Koledzy poszkodowanego z kopalni "Marcel" w Radlinie na Śląsku próbowali ukryć zaistniały śmiertelny wypadek. 31 stycznia zginął 28-letni górnik. Rodzinie przekazano, że był to zawał serca. Sprawą zajęła się prokuratura.
"Złamaliśmy zmowę milczenia grupy osób, działających w poczuciu źle pojętej solidarności, zaciemniających prawdziwy obraz i podających fałszywe zeznania. Tłumaczyli to tym, że początkowo sądzili, że nie stało się nic poważnego, a ofiara wypadku mogłaby ponieść tylko karę za pracę niezgodną z przepisami, a później p podtrzymali swoje zeznania" - powiedział w piątek PAP dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku Zbigniew Schinohl.
Do zdarzenia doszło 31 stycznia. Jak ustalono, górnik jechał na taśmociągu służącym do transportowania urobku. Przepisy tego bezwzględnie zabraniają. Do wypadku doszło, kiedy wpadł w rozdarcie górnej taśmy i został przeciągnięty między taśmą a rolkami, po których biegła.
Zdołał zatrzymać urządzenie linką awaryjną, ale stracił przytomność. Współpracownicy wydobyli zakleszczonego kolegę i zanieśli pod szyb, gdzie reanimował go lekarz. Zeznali jednak, że znaleźli go leżącego obok taśmociągu.
Ostateczną odpowiedź na pytanie o przyczynę zgonu dała sekcja zwłok, która wykazała, że mężczyzna zmarł w wyniku obrażeń po wypadku.
"Po otrzymaniu wyników sekcji zwłok ponownie wezwaliśmy tych pracowników i zaczęli przyznawać się do złożenia fałszywych zeznań. Ich postępowanie jest dla nas zupełnie niezrozumiałe" - powiedział dyrektor Schinohl.
Konsekwencje na pewno zostaną wyciągnięte w stosunku do siedmiu osób: sześciu pracowników obsługi przodka i sztygara, ale nie jest wykluczone, że do odpowiedzialności zostaną pociągnięte również inni pracownicy. Odpowiedzą za składanie fałszywych zeznań i nie zabezpieczenie miejsca wypadku.
Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu Śląskim wszczęła śledztwo w tej sprawie. Dyrekcja kopalni "Marcel" poinformowała już prokuraturę, że zgon pracownika był spowodowany wypadkiem, a nie przyczynami naturalnymi.
"Prowadzone przez nas postępowanie obejmuje trzy wątki. Pierwszy to wyjaśnienie okoliczności śmierci górnika, ale brak jest pewności, sam poszkodowany przyczynił sie do wypadku. Ustala się też, dlaczego w terminie nie zawiadomiono właściwych organów o wypadku przy pracy oraz czy było to celowe działanie czy też wynikało np. z bałaganu" - powiedział PAP prokurator Rafał Figura.
PAP
Komentarze