pewien, że żadnego Boga nie ma.

moniek: Czemu tak nie lubi Pan Solidarności? PRL była sztucznym tworem i sądzę że dzięki Solidarności poszła w rozsypkę. Skoro jest Pan zagorzałym przeciwnikiem "solidaruchów" to wnioskuję że pewnie bardzo Pan żałował upadku PRL i rozwiązania PZPR

Jerzy Urban: Nie żałuję, że ustrój się zmienił. Nie lubię dalej Solidarności. Była nacjonalistyczna, demagogiczna, równożołądkowa i robiła rewolucję na ślepo, bez troski o skutki.

antyczerwony:Czy żyło się panu lepiej za PRL czy za SLD ?
ryba: Kiedy żyło się Panu lepiej: przed'89 czy po???

Jerzy Urban: Ciekawszą pracę miałem przed '89. Żyje mi się lepiej teraz. Ale zawsze dobrze żyłem - przed '80 też.

Katolik: Pytanie do JU: Czy zamierza Pan, zgodnie z Polską tradycją, na stare lata nawrócić się i być gorliwym sługą Kościoła Katolickiego i potępiaczem niewiernych?

Jerzy Urban: Nie.

czezare: kim jest dla J. Urbana Larry Flint???? czy nie sadzi pan iż jest tylko jego epigonem???

Jerzy Urban: Ja wcale nie uważam się za oryginalnego.

nie:Skąd u Pana takie antychrześcijańskie nastawienie?

Jerzy Urban: Nie mam nastawienia antychrześcijańskiego, tylko antyklerykalne.

hermanvonsalza:co pan myśli o Rydzyku? nie uważa pan, ze jego Imperium przerosło pańskie?

Jerzy Urban: Pytanie retoryczne. Oczywiście, że tak.

piotrk222:Czy słucha pan Radia Maryja ?
Sonder__:Co pan sadzi o filmie o Radiu Maryja i o Tadeuszu Rydzyku?
piotrk222:Czego nie lubi pan w Radiu Maryja ?

Jerzy Urban: Nie słucham, dostaję wybrane stenogramy. Nie lubię w tym Radiu wszystkiego - najbardziej: antysemityzmu, szowinizmu polskiego, zakłamania, sztucznej słodyczy. film mi się podobał, ale większość faktów znałem ze swojego tygodnika "Nie".
VIP:Dlaczego Pan tak nie lubi Papieża Jana Pawła II - proszę o konkretne argumenty
kojot:Dlaczego czuje Pan niechęć do Papieża
maximus:Skąd taka dzika niechęć p. Urbana do papieża?

Jerzy Urban: Na przykład dlatego, że pospieszył z pomocą Rydzykowi. A mówi o umiłowaniu prawdy i potrzebie jednoczenia się Europy. Papież jest dla mnie strażnikiem fałszu, bo religię uważam za fałsz. I jest strażnikiem przesądów, np. w sprawie regulacji urodzin.

Zeb__:panie Urban, podawanie się pana za katolika uratowało być może panu życie, dlaczego wiec teraz zieje pan taka nienawiścią do katolików?

Jerzy Urban: Nie widzę logiki w tym wywodzie. A gdyby trzeba było udawać muzułmanina w Afganistanie, to z tego powodu miałbym pokochać talibów?

antyczerwony:Jak to się stało ze mając żydowskie pochodzenie ominęły pana czystki 68 roku ?

Jerzy Urban: Ponieważ nie były one powszechne i dlatego, że byłem nieosiągalny, bo miałem, z innych powodów, zakaz pracy.

janki:kto jest dla pana największym autorytetem?

Jerzy Urban: Nie mam autorytetów, a jeśli to bardzo zmienne, np. pod wpływem jakieś lektury.

iksik:czy są jakiekolwiek wartości, które Pan szanuje?

Jerzy Urban: Tak - lojalność, uczciwość i rozśmieszę Pana - prawdomówność, a także wierność przekonaniom.

kolega:Panie Jerzy chciałbym wiedzieć czy nadal jest Pan członkiem SLD, a jeżeli tak to czemu niekiedy tak brutalnie atakuje Pan swoich kolegów?

Jerzy Urban: Jestem w SLD. Krytykuję, żeby ta partia była sprawniejsza i mądrzejsza.

bush:Prosze powiedzieć szczerze: kto jest według Pana największym złodziejem w SLD a kto był największym "przekretem" w AWS?

Jerzy Urban: Nie powiem, bo nie mam dowodów. A w AWS jest za wielka konkurencja kandydatów na pierwsze miejsce.

Tomasz_lewicowy:czy to prawda, że nie lubi Pan Prezydenta Kwaśniewskiego?

Jerzy Urban: Bardzo lubię prezydenta Kwaśniewskiego i on jest dla mnie autorytetem w zakresie polityki, ale omylnym.

Casper:Dlaczego nie jest Pan politykiem?

Jerzy Urban: Ponieważ w okresie życia nie mogłem nim być. W PRL-u byłem na ogół podejrzanym typem. W latach 80. byłem pomocnikiem polityków. Zanim zdążyłem awansować, skasowali nas. A w obecnej Polsce byłbym politycznym obciążeniem dla lewicy i nie mógłbym będąc politykiem zapewnić niezależności tygodnikowi "Nie".

123:pamiętam Pana zbiórki śpiworów dla bezdomnych w NY, patrząc z perspektywy czasu nie słyszę aby Pan przeprowadzał podobne akcje dla polskich dzieci, które w wyniku obłędnej polityki reprezentowanej przez Pana bolszewickiej formacji 45 lat zastoju cywilizacyjnego rodzice potracili pracę i żyją w warunkach gorszych niż postpezetpeerowsscy złodzieje.

Jerzy Urban: Śpiwory to był polityczny heppening, nie zajmuję się dobroczynnością. Nie lubię tej formy działania. W PRL-u dzieci nie były głodne i mogły się kształcić, nawet jeśli rodzice nie mieli pieniędzy.

genko:jak to się stało, że z człowieka, który stał na straży "prawdomówności" w PRL-u uważa się Pan za jedynego "sprawiedliwego" w IIIRP?

Jerzy Urban: Ja w PRL-u byłem prawdomówny - bez cudzysłowu, przykładem zdanie - "rząd się sam wyżywi". Nie uważam się za jedynego sprawiedliwego, często jestem niesprawiedliwy dla efektu.
grandstapler:Czy byłeś Goebbelsem stanu wojennego?

Jerzy Urban: Nie przyznaję się do pokrewieństw z Goebbelsem, bo nie jestem ani zbrodniarzem , ani nie mam talentu Goebbelsa.

prezes:Witam.Dlaczego, Pana zdaniem, prezydent coraz większą miłością pała do centroprawicy i Kościoła Kat.?
ike:deklaruje pan wierność przekonaniom, jak wobec tego odnosi się Pan do poczynań SLD od chwili wygranych wyborów, tj. coraz bardziej liberalnemu podejściu kwestii gospodarczych oraz "brataniu" się z hierarchią Kościoła? I co z dotrzymaniem obietnic wyborczych, których niedotrzymanie krytykuje Pańska gazeta?

Jerzy Urban: Ja krytykuję marsz SLD ku centrum. Ale rozumiem taktyczną konieczność zyskiwania tam poparcia przed przystąpieniem do UE i przed każdymi wyborami parlamentarnymi. Ja też pytam, co z dotrzymaniem obietnic? Szczególnie tych, które nic nie kosztują, np. aborcja, wychowanie seksualne w szkole, tanie środki antykoncepcyjne.

pawelzogel:Fakt. Talentu Goebbelsa Pan nie ma, bo raczej nikt nie wierzył w bzdury plecione przez pana na dziennikach telewizyjnych i na konferencjach prasowych.

Jerzy Urban: 38% wierzyło, 48% nie wierzyło, to zbadano.

kp:Czy podoba się Pan samemu sobie jak mężczyzna obiekt seksualny wielu kobiet?

Jerzy Urban: Nie przespałbym się ze sobą, gdybym był kobietą. Ale onanizm uprawiam z upodobaniem. Na ogół ludzie podobają się sami sobie.

zipper:witam, czy w dalszym ciągu interesują pana młode dziewczyny ??? była to o ile mnie pamięć nie myli pana (pardon) słabość ??

Jerzy Urban: Mnie interesują. Ja dziewczyn nie interesuję.

ogier23:Czy nadal jest Pan sprawny seksualnie?

Jerzy Urban: Mniej sprawny niż kiedyś. Oceny są różne, zależnie od wymagań.

beni:Czy określiłby się Pan jako hedonistę?

Jerzy Urban: Tak.

pedro123:czy najbardziej lubi pan wódkę polska, rosyjska czy zachodnia?

Jerzy Urban: Niebieski Absolut.

bartorelli:Ilu procesów w związku z tym spodziewa się pan w najbliższym czasie?
bartorelli:Ile statystycznie procesów pan przegrał ?

Jerzy Urban: Ja mam zwykle kilkanaście procesów. Ciągną się latami. Większość wygrywam.

red_one:Jaki był Pański udział w zabójstwie księdza Popieluszki? Waldemar Łysiak twierdzi, że był pan palcem, który pociągnął za cyngiel.

Jerzy Urban: Panuję nad sowimi palcami. Zabójca twierdził, ze pod wpływem moich wypowiedzi popełnił tą zbrodnię, Ale to przecież nonsens.
Ginger:Jak by Pan zdefiniował przymiotnik "obleśny"?

Jerzy Urban: Nieprzyzwoity w sposób rażący.
Jerzy Urban: Wbudzający obrzydzenie.

urbanek: dlaczego nie zoperuje sobie Pan uszu!!!!!!!!!!
nie_lubie_urbana_:dlaczego ma pan tak odstające uszy?

Jerzy Urban: Chcę mieć takie uszy, żeby mnie łatwo poznawali. A mam je dlatego, że moja matka w ciąży zapatrzyła się w Glempa.

brat_urbana:Co by Pan zmienił w mentalności Polaków?

Jerzy Urban: Mentalność.

pawelzogel:Czego pan się wstydzi z czasów swojego rzecznikowstwa?

Jerzy Urban: Kilku nieprawdziwych twierdzeń opartych o fałszerstwa policji politycznej.

patyzant:jakie to uczucie być ohydnym bogaczem?

Jerzy Urban: Bardzo przyjemne.

piotrk222:Dlaczego wielokrotnie wyrzucono pana ze szkół ?? Co pan nabroił ??

Jerzy Urban: Ja byłem grzeczny, tylko nie chciałem się uczyć. I dlatego musze być dziennikarzem.

konik:Co pan sądzi o wejściu do UE. Wchodzić czy nie wchodzić.

Jerzy Urban: Wchodzić i nie grymasić.

pmajka:słyszał pan słowa Leppera, ze jak zostanie premierem to rozgoni takich darmozjadów jak Urban ?

Jerzy Urban: Po pierwsze - Lepper nie zostanie premierem, po drugie - sam jest darmozjadem.

maximus:Podobno lubi pan alkohol. Czy również narkotyki? NIKT: Palił pan kiedyś marihuanę? Jest pan za legalizacja miękkich narkotyków?

Jerzy Urban: Nie używam narkotyków, paliłem hasz, kaca miałem trzy doby i jestem za legalizacją. Niech się ludzie męczą.

wojtekk:DLACZEGO PAN OPÓŹNIŁ INFORMACJĘ W SPRAWIE CZARNOBYLA.

Jerzy Urban: Dlatego, że jej nie miałem na czas. Ściślej biorąc, nie wiedziałem, co się dzieje. Natomiast podawanie wielkości skażeń w różnych miastach byłoby bez sensu.

Prince_Iktorn: Niech pan powie szczerze : Czy uważa się Pan za dobrego człowieka? Jeśli tak to dlaczego?

Jerzy Urban: Nie uważam się za dobrego człowieka. Za złego - bo lubię szydzić z bliźnich. Jestem też nadąsanym egoistą, ale nie chcę być dobry.

majki: Kto wg. Pana jest dziś mistrzem demagogii i wodolejstwa ???

Jerzy Urban: Ojciec Rydzyk.

gadacz: który z rzeczników rządu po 1989 roku był najlepszy ?

Jerzy Urban: Tober.
adal: Co uważa Pan za lepsze picie alkoholu czy seks???

Jerzy Urban: Nie ma seksu bez alkoholu. Lepszy jest więc alkohol, bo można bez seksu.

dany24: Czego Polsce brakuje żeby stała się krajem normalnym i rozwiniętym ?

Jerzy Urban: Pieniędzy i praktykowania demokracji przez ludzi.

ogier23: wie pan co to wierność

Jerzy Urban: Wiem, ale lubię tylko w polityce.

ciekawa: Czy w życiu prywatnym jest Pan również taki wulgarny ? AF
Gracjan: Dlaczego pozwala Pan na używanie tak wulgarnego języka w swojej gazecie?

Jerzy Urban: Jeszcze bardziej wulgarny. Język jest po to, żeby irytować świętoszków.

Spanish_Inquisition: Jak Pan ocenia takie wypowiedzi, jak "Spieprzaj Dziadu" Kaczyńskiego, czy "Milczeć Psy" innego posła PiS, czy też wygwizdanie komisarza Verheugena w Sejmie? Czy politycy powinni się tak zachowywać?

Jerzy Urban: Nie powinni. I dlatego np. nie jestem politykiem.

wrag: Ile kłamstw wyjdzie jeszcze z Pana ust????

Jerzy Urban: Nie mam w gębie licznika kłamstw.

bobak: Wszyscy pytają o alkohol, narkotyki, dziewczynki, a jakiej muzyki Pan słucha?

Jerzy Urban: Wstydzę się powiedzieć - Bethovenna, Schuberta, Mozarta i innych sparciałych klasyków.

czezare:czy J. Urban ma następcę??? co będzie z NIE gdy J. Urbana nie będzie???

Jerzy Urban: Na pewno "Nie" będzie lepsze beze mnie.

mizia: dlaczego wymienił pan prawie cały skład redakcji?

Jerzy Urban: To nie u mnie.

normalny: Czy wobec bliskich jest pan również taki wulgarny i zakłamany?

Jerzy Urban: Ja nie jestem zakłamany. Tej chrześcijańskiej cechy nie posiadam. Natomiast wulgarny jestem bardzo. Zamiast "Dzień dobry", mówię "kurwa".

OloWu:Widzi Pan jak dużo osób z Panem chce pogadać? Na liczniku widać 1578 osób czatuje z Panem? Czy to dla Pana satysfakcja?

Jerzy Urban: Oczywiście, bardzo się wszystkim dziwię.

cola: czy dowcipy o pana uszach śmieszą czy drażnią Pana
kato: właśnie udało się zrobić pański portret

Jerzy Urban: A nie śmieszą, ani nie drażnią. Czy znacie jakiś śmieszny dowcip o uszach?

vugie: Czy mógłby pan opowiedzieć dowcip o sobie?

Jerzy Urban: Za portret dziękuję.
Jerzy Urban: Nie mam pamięci do dowcipów, nawet o sobie.

aserehe: czy pomógłby Pan drugiemu człowiekowi gdyby np.: upadł na ulicy..?

Jerzy Urban: Gdyby mi to niczym nie groziło, to tak.

nicki: Czy chciałby Pan aby Polska rządzili czytelnicy pańskiej gazety ?

Jerzy Urban: Bałbym się tego, bo są to na ogół ludzie rozgoryczeni i niekiedy skrajni. ale przecież Polską rządzą czytelnicy "Nie".

Mary_: A gdyby miał Pan zmienić tytuł gazety....jakby on brzmiał w nowej wersji?

Jerzy Urban: Nie zmieniłbym. T wygodny tytuł. To jest rodzaj ostrzeżenia przed gazetą.

gam__bit: Dlaczego już nie pisze w NIE Marek Barański?

Jerzy Urban: Bo został szefem "Trybuny". Awansował.

Spanish_Inquisition: rządzą czytelnicy Nie? A nie słuchacze Radia Maryja?

Jerzy Urban: Rządzi Kwaśniewski, Miller, Janik, itd.

luiza: Co Pan myśli o Leszku Millerze, czy to dobry premier?

Jerzy Urban: To się okaże, kiedy ten mężczyzna skończy.
Jerzy Urban: Bardzo dziękuję za pytania. Przepraszam, że nie potrafiłem zaspokoić ani przeciwników skruchą, ani zwolenników - rzeczowym wykładem poglądów. Dziękuję wszystkim, do widzenia.











(|2577 więcej słów||Wyślij artykuł do znajomych|Strona gotowa do druku)


Autor : kodeks _DNIA 03-12-2002 - 00:34 | 3758 raz(y) oglądano.
artykułów : Pod okiem władzy, władza chce wiedzieć
POLITYKA ! POLITYKA? TAK POLITYKA BOGDAN WASZTYL
Pod okiem władzy
20 listopada Trybunał Konstytucyjny zdyskwalifikował ustawę o abolicji i deklaracjach majątkowych jako sprzeczną z konstytucją. Tym samym sędziowie trybunału przynajmniej na jakiś czas powstrzymali apetyt państwa i jego biurokratycznego aparatu na wnikanie coraz głębiej w życie prywatne obywateli. Nie będziemy musieli szczegółowo spowiadać się ministrowi finansów za pośrednictwem urzędów skarbowych z tego, co posiadamy.
Apetyt Grzegorza Kołodki na wiedzę o nas był spory. Wicepremier chciał wiedzieć, jakie posiadamy mieszkania, jakimi samochodami jeździmy, ile pieniędzy zgromadziliśmy w bankach, akcjach, dziełach sztuki, jakie mamy kolekcje, sprzęt elektroniczny, meble (nawet łóżka, jeśli drogie lub zabytkowe). Co liczący kilkadziesiąt tysięcy ludzi, przeciążony pracą aparat skarbowy począłby z taką wiedzą? Zapewne nic, bo nie potrafiłby jej przyswoić ani wykorzystać.
Miliony deklaracji każdego roku trafiałyby do piwnic urzędów skarbowych, podobnie jak miliony innych dokumentów, którymi urzędy już dysponują. W tych dokumentach oraz w rejestrach, ewidencjach, księgach wieczystych jest już dostępna większość informacji, które chciała od nas wyciągnąć skarbówka. Trzeba tylko z tych rejestrów korzystać. Dla policji nie istnieje już tajemnica bankowa, może też ona otrzymywać informacje z biur maklerskich oraz przeglądać umowy ubezpieczeniowe. Po co więc te nowe ciężary nakładane na obywateli? Chyba tylko po to, by obywatele uporządkowali za urzędników zbiór danych na swój temat.

Trybunał Konstytucyjny poddał ustawę o abolicji i deklaracjach majątkowych druzgocącej krytyce jako naruszającą podstawowe konstytucyjne normy: zaufanie obywateli do państwa i stanowionego przez nie prawa, sprawiedliwości i równości podatników, powszechności opodatkowania. Wprowadzenie deklaracji majątkowych - uzasadniał trybunał - zbyt głęboko ingeruje w sferę prywatności. Drobiazgowość żądanych informacji powoduje, że na obywatela byłoby nałożone zadanie w zasadzie niewykonalne. W samą konstrukcję deklaracji wpisane jest immanentne ryzyko nierzetelności w sporządzeniu, co daje organom podatkowym zbyt dużą swobodę ocen. Ciężar dowodu, że deklaracja jest rzetelna, przerzucono na sporządzającego. Celem deklaracji było zwiększenie skuteczności ściągania podatków, jednak użyty środek - ciężar publiczny nałożony na obywatela - jest nieproporcjonalny do tego celu.

Abolicja podatkowa i deklaracje majątkowe miały być istotną częścią rządowego programu "Bezpieczna Polska", ogłoszonego przez premiera w sierpniu tego roku. Czy bez zapisów proponowanych przez ministra Kołodkę zawali się cały program? Być może, ale to wcale nie oznacza, że w Polsce będzie mniej bezpiecznie. Od wielu lat pod pozorem skuteczniejszej walki z przestępczością (a od roku też z terroryzmem) państwo ogranicza swobody obywateli i rozciąga nad ich życiem coraz większą kontrolę, a przestępcy mają się nie gorzej niż mieli.


Mamy cię w rejestrze
Już przed rokiem rzecznik praw obywatelskich oraz przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka zwracali uwagę, że w polskim systemie prawnym funkcjonuje blisko 30 ustaw ograniczających obywatelowi dostęp do informacji, co pozwala urzędnikom różnych szczebli władzy korzystać z tego niekiedy na wyrost. Jednocześnie zaniepokojenie RPO wzbudził fakt, że przybywa przepisów umożliwiających władzy publicznej większą ingerencję w sferę prywatności. Obywatel nie ma z kolei dostatecznych środków, by obronić się przed nieuzasadnioną ingerencją urzędników oraz nadużyciami.

Przygotowując nowe umowy zakłady energetyczne prosiły o wypełnienie wniosku i podanie między innymi daty i miejsca urodzenia, dokładnego adresu, telefonu, numerów PESEL, NIP, numeru dowodu osobistego. Po co te dane? Co z nimi zrobiono? Jeśli obywatel jest na punkcie swych danych osobowych szczególnie wrażliwy, może sprawdzić. Ale jednocześnie powinien sprawdzić dziesiątki innych rejestrów. Czy ma na to czas, siły i pieniądze? Nie. Więc obywatel musi wierzyć, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem, choć wie, że tak nie jest, bo dane osobowe wyciekają z najszczelniejszych rejestrów, o czym świadczą liczne oferty rozsadzające skrzynkę pocztową Jana Kowalskiego. Kowalski dziwi się, skąd firmy zajmujące się sprzedażą bezpośrednią wiedzą o nim tak wiele, skoro nigdy z tymi firmami nie miał kontaktu. Od urzędników, którzy mają dostęp do baz danych i nie są służbistami.

Dane osobowe gromadzą, przechowują i przetwarzają ministerstwa, urzędy wszelkich szczebli, policja, sądy, Zakład Ubezpieczeń Społecznych, urzędy skarbowe, Główny Urząd Statystyczny, administracja wojskowa. Nawet w najmniejszym urzędzie gminy rejestruje się korespondencję wpływającą i wypływającą, zarządzenia wójta, uchwały rady gminy, wnioski komisji rady gminy, interpelacje i zapytania radnych. Prowadzi się ewidencję działalności gospodarczej, zezwoleń na sprzedaż alkoholu, zgonów, małżeństw, urodzeń, ludności, dowodów osobistych, użytkowników wieczystych, właścicieli psów, dzierżawców nieruchomości gminnych, podatników podatku od nieruchomości i rolnego, osób korzystających z dodatków mieszkaniowych...

Powszechny System Ewidencji Ludności PESEL liczy ponad 45 milionów numerów (w tym wiele należących do osób już nieżyjących), a Krajowa Ewidencja Podatników (NIP) ponad 27 milionów. W Centralnym Rejestrze Ubezpieczonych znajdują się informacje o ponad 13 milionach osób, w centralnym Rejestrze Członków Otwartych Funduszy Emerytalnych - o 12,5 mln, w centralnym Rejestrze Płatników Składek ZUS - o ponad 2,3 mln. Potężne bazy danych mają operatorzy sieci telefonicznych. Powstaje Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców oraz Krajowe Centrum Informacji Kryminalnej.

- Czasem instytucje i urzędy bronią obywatelowi dostępu do informacji zebranych w swoich rejestrach i kartotekach, wykorzystując czy też nadinterpretując Ustawy o ochronie informacji niejawnych i ochronie danych osobowych - słyszę w Generalnym Inspektoracie Ochrony Danych Osobowych.
Dane chronione
W przypadku Ustawy o ochronie danych osobowych rzeczywistość zakpiła sobie z intencji ustawodawców - chciano chronić obywatela przed urzędnikiem, a tymczasem dano urzędnikowi wspaniały instrument do wykręcania się od udzielania informacji. Podstawowym celem ustawy, która weszła w życie w 1997 r., było określenie praw i obowiązków organów, instytucji i osób prowadzących zbiory danych osobowych oraz praw osób, których dane są przechowywane. Chodziło o to, by zapewnić maksymalną ochronę praw i wolności każdej osoby oraz poszanowanie jej prywatności.
Za dane wymagające szczególnej ochrony uznano informacje na temat stanu zdrowia, nałogów, preferencji seksualnych, wyznania, poglądów politycznych. Intencją ustawodawcy była ochrona obywatela przed wszechwiedzą (a przynajmniej dążeniem do wszechwiedzy) urzędów, nieuzasadnionym zbieraniem informacji na jego temat i obróbką tych informacji. Dziś można stwierdzić, że gdyby ustawowych zapisów sumiennie przestrzegano, powstałoby spore zamieszanie.
Władze wielu gmin wielokrotnie odmawiały podania do publicznej wiadomości wysokości swych poborów, zasłaniając się wspomnianą ustawą. Ta sama ustawa nie pozwalała - zdaniem prezesów - na ujawnienie zarobków szefów wielkich firm z większościowym udziałem skarbu państwa. Sekretarka w jednym z sądów nie podała Zbigniewowi Romaszewskiemu nazwiska prezesa, do którego senator chciał wysłać list. Kancelaria Prezydenta RP odmówiła jednej z gazet prawa do zapoznania się z wnioskiem o przyznanie odznaczenia państwowego działaczce SLD.
Tajne przez poufne
Podczas dyskusji zorganizowanej przez rzecznika praw obywatelskich Ewa Kulesza, generalny inspektor ochrony danych osobowych, wyraziła pogląd, że wszelkie decyzje administracyjne dotyczące jakiejkolwiek indywidualnej sprawy w całości powinny być tajne, podobnie jak zarobki urzędników, ponieważ wynagrodzenie pracownika należy do jego dóbr osobistych. Jej zdaniem, również akta sądowe powinny być niedostępne dla dziennikarzy (mimo że pozwalają na to odpowiednie kodeksy), ponieważ zawierają chronione prawem dane osobowe. Z takim stanowiskiem nie zgodził się jednak pierwszy prezes Sądu Najwyższego, który zwrócił uwagę na fakt, że konstytucja nie daje obywatelowi żadnego instrumentu kontroli pracy sądów poza jawnością rozpraw.

- Utajnienie rozpraw i odmowa prawa dostępu do akt sprawią, że obywatele nie będą mogli ocenić, czy sądy właściwie stosują prawo - ostrzegał prezes.
Wieloletnia praktyka sprawiła, że polscy urzędnicy są świetnie przygotowani do zatajania informacji. Przez lata powoływali się na najrozmaitsze przepisy o różnych rodzajach tajemnic, a jeśli takich nie było, to na brak przepisów gwarantujących obywatelom powszechny dostęp do akt organów administracji publicznej. Zamiast zasady: Co nie jest zabronione, jest dozwolone, urzędnicy stosowali inną: Co nie jest dozwolone, jest zabronione. Jakby naprzeciw tym praktykom wyszła Ustawa o ochronie informacji niejawnych przyjęta przez Sejm w marcu 1999 r.

W rzeczywistości modelowej, nakreślonej przez ustawodawcę, wszystko jest poukładane jak należy: państwo robi porządek ze swymi tajemnicami, tworzy procedury ich ochrony. Państwo musi chronić swe tajemnice, by nie stać się słabym i bezbronnym. Demokratyczne państwo musiało też odejść od starej, socjalistycznej ustawy z 1982 r. i wprowadzić nową, zgodną ze standardami natowskimi. Nowa ustawa sprecyzowała pojęcie informacja niejawna, wskazała osoby odpowiedzialne za jej ochronę, wprowadziła nowe procedury. Za ochronę informacji niejawnych odpowiadają służby specjalne i kierownicy jednostek administracyjnych, które wytwarzają, gromadzą lub przekazują informacje niejawne.

Informacją niejawną jest nie tylko tajemnica państwowa, ale i służbowa. Dlatego nawet pracownicy najmniejszego urzędu gminy powinni być poddani procedurze sprawdzającej zanim zostaną dopuszczeni do jakichkolwiek tajemnic. Kierownicy jednostek i pełnomocnicy ochrony są sprawdzani jeszcze dokładniej.
Przyjęcie ustawy spowodowało masowe obnażanie się urzędników nawet najniższego szczebla. - Postawiono nas w sytuacji bez wyjścia - opowiada pracownik wydziału kultury w niewielkim magistracie. - Jeśli nie zgodzę się wypełnić ankiety, tracę dostęp do informacji niejawnych wytwarzanych w urzędzie, a więc wypadam z kręgu zaufanych. Będę pomijany przy awansach, być może też przy premiach. Kto sam skieruje się na boczny tor? Nikt. Więc ludzie wypełniają ankiety.
Urzędnik gminny, który chce mieć dostęp do informacji niejawnych, powinien podać pełne dane dotyczące swojej rodziny, rodziców i rodzeństwa - swojego oraz żony, zarobki swoje i żony, dodatkowe źródła przychodów, wyjawić, czy jest zadłużony, czy był karany, czy w ciągu dziesięciu lat pił alkohol w ilościach powodujących zaburzenia lub utratę świadomości, czy w ostatnich dziesięciu latach wyjeżdżał za granicę (kiedy, do kogo, w jakim celu, z kim się kontaktował, u kogo mieszkał), czy cierpiał na choroby psychiczne lub inne dolegliwości powodujące zaburzenia czynności psychicznych...

Wypełnione przez urzędników ankiety pozostają w urzędach. Dostęp do nich mają w każdej chwili szef urzędu, pełnomocnik do spraw ochrony informacji niejawnych oraz bezpośredni przełożony urzędnika. Co zrobią z tą wiedzą, zależy tylko od nich. - Wolałbym, żeby moją ankietę zabrała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Przeciwko takiej weryfikacji nic bym nie miał. Ale burmistrz przestanie pełnić swoją funkcję, a informacje o mnie, jeśli jest człowiekiem nieodpowiedzialnym, może wykorzystywać - obawia się pracownik wydziału kultury.
Nie musisz wiedzieć
Takich urzędników, którzy wypełnili szczegółowe ankiety, są tysiące. Informacje o milionach obywateli rozrzucone są w najróżniejszych urzędach i rejestrach. Zgodnie z prawem, władza, gdyby chciała i potrafiła wykorzystać te rozproszone informacje, może wiedzieć o obywatelu prawie wszystko, a obywatel nie ma wpływu na to, co władza wie i jak tę wiedzę wykorzysta.

Sytuację obywatela miała poprawić Ustawa o dostępie do informacji publicznej, która weszła w życie w tym roku, ale nie poprawiła. Przyjęto ją w takiej formie, która nie spowoduje, że obywatel będzie wiedział więcej, a może sprawić, że będzie wiedział mniej. Bowiem nawet w świetle tej ustawy ważniejsze od dostępu do informacji wydają się tajemnice.
Ustawa usankcjonowała większość dotychczasowych przepisów ograniczających dostęp do informacji, z czego skrzętnie korzystają zainteresowane firmy i instytucje. Powołując się na przepisy Ustaw o ochronie danych osobowych, o ochronie informacji niejawnych, tajemnicy służbowej, handlowej można właściwie utajnić większość informacji. Pieczęciami z napisami tajne, poufne mogą być stemplowane najzwyklejsze dokumenty. Wątpliwe, by praktyka zmieniła te przyzwyczajenia.

Ponieważ nie powołano specjalnej instytucji, na straży ustawy stoją i tak już przeciążone pracą sądy powszechne bądź Naczelny Sąd Administracyjny. Na rozstrzygnięcie, czy słusznie odmówiono nam informacji, przyjdzie czekać wiele miesięcy bądź lat. Potrzebną informację zdobędziemy wtedy, gdy straci ona już dla nas znaczenie.
Słabe państwo dużo wie
Tymczasem państwo, które broni obywatelowi wszelkimi możliwymi sposobami dostępu do swych zasobów, stara się od niego wyciągać wciąż nowe dane i coraz bardziej go kontrolować. Pod hasłami walki z przestępczością i terroryzmem państwo chce zdobyć kolejne uprawnienia w stosunku do obywateli i wiedzieć o nich jeszcze więcej.

Wiosną tego roku zezwolono służbom specjalnym na instalowanie podsłuchów w miejscach publicznych bez nadzoru sądu. To służby według własnego uznania decydują teraz, kogo i kiedy chcą podsłuchiwać. Od dawna policjanci mogą posługiwać się metodami prowokacji (przesyłka kontrolowana, zakup kontrolowany), mogą podszywać się pod przestępców i w ten sposób zdobywać informacje. Nie stanowi już dla nich przeszkody tajemnica bankowa, mogą śledzić nasze operacje finansowe, kontrolować korespondencję (także elektroniczną). Operatorzy sieci telefonicznych muszą na własny koszt zapewnić urządzenia techniczne umożliwiające funkcjonariuszom prowadzenie podsłuchu. Przy każdej komendzie wojewódzkiej działa wydział techniki operacyjnej, który zajmuje się głównie podsłuchami.

W ramach programu "Bezpieczna Polska" rząd chce dalszego zwiększenia uprawnień państwa. Policja i Straż Graniczna mają uzyskać prawo do werbowania informatorów przy użyciu szantażu, a także możliwość werbowania tajnych współpracowników spośród nieletnich. W ramach tego samego programu państwo chce podsłuchiwać rozmowy prowadzone przez telefony komórkowe, a minister Kołodko chciał wiedzieć, co obywatele mają w domach.

Zwolennicy zwiększenia uprawnień państwa kosztem swobód obywatelskich twierdzą, że walka z przestępczością zorganizowaną i terroryzmem wymaga ofiar oraz nadzwyczajnych środków. Nie mogą jednak dać nam gwarancji, że władza wyposażona w nadzwyczajne uprawnienia nie ulegnie pokusie, by wykorzystać je dla doraźnych celów politycznych.


(|2018 więcej słów||Wyślij artykuł do znajomych|Strona gotowa do druku)


Autor : kodeks _DNIA 30-11-2002 - 07:58 | 4159 raz(y) oglądano.
artykułów : Dwa trupy i zakupy a Carrefour był czysty 30.11.2002
POLITYKA ! POLITYKA? TAK POLITYKA Dwa trupy i zakupy

7 grudnia 2001 r. w Szczecinie zawalił się supermarket in spe. Śmierć pod gruzami spotkała dwie osoby,
kolejnych dziesięć zostało rannych. Inwestorem budowy był Carrefour, który wykazał się szlachetnością
i publicznie obiecał wszechstronną pomoc rodzinom ofiar i okaleczonym ludziom.

Przyczyną zawalenia się stropów były błędy projektowe. Projektantem była firma Inter Commerce. Carrefour jest więc czysty. To, że Francuzi, czyli inwestorzy, zainteresowali się losem poszkodowanych, świadczy o ich miękkim sercu oraz zadaje kłam obiegowym i krzywdzącym opiniom, że właściciele supermarketów to zimnokrwiste dranie, którzy ludzi traktują jak mierzwę. No więc

nie wierzcie w żadną dobroć supermarketową.

Carrefour jako inwestor zamówił w Inter Commerce projekt budynku supermarketu i otrzymał go wraz z niezbędnym zezwoleniem właściwych organów. Następnie Carrefour zatrudnił wykonawcę, a ten zgłosił zapotrzebowanie do IC, czyli projektanta, na tzw. projekt wykonawczy, na podstawie którego wykonuje się dopiero prace budowlane. Miał on być dostarczany wykonawcy sukcesywnie. W listopadzie prezes IC otrzymał informacje, że na budowie wprowadzane są istotne odstępstwa od projektu stworzonego w jego firmie.

9 listopada 2000 r. Inter Commerce wysyła pismo do panów Philizota i Czajkowskiego zawiadamiające, iż na ich budowie dokonuje się zmian projektu konstrukcyjnego galerii. Zmiany te są na tyle istotne, że zdaniem IC konieczne jest stworzenie kolejnego projektu, opatrzonego zezwoleniami odpowiednich organów polskiej administracji. Nie dostaje na to pismo odpowiedzi.

27 listopada IC wysyła kolejne pismo do szefa Carrefour Polska Guy Yareta, w którym uprzejmie informuje Francuza, iż prace na budowie jego firmy naruszają prawo. Budowa nie jest realizowana zgodnie z wydanym pozwoleniem, które dotyczyło innego projektu. Polska firma uprzedza elegancko, że takie zmiany oznaczają samowolę budowlaną, której rezultat z mocy polskiego prawa należy rozebrać. Odpowiedzi brak.

29 listopada przedstawiciele spółki Inter Commerce próbują wejść na budowę centrum handlowego w Szczecinie celem dokonania tzw. nadzoru autorskiego. Mają przy sobie wszelkie pełnomocnictwa. Nadzór autorski, co warto wiedzieć, nie jest kaprysem autora projektu, lecz obowiązkiem stawianym mu przez prawo budowlane. Francuzi nie wpuszczają projektantów na budowę i odmawiają okazania dziennika budowy. W piśmie, które IC wysyła na ręce Guy Yareta z Carrefoura, prezes IC Rudolf Skowroński uprzedza o konsekwencjach grożących inwestorowi stosującemu podobne praktyki. Znów żadnej reakcji.

7 grudnia 2000 r. tuż po lawinie listów alarmowych zawaliła się konstrukcja wznoszonego supermarketu.

Rodziny poszkodowanych otrzymały po 3 tys. zł, ranni – piżamy od Carrefoura i po tysiąc złotych. I to było tyle, jeśli chodzi o zadośćuczynienia ze strony francuskiej firmy.

Kolejne centrum handlowe

Carrefour Polska budował w Warszawie na dworcu Warszawa Wileńska.

15 grudnia 2001 r., czyli w tydzień po katastrofie budowlanej w Szczecinie, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego wstrzymał prowadzenie tu robót ze względu na odstępstwa od zatwierdzonego projektu. Innymi słowy, pan inspektor stwierdził, że ma do czynienia z samowolą budowlaną. Co ważne, w swoim piśmie inspektor mówił wyraźnie o odstępstwach od projektu z 1999 r. I o niczym innym.

2 stycznia 2001 r. ten sam powiatowy inspektor nadzoru budowlanego udzielił pozwolenia na wznowienie robót budowlanych. Uzasadnił swą decyzję tym, że inwestor złożył wymagane prawem dokumenty i wniosek o wznowienie prac. To wzrusza bardzo, że inspektor nie bacząc na Wigilię i Nowy Rok pracował spiesz-nie nad uwzględnieniem wniosku inwestora, by w końcu zmienić swoją decyzję. Ale i tak się okazało, że inspektor gonił w piętkę. Jego decyzja o wstrzymaniu prac budowlanych z 15 grudnia była nic nie warta, albowiem już od dawna projekt budowa-nego supermarketu był zmieniony zgodnie z prowadzonymi pracami, więc powoływanie się przez niego na projekt z 1999 r. było bez sensu.

Już 1 grudnia burmistrz gminy Warszawa Centrum podjął decyzję o zmianach w projekcie uwzględniających, trzeba trafu, akurat te roboty, które inspektor gapa uznał za niezgodne z projektem z 1999 r. Dla nikogo nie jest jasne, dlaczego przedstawiciele Carrefoura chcieli przysporzyć sobie problemów nie pokazując inspektorowi wstrzymującemu im budowę projektu z 1 grudnia 2000 r., który czynił jego decyzję bezsensowną. Zapomnieli? Pomysł, że pismo burmistrza było antydatowane w sposób ratujący budowę centrum handlowego, odrzucamy z niechęcią.

Jednak nawet odrzuciwszy podejrzenia, musimy zauważyć, że cudownie objawiona decyzja burmistrza i tak była warta tyle, ile papier, na której ją wydrukowano. Bo żeby decyzja stała się prawomocna, musi upłynąć 14 dni od daty otrzymania jej przez wszystkie zainteresowane strony. A tej cudownie zrodzonej burmistrzowskiej decyzji niektórzy zainteresowani w ogóle nie otrzymali. A inni – przynajmniej jedna ze stron – dostali ją 27 grudnia 2000 r. (!). Czyli 12 dni po decyzji inspektora wstrzymującej budowę. Zaś data uprawomocnienia się decyzji burmistrza upływałaby dopiero 10 stycznia 2001 r.

Z kolei decyzja inspektora nadzoru z 2 stycznia 2001 r. o zgodzie na wznowienie prac uprawomocniłaby
się po 14 dniach i dopiero 16. Carrefour mógłby znów podjąć legalnie budowę. Tymczasem już 11 stycznia roboty szły pełną parą, a fundamenty były gotowe w 90 procentach. Z każdego punktu widzenia były to poważne nieprawidłowości. Oznacza to, że Carrefour był uprzejmy przystawać na samowolę budowlaną, którą polskie prawo nakazuje rozebrać. Bezwarunkowo.

Podsumujmy.

Ogromna i bardzo bogata francuska firma buduje w Szczecinie supermarket. Na budowie dochodzi do łamania przepisów, o czym informowany jest inwestor. Ale nie wykazuje zainteresowania całą sytuacją, aż następuje katastrofa. Prokuratura również nie jest zainteresowana wglądem w dokumenty świadczące o tym, że inwestor wiedział o odstępstwach od projektu. Czyż wiedza inwestora o rażących nieprawidłowościach na jego budowie i milczące ich akceptowanie nie są powodem do pociągnięcia Carrefoura do odpowiedzialności? Czy utrudnianie kontroli ze strony projektanta nie jest okolicznością obciążającą?

Z głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego, otrzymaliśmy odpowiedź: Inicjatorem odstępstw od projektu był inwestor, który podjął decyzję o likwidacji słupa nośnego i opracowanie dokumentacji zamiennej. Wykonawca realizował to, co mu inwestor zlecił, a nie odwrotnie. Na temat odpowiedzialności inwestora decyzje podejmuje prokurator a nie Główny Urząd Nadzoru Budowlanego.

Ale w prokuraturze najwyraźniej nikt nie chce się nad tym urzędowo zastanawiać.

Zadaliśmy też pytania dotyczące całej sprawy firmie Carrefour. Jej rzeczniczka prasowa Agata Paszkowska odpowiedziała nam uprzejmie, że to,o co pytamy, dotyczy wykonawcy budowy, a nie Carrefoura, ergo nie udzieli nam odpowiedzi. Dziwne. Nie pytaliśmy przecież, co słychać u prezesa IC, tylko interesowaliśmy się, czemu Carrefour nie odpowiadał na monity o nieprawidłowościach na ich budowie, które przyniosły skutek w postaci dwóch trupów.

Opisane perypetie budowlane pokazują, że niektóre sieci supermarketów słabo uzależnione są od polskiego prawa – zarówno budowlanego, jak i przepisów prawa pracy. Boimy się pomyśleć, dlaczego tak się dzieje.


Autor : Maciej Wiśniowski

(|1080 więcej słów||Wyślij artykuł do znajomych|Strona gotowa do druku)


Autor : bhpekspert _DNIA 22-11-2002 - 14:54 | 4191 raz(y) oglądano.
artykułów : Nowe stanowisko Polski w negocjacjach z UE 22.11.2002
POLITYKA ! POLITYKA? TAK POLITYKA Nowe stanowisko Polski w negocjacjach z UE Piątek, 22 listopada 2002 Redukcja polskiej składki do budżetu Unii Europejskiej lub rekompensata



Autor : bhpekspert _DNIA 16-11-2002 - 12:46 | 3396 raz(y) oglądano.
artykułów : Policja spacyfikowała wczoraj protest
POLITYKA ! POLITYKA? TAK POLITYKA Policja spacyfikowała wczoraj protest pracowników szpitala imienia Rydygiera we Wrocławiu. M.in. lekarze i pielęgniarki, protestując przeciwko złej sytuacji finansowej, zablokowali jedną z głównych ulic miasta - Pomorską. Od września nie dostają pensji, a dług szpitala wynosi już 24 mln zł.
Przed protestem w każdej przecznicy ul. Pomorskiej stanęły policyjne radiowozy, także te z oddziałów prewencji. Myślimy, że wszystko będzie przebiegało spokojnie, natomiast nie wiemy, jak nas potraktują władze. Może się wydarzyć wszystko. Chyba nie będą nam nadrywali uszu, tak jak w Warszawie i nie będą używali przeciwko nam przemocy - mówiła reporterce RMF jedna z protestujących, jeszcze przed blokadą ulicy.

Później wydarzenia potoczyły się bardzo szybko. Do protestujących dołączyli wrocławscy anarchiści i okoliczni mieszkańcy. Kiedy policjanci utworzyli szpaler, by zepchnąć ich z ulicy, demonstranci usiedli na jezdni. Policjanci usunęli ich wtedy siłą na chodnik, a część wyniesiono do radiowozów. Jedna z kobiet zemdlała. Odjeżdżające radiowozy z zatrzymanymi pracownikami szpitala obrzucono jajkami.
W samym szpitalu Rydygiera prowadzona jest głodówka. W ten sposób protestuje 8 osób. Kilka dni temu pracownicy szpitala zbierali na wrocławskim Rynku datki na swoje utrzymanie. Wcześniej 30 z nich złożyło swoje dowody osobiste na ręce wicewojewody dolnośląskiego. Miał to być akt protestu. Pracownicy placówki nie czują się pełnowartościowymi obywatelami Polski, ponieważ tym konstytucja gwarantuje zapłatę za uczciwą pracę.

W przyszłym tygodniu osoby te zamierzają poprosić o azyl polityczny w którymś z konsulatów mieszczących się we Wrocławiu

(|232 więcej słów||Wyślij artykuł do znajomych|Strona gotowa do druku)


Autor : przepisyogolne _DNIA 26-10-2002 - 07:03 | 5907 raz(y) oglądano.
artykułów : Walcowani na zimno Huta Sendzimira 25.10.2002
POLITYKA ! POLITYKA? TAK POLITYKA Walcowani na zimno

Związkowcy głodują, rzecznik pisze listy, klienci stoją w kolejce,
rząd ukrywa szczegóły

-Najbardziej zdenerwowała nas fabryka ołówków. Albo sobie kpi, albo wariat - pomyśleliśmy wtedy, choć nie był to pierwszy sygnał, że kilku kolesiów postanowiło zaorać hutę - tak członkowie radykalnej Solidarności ’80 w Hucie im. Tadeusza Sendzimira wspominają spotkanie władz Krakowa z hutnikami w 1991 r. Fabryki ołówków do dzisiaj nie zapomnieli - przy każdym konflikcie dotyczącym HTS przypominają, jak to jakiś mądrala już w 1991 r. klarował, że hutnictwo to przemysł schyłkowy, że należy ograniczać produkcję i rozwijać inne, nowocześniejsze.
Jest październik 2002 r. Huta im. Sendzimira zatrudnia o połowę mniej pracowników, produkuje o połowę mniej stali, nie ma pieniędzy, aby płacić dostawcom surowców, ok. 1/3 potencjalnych klientów odsyła z kwitkiem. Jeśli wierzyć rządowym planom, za dwa miesiące straci osobowość prawną - stanie się częścią koncernu Polskie Huty Stali. Wszystkie decyzje będą zapadały w Katowicach - tam właśnie swą siedzibę ma PHS.

Poza tym rząd prowadzi w sprawie hutnictwa poufne negocjacje z Komisją Europejską. Nie informuje o ich wynikach hutników, nie udziela wyczerpujących informacji mediom. Rzecznik Huty im. Sendzimira pisze otwarty list do premiera, w którym prosi o ocalenie Nowej Huty. Solidarność ’80 ogłasza kolejną turę protestu głodowego...


Sprzedaż wiązana
W 1991 r. wszystko potoczyło się błyskawicznie. Na początku grudnia ogłoszono okupację stalowni, a jeszcze przed świętami rozpoczęła się pierwsza w kapitalistycznej już hucie głodówka. Protest trwa do dzisiaj, ponieważ osiemdziesiątka jedynie go zawieszała - nigdy formalnie nie kończąc.

Przez następne dziesięć lat restrukturyzowano HTS - w tym czasie najbardziej hałaśliwy związek przeprowadził niezliczoną liczbę wieców w obronie huty. Kilka dni temu odwiesił głodówkę, rozpoczynając jej czwartą turę, oczywiście w obronie huty, bowiem zdaniem radykalnych przedstawicieli pracowników HTS, przeszło dziesięcioletnia restrukturyzacja to nic innego, jak tylko sprzedaż wiązana, w której chodzi o uratowanie Huty Katowice kosztem Huty im. Sendzimira. I przypomina, jak to znacznie później - pod koniec lat 90. ówczesny minister Emil Wąsacz zaprosił do Warszawy Mirosława Wróbla - szefa HK i nieżyjącego już Jerzego Knapika - kierującego HTS.

Knapik po tym spotkaniu nie ukrywał swoich niepokojów. Porozumienie dwóch hut stawało się faktem i już na wstępie nie odbywało się na równych prawach. Huta Katowice trwała w kryzysie, a HTS jakoś sobie radziła - realizowała restrukturyzację, produkowała wyroby płaskie (blachy), które nieźle się sprzedawały. Próby łączenia HK i HTS odbierane były jako chęć ratowania zakładu z Dąbrowy Górniczej kosztem nowohuckiego kombinatu.

Teoria o budowaniu przyszłości Huty Katowice kosztem Huty im. Sendzimira - choć już niejednokrotnie wyśmiana jako spiskowa - obecnie łatwiej znajduje uzasadnienie. Centrum zarządzania krajowym hutnictwem rzeczywiście przenosi się do Katowic. Modernizacja walcowni gorącej blach w Sendzimirze stoi pod znakiem zapytania, bowiem nie ma w tej chwili rządowych gwarancji dla kredytu potrzebnego na realizację tej inwestycji.

Potrzeba - bagatela - 800 mln zł. Takie pieniądze może pożyczyć tylko konsorcjum wielkich banków z udziałem zagranicznych. Żyrantem może być tylko państwo, a państwo najwyraźniej nie kwapi się do wypełnienia tej roli. Całkiem niedawno resort finansów przypomniał, że owszem, rząd zaakceptował udzielenie gwarancji skarbowych dla części kredytu, ale sytuacja finansowa huty zmieniła się na niekorzyść i podpisanie odpowiednich umów zostało wstrzymane. W praktyce oznacza to wyrok dla Huty Sendzimira. Który bank po takiej rekomendacji udzieli hucie kredytu?

Ktoś mógłby jednak zapytać: jaki to ma związek z Hutą Katowice? Gdzie ukryty spisek?

Otóż ma to związek z Hutą Katowice, choć pewnie nie ma w tym żadnego tajnego sprzysiężenia. Jest jedynie skuteczność w lobbowaniu i, być może, układ sił w rządzie. Minęły czasy, gdy w Ministerstwie Gospodarki pracowali krakowianie. Teraz decyzje podejmują Ślązacy.

Jeśli więc nie będzie modernizacji walcowni gorącej blach w Hucie im. Sendzimira, to co? Zapewne zostanie wybudowana od podstaw w Hucie Katowice - odpowiadają związkowcy. Zarząd PHS tymczasem dementuje i z uporem zapewnia, że walcownia w Nowej Hucie będzie. Na użytek mediów i pracowników hut lekceważy fakt braku gwarancji kredytowych, wierząc być może, iż po stworzeniu koncernu uda się w inny sposób zdobyć pieniądze. Może resort finansów zmieni zdanie i poręczy kredyt, może znajdzie się inwestor, który cały ten bałagan weźmie z dobrodziejstwem inwentarza, spłaci długi, znajdzie ogromne kwoty na inwestycje?


Zgodnie z planem
Na początku lat 90. przez Kraków przetoczyła się dyskusja pod roboczym i mało eleganckim tytułem: czy zaorać hutę? Nieco wcześniej zamknięto hutę aluminium w Skawinie - jednego z najniebezpieczniejszych trucicieli stolicy Małopolski. Udało się w Skawinie, uda się w Nowej Hucie - ktoś mógł wtedy pomyśleć, choć większość krakowian nie wyobrażała sobie zamknięcia dawnej Huty Lenina. Jednak, choć to może się dzisiaj wydawać niewiarygodne, wśród wpływowych obywateli miasta istniało wtedy niemałe grono zwolenników radykalnego rozwiązania - znacznego zmniejszenia, a nawet zamknięcia huty.

Poza wszystkim mówienie dzisiaj o zaorywaniu huty jest jednoznacznie niepolityczne. W najlepszym razie można załapać się na związkowe taczki. Zagubiono także po drodze podstawowy argument, jakim podpierali się chętni do zaorania. Było nim swoiste zestawienie - niemal tablica Mendelejewa - związków zagrażających środowisku, którymi zionęła huta przez wiele lat. Stwierdzenie, że problem rozwiązał się sam, byłoby sporym nadużyciem. To nie tylko spadek produkcji w HTS spowodował mniejsze zanieczyszczanie środowiska. Huta inwestowała w urządzenia zmniejszające emisje, wiele zrobiono w koksowni i w całej części surowcowej, która najbardziej truła.

Trzeba otwarcie przyznać, że załoga HTS i mieszkańcy Nowej Huty niewiele wiedzą o planach wobec zakładu. Wygląda na to, że sam rząd nie bardzo wie, co będzie za kilka, kilkanaście miesięcy. Program restrukturyzacji hutnictwa jest jednym z najczęściej zmienianych rządowych dokumentów. Ostatnio został poddany krytyce przez Komisję Europejską.

Oczywiście polski rząd ze spokojem tłumaczył, iż powstały drobne techniczne trudności, które na pewno zostaną szybko rozwiązane. Te drobne, z rządowego punktu widzenia, trudności to między innymi skala ograniczenia zdolności produkcyjnych. W całym PHS prawie o 700 tys. ton rocznie. Pracownicy HTS pytają: kto będzie ograniczał moce - my czy Huta Katowice? Kto zlikwiduje jeden z wielkich pieców (o możliwości wygaszenia jednego z nich w HTS mówi się od dawna)? Ilu ludzi odejdzie z pracy?

Być może warto przypomnieć, choć w Polskich Hutach Stali mówi się o tym jak najrzadziej, że zgodnie z przyjętym w końcu harmonogramem restrukturyzacji, do końca br. zatrudnienie w Hucie im. Sendzimira miało się zmniejszyć o kolejne prawie 4 tys. osób. W większości mieli odejść do nowych spółek.

Członkowie polskiego rządu sprawiają wrażenie, jakby nie znali odpowiedzi na pytania pracowników HTS. A może po prostu nie chcą otwarcie powiedzieć, czego żąda od nas Unia Europejska, która ma mniej więcej taką nadprodukcję stali, jak moce produkcyjne naszych wszystkich hut.

Gra idzie o wielką stawkę - Polacy na razie nie mają znaczącej mocy nabywczej, ale z czasem to się zmieni. Dla zjednoczonej Europy nie jest bez znaczenia, czy stal dla polskiego przemysłu będzie dostarczał Thyssen, ISPAT czy może amerykański US Steel, który wcześniej kupił hutę w słowackich Koszycach i pewnie chciałby poszerzyć przyczółek w Europie, spodziewając się naszego i Słowaków rychłego wejścia do struktur UE.


Stracona dekada?
W 1992 r. legendarne już tzw. konsorcjum kanadyjskie opracowało wstępny program restrukturyzacji polskiego hutnictwa. Były to wytyczne, których tak naprawdę nigdy nie uznano za gotowy program, jaki mógłby być realizowany, jednak na pewno z dokumentem tym liczono się i korzystano z niego przy sporządzaniu programów restrukturyzacji polskich stalowni. Po dziesięciu latach wiele z ówczesnych zapowiedzi stało się faktem, mimo że oficjalnie nie realizowano programu konsorcjum.

W 1992 r. zapisano radykalne ograniczenie produkcji i zatrudnienia - tak właśnie się stało. Proponowano także połączenie dwóch największych polskich hut - lada moment stanie się faktem z wszystkimi konsekwencjami tego kroku. Ale na początku lat 90. otwarcie mówiono także o prywatyzacji branży - szczególnie HK i HTS. To się nie udało, a warto przypomnieć, że szanse były. To właśnie w drugiej połowie lat 90. Hutą Sendzimira zainteresował się austriacki Voest Alpine a Hutą Katowice British Steel.

Austriacy przyjechali do Krakowa, wszystko dokładnie sprawdzali i można było odnieść wrażenie, że sprawę traktują śmiertelnie poważnie. Ale resort skarbu prywatyzujący wtedy polskie huty jakby przestraszył się odpowiednich decyzji - rozpisywał przetargi, przyjmował oferty. Doszło nawet do tego, że chęć zakupu Huty im. Sendzimira zgłosiła Huta Katowice. Pojawiały się złośliwe opinie, ale wszyscy i tak rozumieli, że zarządowi HK bardziej chodziło o zdobycie informacji na temat Sendzimira niż na kupnie. Zresztą, za co zadłużona i ledwie dysząca Huta Katowice miałaby wtedy kupić Hutę im. Sendzimira?

Koniec końców Voest Alpine straciło cierpliwość i z Krakowa wyjechało. Trudno oprzeć się wrażeniu, że robiono wtedy wszystko, aby HTS nie została sprzedana. Albo przynajmniej nie została sprzedana samodzielnie - bez Huty Katowice. I jak tu nie wierzyć w konsekwentnie realizowany projekt sprzedaży wiązanej?

***

Powstający koncern Polskie Huty Stali będzie jednym z najbardziej zadłużonych firm w Polsce i Europie Środkowej. Aby ułatwić mu życie, wprowadzono tymczasowo cła ochronne na część wyrobów stalowych. Tymczasem klienci, którzy chcą kupić w Sendzimirze blachę ocynkowaną, muszą czekać wiele tygodni na swoją kolej. Mimo ochrony rynku, oddłużenia sądowego i planowanego ustawowego (pakiet Kołodki) HTS nie może sprostać wymogom rynku. Najprawdopodobniej w najbliższym czasie, aby ograniczyć poziom kosztów, będzie musiała oddać setki hektarów niepotrzebnego terenu, setki metrów kwadratowych powierzchni niewykorzystanych budynków. Brakuje tylko, aby na tym pobojowisku pojawił się chętny do uruchomienia fabryki ołówków...


(|1520 więcej słów||Wyślij artykuł do znajomych|Strona gotowa do druku)


Autor : atest94 _DNIA 16-08-2002 - 08:36 | 4140 raz(y) oglądano.
artykułów : Wojsko jak za komuny , zapomniano o rocznicy
POLITYKA ! POLITYKA? TAK POLITYKA
Piotr Boroń, prezes Towarzystwa im. J. Piłsudskiego, określa podejście władz wojskowych do kwestii obchodów rocznicy bitwy warszawskiej jako skandal
- Młodziutka Polska, w kilkanaście miesięcy po odzyskaniu niepodległości, musiała stawić czoła najeźdźcy - przypomniał wczoraj ks. infułat Stanisław Małysiak. W katedrze wawelskiej odprawiona została wczoraj uroczysta msza święta, w czasie której modlono się za żołnierzy, którzy w 1920 roku stanęli do obrony kraju przed wojskami bolszewickimi, zbliżającymi się do Warszawy. - Bitwa warszawska może być porównywana z wiktorią wiedeńską - stwierdził ks. infułat i przypomniał, że wszyscy mamy dług wdzięczności wobec ludzi, którzy zginęli wówczas w obronie polskiej niepodległości.

W nabożeństwie licznie uczestniczyli krakowscy kombatanci, głównie byli żołnierze Armii Krajowej oraz członkowie Związku Strzeleckiego, a także młodzież polska z Wileńszczyzny. Po mszy świętej zgromadzeni przeszli do krypty, w której spoczywają doczesne szczątki Józefa Piłsudskiego. Tam modlono się za Marszałka i na jego trumnie złożono kwiaty. Potem zgromadzeni przeszli na plac Matejki, gdzie złożono kwiaty przed Grobem Nieznanego Żołnierza.

Przykrym zgrzytem był fakt, że na uroczystości nie pojawili się przedstawiciele wojska, a przecież rocznica bitwy warszawskiej to zarazem święto Wojska Polskiego (dawniej Żołnierza Polskiego). Krakowskie obchody tego święta odbyły się dwa dni wcześniej, bowiem - jak tłumaczono - 15 sierpnia dowódcy muszą pojechać na uroczystości centralne do Warszawy. Przeciwko takiemu podejściu do święta zaprotestowali kombatanci skupieni w Porozumieniu Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych. "Hańba temu, kto wymyślił (...) pominięcie dnia 15 sierpnia oraz urządzanie czegoś w rodzaju pikników w dniach 12 i 13 sierpnia" - czytamy w liście, który do władz i mieszkańców Krakowa skierował Ryszard Bitka, przewodniczący POKiN. Piotr Boroń, prezes Towarzystwa im. J. Piłsudskiego, określa podejście władz wojskowych do kwestii obchodów rocznicy bitwy warszawskiej jako skandal. - To największe wojskowe święto nie jest obchodzone przez wojsko. A przecież nawet w najgorszych czasach, w czasie Powstania Warszawskiego, podczas działań frontowych, pamiętano o 15 sierpnia.

Robert Bodnar z klubu "Naród-Państwo-Niepodległość", który dba o upamiętnianie ważnych wydarzeń historycznych, uważa, że to kpiny z niepodległościowej tradycji, której kontynuatorami są w Krakowie żołnierze Armii Krajowej i formacji podziemnych z lat 1944 - 1956. - Czyżby nieoczekiwanie krakowskie dowództwo WP dokonało odkrycia nieznanych faktów i zmuszone było poprawiać historyków? A może pomyliły się parlamenty niepodległej II i III RP i nieprawidłowo uchwaliły 15 sierpnia jako dzień Wojska Polskiego? - komentuje dwudniowe przesunięcie obchodów święta. - Przykro to mówić, ale tworzenie nowego święta 13 sierpnia, to tak jakby dzień 11 listopada świętować 15 listopada, a 3 maja np. ...1 maja.

Wiceprezydent miasta Bogumił Nowicki uważa, że przeniesienie obchodów święta tłumaczy się zbiegiem święta kościelnego i państwowego: - Organizatorzy doszli chyba do wniosku, że lepiej by tych uroczystości nie łączyć. Przecież zdarza się czasem, że uroczystości organizowane są z poślizgiem lub wyprzedzeniem. Skoro w trakcie obchodów święta i tak odnosimy się do konkretnego wydarzenia, to niekoniecznie trzeba się trzymać chronologii. To chyba dobrze, że obchody trwały dłużej nie tylko jeden dzień.



(|472 więcej słów||Wyślij artykuł do znajomych|Strona gotowa do druku)


Autor : Edward _DNIA 15-07-2002 - 14:14 | 4451 raz(y) oglądano.
artykułów : Hiperinteresy krakowskich radnych
POLITYKA ! POLITYKA? TAK POLITYKA Krakowscy radni zarobili na gruntach dla Carrefoura Krzysztof Fijałek (14-07-02 21:29) W idącym w setki tysięcy dolarów obrocie gruntami pod hipermarket w Nowej Hucie uczestniczyły osoby z krakowskiego świata polityki. - To podejrzane - mówi przedstawiciel kupców. - Kupowaliśmy od wielu osób - odpowiada pełnomocnik sieci.



Autor : Jan1 _DNIA 11-07-2002 - 15:51 | 4541 raz(y) oglądano.
artykułów : W obronie byłego prezesa Opimusa cała
POLITYKA ! POLITYKA? TAK POLITYKA W obronie Kluski Czwartek, 11 lipca 2002r. Dziesięciu prawicowych radnych Nowego Sącza podpisało się pod odczytanym na sesji Rady Miasta oświadczeniem w obronie Romana Kluski, byłego prezesa "Optimusa



Autor : Tadeusz _DNIA 09-07-2002 - 07:05 | 4271 raz(y) oglądano.
artykułów : Jak skończy Miller ? Albo co dalej, jak skończy Miller ?
POLITYKA ! POLITYKA? TAK POLITYKA Jak skończy Miller W Sejmie krąży dowcip. "Jaka jest różnica między rządem Leszka Millera a rządem Jerzego Buzka? Żadna. Tylko rząd jeszcze o tym nie wie".



Autor : Edward _DNIA 06-07-2002 - 09:36 | 4010 raz(y) oglądano.
artykułów : Lipcowa rewolucja Millera
POLITYKA ! POLITYKA? TAK POLITYKA Lipcowa rewolucja Millera - Dokonałem częściowej rekonstrukcji rządu - oświadczył wczoraj Leszek Miller. Odczytał listę "odstrzelonych" ministrów: - minister sprawiedliwości Barbara Piwnik, minister kultury Andrzej Celiński. Po sali poszedł szmer: to szok!



Autor : poradnik _DNIA 03-07-2002 - 11:34 | 7945 raz(y) oglądano.
artykułów : Kto ? zabił zabójcę ?
POLITYKA ! POLITYKA? TAK POLITYKA Samobójstwo na zlecenie? Gdy Tadeusza M. znaleziono powieszonego w areszcie, nie działała kamera monitorująca korytarz Czy ktoś mógł wejść nie zauważony do celi Tadeusza M., pseudonim Sasza, podejrzanego o zabicie Jacka Dębskiego? Czy ktoś mu "pomógł" w popełnieniu samobójstwa? Nie jest to trudne do wykonania ani w



Autor : Anita _DNIA 26-06-2002 - 15:09 | 4407 raz(y) oglądano.
artykułów : Ja Panu radzę
POLITYKA ! POLITYKA? TAK POLITYKA Ja panu radzę


Urzędnicy najpierw wymyślają skomplikowane przepisy, potem zarabiają na szkoleniach, egzaminach i konsultacjach

Mamy niezwykle przedsiębiorczych urzędników. Jak Polska długa i szeroka dorabiają na boku – szkolą, doradzają, piszą opinie, udzielają konsultacji, wykonują projekty, handlują nieruchomościami. Okazję do tych intratnych zajęć tworzą zatrudniające ich urzędy, a sprzyja nieprecyzyjne prawo, brak jasnych reguł etycznych i atmosfera przyzwolenia. W efekcie służba publiczna staje się często tylko okazją do akwizycji prywatnych usług.

(Cały artykuł: 'Ja Panu radzę' |1908 więcej słów||Wyślij artykuł do znajomych|Strona gotowa do druku)


INDIE 2015


Nasza nowa strona


Kodeks pracy


OKRESOWY Dla SŁUŻBY BHP, SZKOLENIE SIP


Kategorie


POZWOLENIA ZINTEGROWANE-HANDEL CO2


Głosowanie

Czy Państwowa Inspekcja Pracy spełnia swoją rolę

[ Wyniki | Ankiety ]

Głosów: 330
Komentarzy: 1


Polecamy ebooki



BHP EKSPERT Sp.z o.o.

NIP 678-315-47-15 KRS 0000558141 bhpekspert@gmail.com
tel.kom.(0)501-700-846
Tworzenie strony: 0,220788002014 sekund.