Wychowanie seksualne naszych najmłodszych 19.12.2002 [1]

Autor : poradnik Dodano: 19-12-2002 - 05:53
Przestępstwa [2]
Osaczeni przez seks
Jak kolorowe pisma uświadamiają nasze dzieci

Jaką długość ma przeciętny penis w trakcie wzwodu? Kopulacja to spółkowanie czy może rzadka choroba żyraf? W skład kobiecych dróg rodnych wchodzi pochwa czy moszna?". To nie cytaty z amerykańskiego sitcomu tylko pytania z testu "Uświadomiona czy zielona?" zamieszczonego w grudniowym numerze miesięcznika Popcorn. Test znajduje się jednak nie w dziale "porady", lecz w rubryce "rozrywka".
Sprawą - po interwencji dziennikarzy Radia Kraków - obiecali zająć się eksperci rzecznika praw dziecka. Popcorn jest bowiem czytany głównie przez gimnazjalistów i uczniów szkół podstawowych. Test przeczytany na antenie wywołał lawinę telefonów oburzonych słuchaczy, ale Paweł Kierenko z biura rzecznika jest raczej ostrożny w ocenie możliwości pociągnięcia wydawcy do odpowiedzialności. - Zamieszczanie podobnych tekstów w gazetach nie jest w świetle polskiego prawa przestępstwem, dlatego trudno wyciągać wobec wydawców jakieś konsekwencje - podkreśla Kierenko.

Możesz zacząć się czerwienić...

Redaktor naczelna pisma Iwona Ignatowska nie widzi problemu. Twierdzi, że tego typu słownictwo znajduje się w podręcznikach szkolnych. Teresa Król, autorka podręczników, uważa natomiast, że podobne "testy" pozbawione są jakiejkolwiek wartości edukacyjnej. - Są wręcz szkodliwe, bo epatują nazewnictwem biologicznym odartym z jakiegokolwiek kontekstu: społecznego, etycznego czy uczuciowego. Nie ma tu nawet związków przyczynowo-skutkowych, chodzi wyłącznie o wywołanie w czytelnikach szczególnego rodzaju emocji - wylicza Król.

Podobne opinie można usłyszeć od psychologów zajmujących się dojrzewaniem. - To jakiś obłęd! Wszyscy czują się dziś w obowiązku uświadamiać dzieci, gwałcąc je przez oczy i uszy, przy kompletnym ignorowaniu dziecięcej psychiki - zauważa Teresa Piotrowska, terapeutka. - Niestety, wulgarny styl rozmawiania o "tych sprawach" z dziećmi preferowany jest także przez wielu seksuologów nadających ton pseudoporadnictwu w pismach młodzieżowych. Co gorsza, całkiem niedawno mieliśmy próbę przeszczepienia tego stylu na grunt szkolny - dodaje Piotrowska, przypominając głośną ankietę rozesłaną do szkół przez PCK. "Podchwytliwe" pytania w rodzaju: "Czy to prawda, że wysocy i dobrze zbudowani mężczyźni mają dłuższe penisy niż niscy i szczupli?", miały pomóc w rozwiązaniu języków na lekcji wychowawczej. - Nastąpiło pomieszanie, czy wręcz odwrócenie, porządków. Brak zahamowań w mówieniu o sprawach intymnych utożsamiany jest z uświadomieniem seksualnym. Zupełnie jak na podwórku - twierdzi Piotrowska.

"Możesz zacząć się czerwienić, bo w temacie seksu jesteś zielona jak szczypiorek na wiosnę. Jeżeli nie chcesz się dłużej ośmieszać, zacznij się interesować swoim ciałem" - radzi Popcorn tym czytelniczkom, które oblały jego test. Ale samo zainteresowanie ciałem to mało. Wiedzę warto zweryfikować w praktyce. W innych, publikowanych wcześniej quizach znajdujemy dużo śmielsze puenty: "Radzimy ci, abyś częściej dawał ujście parze", "W naszym teście możesz sprawdzić, ile czadu tkwi w Tobie", "Czy wiesz, że masz w sobie głęboko ukryty sex appeal?".

Nieśmiałe typy dawno wyszły z mody

Problem z pismami młodzieżowymi nie polega tylko na epatowaniu śmiałym słownictwem. - Znajdujemy tam często elementy wprost sformułowanej perswazji, zachęty do podejmowania jak najwcześniejszych kontaktów seksualnych - zwraca uwagę Król. I rzeczywiście, w jednym z pism czytamy: "Odważ się wreszcie zaczepić tego przystojnego chłopca z sąsiedniej działki", w drugim: "Przebywaj w dzikich zakątkach, a wieczorami podrywaj chłopaków". Czy wręcz: "Pocałuj go delikatnie w usta, spójrz mu głęboko w oczy. Dotknij go delikatnie w jego męskość". To dobre rady dla Małgosi. Do Jasia wali się już prosto z mostu: "Nie zapomnij cholernej prezerwatywy. Zanim zaczniesz, pamiętaj o niej. Załóż lateks!".

Ważne, by utwierdzać Małgosię, że w swym wyluzowaniu nie jest sama. Przekonanie odbiorcy, że "trzeba być jak inni", czyli stosowanie tak zwanej kategorii powszechności, to jedno z podstawowych przykazań tak propagandy, jak reklamy. Stąd w cytowanych czasopismach aż roi się od określeń w rodzaju: każdy, wszyscy, szeroki, miliony, wiele, na całym świecie itp. Wrażenie powszechności potęguje fakt, że o codziennej "gimnastyce erotycznej" mówią znani i lubiani, gwiazdy filmu i muzyki.

Od takiej sugestii już tylko krok do presji na pewien postulowany typ zachowania: "Kiedyś rezerwa należała do dobrego tonu. Dziś nieśmiałe typy dawno wyszły z mody". Sugerowanie młodzieży określonych zachowań przejawia się również w typowych dla psychozabaw zwrotach typu: "Czy już (coś zrobiłeś)?" - które też stanowią jeden z rodzajów presji, na przykład: "Czy masz już za sobą ten pierwszy raz"?, "Czy przeżyłaś już kiedyś orgazm"?, "Sexy-filmy na kasetach video: Czy widziałeś już kiedyś jeden z nich?".

Nic dziwnego, że niektóre pytania ankietowe i sytuacje opisane w testach zakładają, iż konsekwentna presja już odniosła postulowany skutek, na przykład: "W czasie intymnych pieszczot twój chłopiec proponuje ci coś, czego nigdy nie próbowaliście. Jak reagujesz?".


Powiecie pewnie, że to nienormalne Oczywiście, nie jest to nachalna propaganda obyczajowej rozwiązłości. Preferuje się "tylko" kontakty rówieśnicze, raczej heteroseksualne. Nadużyciem byłoby stwierdzenie: w tekstach Popcornu, Bravo Girl czy Dziewczyny zawarta jest teza, iż wszystkie formy kontaktów seksualnych są "super". Zdecydowanie pozytywną ocenę życia erotycznego znajdujemy wyłącznie w rubrykach typu "mój pierwszy raz". Tu praktycznie nie ma innych określeń niż: cudownie, przepięknie, jak we śnie lub w najgorszym razie przyjemnie. Inaczej jest z kontaktami homoseksualnymi, zamiłowaniem do perwersji czy samozaspokajania. Tu zamiast entuzjazmu mamy ostrożne określenia w rodzaju: nic złego, nic zdrożnego, to nie patologia itp. Interesująca jest odpowiedź eksperta językowego pisma Bravo Girl na pytanie, co to jest perwersja. "Wszystko to, co się odrzuca! Każdy człowiek ma wyznaczoną indywidualną granicę tabu, której nie powinien przekroczyć". Rozkładówka grudniowego Popcornu poświęcona Lenie i Julii z zespołu Tatu nie rozstrzyga na przykład, czy publiczne długie pocałunki nastoletnich lesbijek powinny jeszcze szokować. "Oceńcie sami..." - proponuje autor tekstu podpisujący się Artur. Charakterystyczna dla proponowanego młodym czytelnikom sposobu traktowania różnych odcieni seksu jest odpowiedź na list dziewczyny (do Dziewczyny), która pyta, czy to normalne, że codziennie się onanizuje: "Nie ma w tym nic zdrożnego, nawet jeśli powtarzasz to codziennie. Musisz jednak wiedzieć, że dziewczęta, które tak nie postępują, też są normalne". Rozmycie, czy wręcz odwrócenie, znaczeń takich słów, jak: normalny czy zdrowy, jest znakiem firmowym edukacji seksualnej w wydaniu pism młodzieżowych. Oto jak czytelniczka Bravo Girl skomentowała "kontrowersyjny" tekst o dziewczętach, które do ślubu postanowiły zachować czystość: "To niepoważne. Życie tych dziewczyn, to życie zakonnic. Przecież każdy zdrowy człowiek musi czasem wyładować swoje napięcie seksualne". Jak widać, czystość przedmałżeńska wymaga natychmiastowej interwencji lekarza. Nic dziwnego, że w tej sytuacji inna czytelniczka (tym razem Bravo) zwierza się: "Mam chłopaka, z którym chodzę od dwóch lat, a mimo to nigdy nie namawiał mnie do współżycia. Powiecie pewnie, że to nienormalne". Towar jak każdy inny I tak w ten niewyszukany sposób zwykle nie podpisany nazwiskiem autor (tłumacz?) prasy kolorowej uczy i bawi miliony (między innymi) polskich małolatów. Jawi się jako znawca problemów młodzieży, rozstrzyga, co jest dobre, a co złe. Łapie z dzieciakami wspólny język i dowolnie nimi manipuluje. Daje przy tym pozory wolności, bo przyzwala na zachowania krytykowane przez rodzinę i szkołę. Ale nie kieruje nim bynajmniej jakaś postępowa misja, na przykład rzetelnego uświadomienia młodzieży. Test "Uświadomiona czy zielona?" nieprzypadkowo znalazł się w rubryce "rozrywka". Wydawcy kolorowych pism dla młodzieży bowiem skromnie przyznają zgodnym chórem, że mają jedynie na celu "rozrywkę zwiększającą poczytność pisma". Reporterka Radia Kraków Monika Mentel zwróciła uwagę na zaskoczenie służb rzecznika praw dziecka faktem, że ktoś z dziennikarzy oburzył się testem Popcornu. Widać, wszyscy się przyzwyczaili. W końcu seks to towar jak każdy inny, tyle że lepiej się sprzedaje. Szczególnie wśród małolatów nie mogących zaspokoić swojej ciekawości gdzie indziej. I tylko młodym, naiwnym czytelnikom wydaje się, że ktoś chce im pomóc, wychodzi naprzeciw ich problemom. Dostarcza im rozrywki, rozdaje prezenty, ale także rozumie i wierzy w nich ("Czy wiesz, że masz w sobie sex appeal?"). Nic dziwnego, że ten ktoś szybko staje się autorytetem. Arbitrem luzu moralnego, bez którego nikt nie ma dziś wstępu na młodzieżowe salony (czytaj: puby). Stąd już tylko krok do swoistego uzależnienia: nie wyobrażam sobie, co będzie, jeśli nie kupię następnego numeru... Frankenstein miłości "Wbrew obiegowym opiniom, nie do końca tak jest, że inicjacja staje się dziś bardzo wczesna. Wiemy to choćby z najnowszego raportu dla Komitetu Badań Naukowych. Dziewczęta 17-letnie opisują w nim m. in. swoją koncepcję "ja" seksualnego. W porównaniu z ich rówieśniczkami z 1984 roku, gdy przeprowadzaliśmy analogiczne badania, one są bardziej otwarte, mają bardziej pozytywny obraz własnej seksualności. Ale w innych skalach tego samego testu mają kiepski, depresyjny obraz samych siebie. Z jednej strony dobry obraz seksualności, z drugiej złe stosunki rodzinne, złe relacje z rówieśnikami. To wymaga interpretacji. Może są bardziej uświadomione, tolerancyjne, naturalne w rozpoczynaniu życia seksualnego... ale im z tym źle. Może to też być wyraz depresyjności, która szuka ucieczki, rozwiązań w chaotycznej seksualności. Zdarzyło mi się niedawno, że miałem do czynienia z ostrą psychozą po inicjacji u 17-letniej dziewczyny. I to nie przez nadużycie seksualne, gwałt czy przemoc, ale w związku z chłopcem, w którym była zakochana. A więc inicjacja jest jednak bardzo mocnym przeżyciem, chociaż mówi się, że już nie. Fason jest taki, że jest to rzecz naturalna, przez którą po prostu trzeba przejść, według tego wzoru postępują, do niego się odnoszą". profesor Jacek Bomba, psychiatra i psychoterapeuta "Ta młodzież jest osaczona przez seks. Kasety, strony internetowe, pornosy, to wszystko skutecznie pierze ich z jakichś uniesień, prawdziwych uczuć, z potrzeby czułości. To walec, który miażdży naturalne młodzieńcze porywy i potrzebę przeżywania miłości w inny sposób, niż się to podaje i zaleca. Na pewno jest w nich głód, ale nie bardzo wiedzą czego. Nie ma bowiem innych wzorów niż medialne gotowce. Jest wyłącznie coś w rodzaju Frankensteina miłości. Kontakty, które mają, są zazwyczaj bardzo smutne, powierzchowne, niesatysfakcjonujące. To ich przygnębia, nie daje tej pary, energii życiowej, jaką daje głęboko przeżyte uczucie. Oczywiście, nie manifestują tego na zewnątrz, bo trzeba przecież robić dobrą minę do złej gry. Ale to jest immanentna część tej fali młodzieńczej depresji, z jaką mamy dziś do czynienia, bo bierze się z tego samego źródła: z deficytu wartości. Oni chcieliby coś tworzyć, coś przeżyć. Szukają na oślep, biorą za dobrą monetę te wzorce, jakich się im dostarcza... a potem przychodzi rozczarowanie, jeszcze większe zagubienie, zapadanie w studnię. Ta ich miłość to jest przyklejanie kolorowego papierka na chorej duszy. A tej duszy potrzeba coś świeżego, pięknego". Marek Kotański (ostatni wywiad) Obie wypowiedzi pochodzą z książki Piotra Legutki Rozmowy o dorastaniu, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego

Komentarze

Wyświetlanie Sortowanie
Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować. Zarejestruj lub zaloguj się [3]
Links
  [1] http://bhpekspert.pl/index.php?name=News&file=article&sid=381
  [2] http://bhpekspert.pl/index.php?name=News&catid=&topic=73
  [3] http://bhpekspert.pl/user.php