Plotka głosi: prezydent RP i Edyta Górniak spodziewają się dziecka. [1]

Autor : kodekspracy Dodano: 23-01-2003 - 06:52
Rozrywka [2]
Plotka głosi: Prezydent RP i Edyta Górniak spodziewają się dziecka. Narodziny w lutym. Do poczęcia miało dojść w samolocie. Polityczny bieg przez plotki


Te plotki są całkowicie nieprawdziwe. Ich powielanie to głęboka nieprawość wobec prezydenta, jego małżonki i rodziny - dementuje Teresa Grabczyńska, szefowa biura informacji Kancelarii Prezydenta RP. O co chodzi?



O to, o czym szepczą politycy, dziennikarze, a właściwie już cała Warszawa. O plotkę, która trafiła nawet na łamy tygodników, choć oczywiście bez nazwisk.

Plotka głosi: prezydent RP i Edyta Górniak spodziewają się dziecka. Narodziny w lutym. Do poczęcia miało dojść w samolocie podczas lotu do Korei na mistrzostwa świata w piłce nożnej w czerwcu ubiegłego roku. Gwiazda chce ponoć, aby prezydent dał potomkowi nazwisko. Co prawda sprawdzić, że to fałsz, nie sztuka - na internetowej stronie Edyty można zobaczyć zdjęcie z jej styczniowego koncertu w Niemczech - ale tym nikt już nie zaprząta sobie głowy.

- To oczywiście nieprawda - mówią nam pracownicy firmy Pomaton EMI, rodzimej wytwórni Edyty Górniak. - To po prostu absurd. Rzygam już tym tematem. Nie mogę wyjść z podziwu, że w tej sprawie dzwonią do mnie wszyscy. Najpoważniejsze gazety: "Newsweek", "Rzeczpospolita" i "Gazeta Wyborcza" chcą się dowiedzieć, czy to prawda.

Szef Pomatonu Piotr Kabaj na pytanie, czy wokalistka jest w ciąży, powiedział tylko: ? Nic mi o tym nie wiadomo. Edyta zaczęła promocję nowej płyty w Niemczech. Na stronach internetowych można obejrzeć zapis jej występu z 12 stycznia, gdzie po prostu widać, że nie jest w ciąży. Sama Edyta powiedziała mi, że jest jej bardzo przykro, że prezydenta, którego bardzo szanuje, miesza się w takie sprawy.

Jednak plotka żyje swoim własnym życiem. Słyszeliśmy ją już w sklepach, od kolegów po fachu, od znajomych, nawet od dzieci w szkole. Znajomy przywiózł ją z delegacji, gdzie była niemal głównym tematem konferencji. Krąży już prawie dwa miesiące. Żywot plotki, szczególnie absurdalnej, bywa różny. Tej konkretnej powinien trwać dziewięć miesięcy. Ale w tym przypadku może być inaczej - za sprawą polityki.

Urbanowe "Nie" weźmie na celownik prezydenta Publicysta Piotr Zaremba na łamach "Rzeczpospolitej" 14 stycznia napisał, że obóz postkomunistyczny ulegnie "spolonizowaniu", czyli zacznie się kłócić. - Zobaczymy wojnę na publikacje, w której Urbanowe "Nie" weźmie na celownik prezydenta - napisano. I wzięło. Dzień wcześniej, w numerze z 13 stycznia, ukazała się krótka zawoalowana informacja: "Druga opcja w Warszawie popularna jeszcze bardziej jest taka: do Rywina naprawdę przyszedł w tej sprawie Robert Kwiatkowski. To jedno z nazwisk wymienionych w stenogramie sekretnej rozmowy, który czytała już cała Polska. Kwiatkowski to jest Pałac Namiestnikowski. Po co niby Pałac miałby robić coś takiego? Po nic oczywiście - brzmi odpowiedź. To taka zręczna prowokacja, której celem miało być odwrócenie uwagi od kłopotów Pałacu. W tej wersji jest wszystko, co potrzebne do prawdziwego skandalu: gwiazda, seks i jego konsekwencje. Plotkarze odliczają dziewięć miesięcy od Korei i wypada im na luty, w którym to w Portugalii coś się zdarzy. Piszę o tym tak tajemniczo, żeby nie konkretyzując plotki, nie nadawać jej dynamiki. - napisał Maciej Wiśniowski.

Dwa dni później o sprawie napisał tygodnik "Wprost" w rubryce "Z życia koalicji": -Po Warszawie krąży plotka, którą chce ponoć opublikować tygodnik znany ostatnio z tego, że bardzo nie lubi pana prezydenta. Otóż wedle tej plotki, osobistość - ta, co to państwo wiecie - która uderzyła w premiera sprawą Rywina, zmajstrowała dziecko pewnej znanej piosenkarce. Państwo ci mają romansować z sobą od lata, kiedy to razem byli na wielkiej imprezie sportowej. Teraz pani domaga się, by latorośl nosiła nazwisko ojca, co w nim wzbudza oczywiście tzw. ambiwalentne uczucia. Ale to wszystko wredne plotki, bo przecież na tym szczeblu nie robi się takich głupot.

- Choć obie informacje zostały napisane w sposób zawoalowany, jest to klasyczne puszczanie oka do czytelnika - nie napisaliśmy wprost, ale przecież każdy inteligentny się domyśli, a nawet ten mniej. Jest tylko jedna wokalistka, która wystąpiła w Korei na mistrzostwach świata w piłce nożnej, a prasa rozpisywała się o tym, że leciała do Korei samolotem prezydenckim. To właśnie Kancelaria Prezydenta wyjaśniała w mediach, że artystka została zabrana samolotem dlatego, że było miejsce i że sama pokryła koszt przelotu.

Nie interesuje mnie, czy to prawda Oczywiście takie przypadki, że "ona piękna i zdolna, a on przystojny i potężny" historia już zna. Wystarczy wspomnieć Marilyn Monroe i prezydenta USA Johna Kennedy'ego. Edyta Górniak została do tej plotki bardzo trafnie dobrana, bo po pierwsze bardzo pragnie dziecka i mówi o tym w wywiadach.

Po drugie trudno jej się dobrze przyjrzeć, bo na stałe mieszka w Londynie, a po zarzutach, że hymn odśpiewała źle, w Polsce pojawia się rzadko. Po trzecie pozwolono jej lecieć do Korei prezydenckim samolotem, a i mieszkali w jednym hotelu.

Igor Zalewski współredagujący w tygodniku "Wprost" rubrykę "Z życia koalicji", pytany o powody publikacji, stwierdził: - Oczywiście, nie wiem, czy to prawda, czy nie. I nawet mnie to mnie interesuje. Daleko nam do dziennikarstwa brytyjskiego, gdzie zagląda się w majtki. Ważne jest, że tego typu pogłoski rozsiewane są przez środowisko SLD. A to pokazuje, że SLD przestało być monolitem. I jak bardzo zmieniły się konfiguracje, skoro w politycznych sporach wykorzystuje się broń, której celownik wymierzony jest poniżej pasa.

W kuluarowych dyskusjach ta sprawa zaćmiła zupełnie aferę "przychodzi Rywin do Michnika", w której istotną, choć nie chcianą rolę, odgrywa premier Leszek Miller. Nie jest więc wykluczone, że po to tę plotkę poczęto. Może to próba uderzenia w Jolantę Kwaśniewską, o której wspomina się w kontekście przyszłych wyborów prezydenckich.

Łapówka nie, kochanka tak Przy okazji "afery rozporkowej" Billa Clintona w Polsce również rozgorzała dyskusja na temat morale polityków. W obliczu licznych afer korupcyjnych większość polityków opowiedziała się przeciw korupcji, uznając przy tym, że o sprawach alkowy nie dyskutuje się i nie mają one w polityce znaczenia.

- Łapówka nie, kochanka tak - mówił wówczas rzecznik prasowy Unii Wolności Andrzej Potocki, opowiadając się za wzorem amerykańskim, który nie dyskryminuje polityków zamieszanych w "łóżkowe" skandale.

Przykłady polskich polityków opisanych w książce "Erotyczne immunitety" oraz przykład Billa Clintona dowodzą, że ujawnienie spraw alkowy nie szkodzi. W 1993 roku podająca się za dziennikarkę Anastazja P. zaprzyjaźniła się z ogromną liczbą posłów. Następnie opisała swoje seksualne podboje. Dotyczyły one oczywiście klasy rządzącej i to z różnych frakcji, choć przeważali politycy lewicy. I choć przywołana książka jest niesmaczna i dla wielu żon polityków bardzo bolesna, to dowodzi, że w Polsce w takich sprawach do sądu zwykle się nie chodzi.

Niewielu z opisanych wówczas polityków, a niektórzy pełnią dziś w państwie odpowiedzialne funkcje, pozwało fikcyjną hrabiankę.

Na Zachodzie jest podobnie, a wyznania rozrywkowych pań i ich wysoko postawionych klientów na nikim nie robią wrażenia. Wiadomo, że sprawy alkowy są najtrudniejsze do zdementowania, podobnie jak podejrzenia o homoseksualizm. Jednak i to powoli się zmienia.

Przy okazji rozwodu Nicole Kidman i Toma Cruisa w amerykańskiej prasie pojawiły się informacje o homoseksualizmie aktora. Skorzystać medialnie na tej historii pragnął gejowski aktor porno, który oznajmił mediom, że to właśnie uczucie Cruisa do niego sprawiło, że gwiazdor rozwiódł się z żoną. Aktor oddał sprawę do sądu i wygrał.

Ewa Gronkiewicz ZYCIE WARSZAWY

Komentarze

Wyświetlanie Sortowanie
Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować. Zarejestruj lub zaloguj się [3]
Links
  [1] http://bhpekspert.pl/index.php?name=News&file=article&sid=428
  [2] http://bhpekspert.pl/index.php?name=News&catid=&topic=68
  [3] http://bhpekspert.pl/user.php