Bakteria klebsiella pneumoniae 17.12.2002 [1]

Autor : poradnik Dodano: 17-12-2002 - 05:49
Zdrowie [2]
To jest wyścig

- Bakterii klebsiella pneumoniae boją się wszyscy lekarze - twierdzi profesor Ryszard Lauterbach, kierownik Kliniki Neonatologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie
Zakażenia szpitalne występują wszędzie, zarówno w bogatych, jak i biednych krajach. W Stanach Zjednoczonych z powodu zakażeń szpitalnych umiera tyle samo osób, co w wypadkach drogowych. Nie jest to więc niczym wyjątkowym. Chodzi o to, by mieć świadomość niebezpieczeństwa i odpowiednio wcześnie podejmować z nim walkę.

Klebsiella pneumoniae (pałeczka zapalenia płuc), która przyczyniła się do śmierci noworodków w łódzkim szpitalu, to wyjątkowo groźna bakteria. Najgroźniejsza jest wówczas, gdy przez dłuższy okres przebywa w środowisku szpitalnym, nabierając w ten sposób odporności na większość dostępnych antybiotyków.

- Lubi się zagnieździć w starych rurach, kranach, tam, gdzie jest duży osad kamienia. Bywa w kurzu, pyle. Lubi wilgoć. W formie przetrwalnikowej może przeżyć długo. Oczywiście źródłem zawsze jest człowiek. Na oddziałach położniczych może nią być również kobieta ciężarna, jednak zwykle zjadliwość bakterii nie jest wówczas tak wielka, jak wtedy, gdy staje się ona szczepem szpitalnym - mówi prof. Ryszard Lauterbach, kierownik Kliniki Neonatologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. - Nie ma na świecie takiego oddziału szpitalnego, w którym jej by nie było. Jeśli więc istnieje najmniejsze podejrzenie zakażenia, trzeba działać natychmiast.

Bada się wszystko, z czym pacjent, podejrzany o to, że jest źródłem zakażenia, miał styczność - nawet kroplówki, inkubatory, nie mówiąc już o umywalkach czy kranach. Bada się też personel. Sprawdza się ponadto wrażliwość bakterii na antybiotyki; jeśli reaguje na wiele z nich, oznacza to, że najczęściej nie jest szczepem szpitalnym; z taką bakterią łatwiej sobie poradzić.

- Jest to bakteria dla noworodków, szczególnie wcześniaków, śmiertelnie groźna - tłumaczy prof. Lauterbach. - Zdarza się, jak powiedziałem, wszędzie. Także u nas. Jeśli dochodzi do zakażenia Klebsiella pneumoniae, śmiertelność wśród wcześniaków z najniższą masą urodzeniową ciała wynosi nawet do 30 procent; donoszone noworodki u nas na szczęście z tego powodu nie umierają. Wystarczy kilka godzin, aby proces zakażenia rozwinął się w sposób nieodwracalny. Dlatego bardzo ważne są środki dezynfekcyjne i działania natychmiastowe, nawet gdy istnieje tylko domniemanie, że może dojść do zakażenia. Tej bakterii boją się wszyscy lekarze i wszyscy z nią walczą. To jest wyścig. Ale najlepiej wygrywa się, jeżeli zniszczymy ją, zanim zaatakuje organizm człowieka.

Ważne jest wyposażenie oddziału w najnowocześniejsze środki dezynfekcyjne; np. chloramina, stary środek dezynfekujący, nie zabija tej bakterii.

- Najważniejsze jednak jest zachowanie stanu podwyższonej gotowości zawsze. U nas, gdy istnieje choćby tylko sugestia, że może dojść do zakażenia, natychmiast wzywam sanepid i zespół szpitalny, który odpowiada za zwalczanie zakażeń. Pobierane są próbki ze wszystkich zagrożonych miejsc, dzięki czemu możemy w miarę wcześnie poznać przeciwnika i podjąć walkę - mówi prof. Lauterbach.

Częstość zakażeń wewnątrzszpitalnych zawsze jest odwrotnie proporcjonalna do liczby pacjentów i pielęgniarek na oddziale. Kiedy oddział jest przepełniony - zagrożenie rośnie. W takiej sytuacji, nawet gdy nic się nie dzieje, trzeba co jakiś czas "czyścić" oddział, sprawdzając go i dezynfekując.

- Zakażenie tą bakterią może zdarzyć się nawet w najlepiej wyposażonym oddziale szpitalnym. Dlatego ważna jest szybka identyfikacja i maksymalne ograniczenie narażenia pacjentów na nią - podkreśla profesor Ryszard Lauterbach.


Komentarze

Wyświetlanie Sortowanie
Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować. Zarejestruj lub zaloguj się [3]
Links
  [1] http://bhpekspert.pl/index.php?name=News&file=article&sid=376
  [2] http://bhpekspert.pl/index.php?name=News&catid=&topic=62
  [3] http://bhpekspert.pl/user.php