Zanim zaufasz pracodawcy [1]

Autor : tomek_a Dodano: 03-01-2006 - 05:26
Praca [2]
CAŁY TEKST ZAMIEŚCILIŚMY W ORYGINALE
Witam! chciałbym przestrzec wszystkich łatwowiernych pracobiorców "Z tym zaufaniem do pracodawcy to raczej ostroźnie!" przez ostatnie 10 lat swojej aktywności zawodowej pracowałem jako kierowca tzw. TIR-a w transporcie międzynarodowym. Byłem zawsze dyspozycyjnym pracownikiem /silny-wierny ale bierny/nigdy nie dopominałem się o podwyźkę.jednak gdy poraz pierwszy to uczyniłem Pani Prezes firmy w której pracowałem orzekła źe przecieź mogę się zwolnić bo jak twierdziła"na twoje miejsce jest juź 10 chętnych" w trosce o los swojej rodziny pracowałem dalej ,gryząc w sobie wszelkie złości . W 1996r. Pani prezes wymyśliła źe skoro nadal pracuję to raczej nie mam dokąd się zwolnić i "pod rygorem utraty pracy wprowadziła w firmie ryczałty na godziny nadliczbowe jak teź na delegacje krajowe i zagraniczne  wprowadzając śmieszne stawki i powiedziała tylko podpiszecie to pracujecie jeśli nie to drzwi otwarte/ co miałem zrobić? podpisałem! i pracowałem dalej .notując sobie ilości przepracowanych godzin w kalendarzach. jednak co miesiąc składałem na ręce Dyrektora d/s spedycji wykaz przepracowanych godzin oczywiście w 2 egzemplarzach i jeden z nich po potwierdzeniu przez w/w dyr. zabierałem sobie . Często bywało tak,ze pracowałem po 400 godzin w miesiącu.Kiedy szefowa firmy wprowadziła nam kierowcom nakaz zdawania tarcz tachografów do biura  firmy,myśleliśmy ze ta praca ponad ludzkie siły się skończy ,bo będzie się bała trzymać takie tarcze tacho z przekroczonymi limitami godzin. i tu zaskoczenie "przeciez mozecie wymieniać tarcze na terenie kraju tak aby do niemiec wjezdzać niby wypoczęci tzn niby ktoś inny jeździł na terenie kraju a np.ja wsiadałem za kierownicę dopiero na granicy , i wszystko trwało tak parę lat . Az do lutego 2003r.Po dojechaniu do kolejki na granicy "D"-"PL" Ludwiksdorf-Jędrzychowice doznałem udaru krwotocznego mózgu.Nieprzytomnego zabrały mnie niemieckie słuzby ratunkowe do szpitalaw w Goerlitz a następnie przetransportowano mnie do szpitala w Zgorzelcu a później na oddział neurochirurgii szpitala w Nowej Soli. Zaraz po tym moim zajściu moja zona o wszystkim  poinformowała firmę. Szefowa a jakze obiecywała- szeroko idącą pomoc -mojej zonie i rodzinie /chyba tylko w organizacji ewentualnego pogrzebu/ Jak tylko firma odzyskała od niemieckiej policji cięzarówkę to wszelki kontakt został przez firmę zerwany Przez parę m-cy  moja rodzina była bez środków do zycia firma nie płaciła zadnych świadczeń.ZUS takze.Długi powstałe wskutek braku funduszy rosły w zastraszającym tempie. Dopiero gdy w kwietniu 2003r zawitałem ze szpitala rehabilitacyjnego do domu na 3 dniową przepustkę pojawił się takze specjalista od BHP aby spisać protokół wypadkowy.ZUS uznał ten mój przypadek jako wypadek przy pracy.Ale firma i tak za pierwsze 33 dni zwolnienia lekarskiego wypłaciła mi w kwietniu 2003r tylko 80% świadczenia.W lipcu 2003r. kiedy było juz wiadomo ze juz nigdy do firmy nie powrócę lekarz orzecznik ZUS skierował mnie na rentę  Pani Prezes zaprosiła mnie na szumne pozegnanie.Zjawiłem się w firmie w sierpniu po uprzednim ustaleniu terminu. Na tym całym spotkaniu z kadrą firmy wręczyła mi w ramach podziękowania za 10 lat pracy kopertę a w niej zdjęcia najnowszej cięzarówki jaką firma zakupiła  ze słowami" Mogłeś nią jeździć" /Strasznie to było dla mnie budujące! Pod koniec 2003r w skutek pogarszającej się sytuacji materialnej mojej rodziny   zwróciłem się pisemnie do Pani Prezes o zapomogę pienięzną na opłacenie zaległych rachunków i a jakze otrzymałem kolosalną kwotę 826 PLN.A gdy zwróciłem się o naliczenie i wypłacenie pieniędzy z tyt. przepracowanych nadgodzin dostałem odpowiedź ze od firmy juz mi się nic nie nalezy i przeciez podarowano mi zapomogę i nie chciano zwrotu ostatniej zaliczki z której się nie rozliczyłem . Pani Prezes nie wzięła pod uwagę nawet tego ze ja nieprzytomny wypadłem w ręce policji niemieckiej z kabiny cięzarówki i nigdy juz do niej nie wróciłem a z tego co się poprzez Polski Konsulat dowiedziałem zawartość kabiny samochodu przekazano pracownikom firmy  w 2 dni po całym zdarzeniu były tam pieniądze ,rzeczy osobiste, kalendarze ikopie pokwitowań zgłoszenia  przepracowanych godzin.Jeszcze 2 razy pisałem do firmy w formie prośby roszczenie owypłatę za nadgodziny   w ostatnim piśmie poinformowałem byłą Panią prezes ze jeśli odmówi wypłaty to sprawę kieruję do sądu pracy.Czekam teraz na kolejną rozprawę. Po 2 pierwszych prawnik firmy proponował ugodę z gratyfikacją finansową i byłem nawet skory przystać na jego propozycję gdyby nie opiewała na śmieszne pieniądze w stosunku do tego co wyliczył mi biegły sądowy. Jak wspomniałem czekam na kolejną juz 4-tą sprawę a prawnik firmy nadal nie dostarczył do sądu wnioskowanych z mojej strony dokumentów.Moze juz niedługo sprawa ruszy dalej , a póki co zaciągam kredyty na prawników i zyję dalej i nie zamierzam się poddać.Ten mój artykół polecam wszystkim tym co jak ja wierzą bezgranicznie w uczciwość swoich szefów.Po przeczytaniu pomyślcie Czy naprawdę warto stawiać pracę ponad wszystko,ponad rodzinę, dom,przyjaciól? Ja juz wiem NIE WARTO!!

Komentarze

Wyświetlanie Sortowanie
Re: Zanim zaufasz pracodawcy
Autor: bhpekspert
| Data: 14.01.06, 09:41
[ Informacje o użytkowniku [3] ] [ Wyślij wiadomość [4] ]
BHP relikt przeszłości?

Witam ponownie!Przez ostatnie 10 lat do chwili doznania udaru krwotocznego mózgu byłem kierowcą w firmie transportowej w przewozach międzynarodowych.Kiedy przyjmowałem się do pracy polecono mi zrobić wszystkie badania i przedstawić opinię lekarza dopuszczającego do wykonywania zawodu.Pracowałem ,pracowałem ,pracowałem y się chyba wykonać badania kontrolne tzn.okresowe. I tu szok!Pani Prezes stwierdziła ze /tzw badania okresowe to bzdura i relikt czasów komunistycznych teraz takowych się juz nie przeprowadza bo wazne są te z chwili przyjęcia do pracy a jak mi się nie podoba to mogę przeciez zmienić pracę "na twoje miejsce czeka 10 chętnych"-mówiła.W trose o dochody dla rodziny zamykałem "buzię na kłódkę" i pracowałem dalej.Dopiero w 1999r. na moje usilne prośby zapoznano nas z międzynarodowymi przepisami ADR odnośnie czasu pracy kierowców.Jednak temat odpoczynków tygodniowych i międzykursowych skrzętnie pomijano,a na nasze ządania odpowiedź była jedna -tzn. taka jak w przypadku badań okresowych.Niestety dopiero teraz wiem ze popełniłem błąd godząc się na takie traktowanie.
Teraz jest juz trochę za późno! Jestem niepełnosprawnym rencistą a Pani Prezes pławi się w palącym słońcu Egiptu lub gdzieś na Kanarach drwiąc sobie ze wszystkich przepisów Prawa Pracy inabija dalej naiwnych w" butelkę" ,bo takich jak ja w naszym kochanym Kraju nie brakuje i to w kazdym zawodzie.Ludzie !ocknijcie się przeciez podobno niewolnictwo zostało zniesione!Pozdrawiam.Tomek_a 

Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować. Zarejestruj lub zaloguj się [5]
Links
  [1] http://bhpekspert.pl/index.php?name=News&file=article&sid=993
  [2] http://bhpekspert.pl/index.php?name=News&catid=&topic=52
  [3] http://bhpekspert.pl/user.php?op=userinfo&module=User&uname=bhpekspert
  [4] http://bhpekspert.pl/index.php?module=Messages&func=compose&uname=bhpekspert
  [5] http://bhpekspert.pl/user.php