|
|
|
Robert Łabuzek
+48501700846
Masz problem z BHP
szukasz odpowiedzi ?
Szybko i gratisowo otrzymasz poradę
zadzwoń lub napisz na maila. |
|
Na stronie przebywa obecnie....
|
|
|
| |
Autor : Edward _DNIA 06-07-2002 - 09:36 | 4032 raz(y) oglądano.
|
artykułów
: Lipcowa rewolucja Millera
|
|
|
Lipcowa rewolucja Millera
- Dokonałem częściowej rekonstrukcji rządu - oświadczył wczoraj Leszek Miller. Odczytał listę "odstrzelonych" ministrów: - minister sprawiedliwości Barbara Piwnik, minister kultury Andrzej Celiński. Po sali poszedł szmer: to szok!
|
|
|
Autor : Anita _DNIA 04-07-2002 - 05:40 | 4389 raz(y) oglądano.
|
artykułów
: Co zrobić gdy trzeba coś wymyślić ?
|
|
|
Czasem trzeba coś wymyślić. Z różnych przyczyn. Dotychczasowe rozwiązania już się przeżyły, chcemy się wyróżnić od konkurencji, klienci chcą czegoś oryginalnego, szef naciska... Wobec tego staramy się oderwać od bieganiny, biurowego zgiełku i zmusić nasz mózg do kreacji.
|
|
|
Autor : ustawa1 _DNIA 04-07-2002 - 05:14 | 4130 raz(y) oglądano.
|
artykułów
: Jak łatwo nawązać kontakty z ludźmi ?
|
|
|
Jak łatwo nawiązać kontakty z ludżmi ?
Ogromne znaczenie przy nawiązywaniu kontaktu odgrywa poczucie własnej wartości. Aby lepiej to zrozumieć sięgnijmy do prostego przykładu.
Samoocena a umiejętność nawiązywania kontaktów
Wyobraźcie sobie, że poproszono Was o głośne przeczytanie krótkiego tekstu. Powiedzmy, że czytanie nastręcza Wam sporo kłopotów, ponieważ ledwie sylabizujecie poszczególne litery. Dlatego złożenie ich w cały wyraz wymaga w tym przypadku czasu i skupienia. Jeśli do tego macie przed sobą słuchaczy, dochodzi dodatkowo czynnik stresowy: lęk przed ośmieszeniem
|
|
|
Autor : poradnik _DNIA 03-07-2002 - 11:34 | 7966 raz(y) oglądano.
|
artykułów
: Kto ? zabił zabójcę ?
|
|
|
Samobójstwo na zlecenie?
Gdy Tadeusza M. znaleziono powieszonego w areszcie, nie działała kamera monitorująca korytarz
Czy ktoś mógł wejść nie zauważony do celi Tadeusza M., pseudonim Sasza, podejrzanego o zabicie Jacka Dębskiego? Czy ktoś mu "pomógł" w popełnieniu samobójstwa? Nie jest to trudne do wykonania ani w
|
|
|
Autor : Tadeusz _DNIA 02-07-2002 - 01:52 | 12578 raz(y) oglądano.
|
artykułów
: Halucynogenne Grzyby
|
|
|
Odlotowe listy
Grzyby halucynogenne można zamówić przez Internet i otrzymać pocztą
W ciągu kilkunastu dni od dokonania wpłaty otrzymacie list ze sterylnie zapakowanymi zarodnikami grzybów, opisanymi jako próbka do badań mikroskopowych" - stron internetowych z ogłoszeniami podobnej treści
|
|
|
Autor : Anita _DNIA 01-07-2002 - 14:16 | 5099 raz(y) oglądano.
|
artykułów
: Zanikający penis ! Nowa choroba psychiczna
|
|
|
– Co kraj, to choroba – twierdzą antropolodzy, badający zaburzenia psychiczne, trapiące ludzi różnych kultur. Chińczyków dopada frigophobia, Malajki – latah, Europejczyków – apotemnophilia.
W środku filmu 34-letni Chińczyk poczuł, że nacisk na jego pęcherz jest nie do zniesienia i wybiegł z sali kinowej. W toalecie ulga zamieniła się jednak w przerażenie. Jego penis skurczył się!
|
|
|
Autor : edward _DNIA 01-07-2002 - 06:58 | 3902 raz(y) oglądano.
|
artykułów
: Czy woda z naszych kranów nadaje sie do picia ?
|
|
|
NIK - co leci z naszych kranów
Kontrolerzy NIK przebadali zaopatrzenie w wodę miast powyżej 200 tys. mieszkańców. Oceniają, że choć generalnie w ciągu ostatnich 10 lat nieco się poprawiło, to wciąż aż w dwóch trzecich przypadków wodę, którą pijemy, trudno nazwać pitną.
|
|
|
Autor : ustawa1 _DNIA 23-06-2002 - 13:05 | 4999 raz(y) oglądano.
|
artykułów
: Łapówka czy upominek
|
|
|
Prawdą jest, że każdy lubi łapówki (...Jakkolwiek byś je nazwał...)
(J. C. Levinson)
Zasady
Upominki
Czym można obdarować ważne osobistości?
Jakie ekskluzywne upominki zamawiają firmy najczęściej?
Jeszcze upominek czy już łapówka?
Jakie prezenty dla muzułmanina, japończyka i europejczyka?
Czy istnieją legalne łapówki? Łapówki, które można wliczyć w koszty działalności przedsiębiorstwa ? Ależ tak! Popularnie nazywamy je gadżetami reklamowymi lub upominkami firmowymi. Z reguły są one przeznaczone dla klienta lub potencjalnego nabywcy w celu zachęcenia go do reakcji na ofertę marketingową przedsiębiorstwa lub w celu wzmocnienia wzajemnych związków: przedsiębiorstwo – klient
|
|
|
Autor : prawo _DNIA 21-06-2002 - 09:10 | 2909 raz(y) oglądano.
|
|
|
|
Kliknij na prawo.
a szybko odnajdziesz potrzebne akty prawne,spis norm bhp i wiele innych.
|
|
(|15 więcej słów|||)
|
Autor : Anita _DNIA 20-06-2002 - 06:29 | 5225 raz(y) oglądano.
|
artykułów
: Kilku z małopolski na liście bogaczy
|
|
|
Środa, 19 czerwca 2002r.
Ośmiu Małopolan znalazło się wśród stu najbogatszych Polaków. Tygodnik ,Wprost" ogłosił kolejną ich listę, a jej autorzy twierdzą, iż majątek Billa Gatesa (210 mld zł) wart jest cztery razy więcej niż majątek całej setki polskich bogaczy (52 mld zł).
Na ogłoszonej właśnie przez tygodnik ,Wprost" kolejnej liście stu najbogatszych Polaków znaleźliśmy ośmiu biznesmenów z Małopolski (tyle samo w ub.r.). Na tej swoistej huśtawce dla bogaczy zabrakło Henryka Kuśnierza i Jerzego Mazgaja - głównych udziałowców giełdowej spółki KrakChemia (99. miejsce w ub.r.), pojawiły się zaś nowe nazwiska, a pozostałe zmieniły miejsca.
|
|
|
Autor : Anita _DNIA 19-06-2002 - 13:43 | 6911 raz(y) oglądano.
|
artykułów
: Kobiety ciężarne chronione przed zwolnieniem , ale..
|
|
|
Kobiety w ciąży nie muszą bać się wypowiedzenia. Przed zwolnieniem z pracy chronią je przepisy prawa pracy. Są jednak sytuacje, w których zwolnienie z pracy ciężarnej jest możliwe.
Jestem w ciąży, a w moim zakładzie pracy szykują się zwolnienia. Myślałam, że jestem bezpieczna, bo pracodawcy nie wolno zwolnić kobiety w ciąży, teraz dowiaduję się, że w niektórych wypadkach jest to jednak możliwe. Chciałabym wiedzieć, jak jest naprawdę. Czy rzeczywiście mogę zostać zwolniona – pyta Czytelniczka.
|
|
|
Autor : Anita _DNIA 19-06-2002 - 06:45 | 4213 raz(y) oglądano.
|
artykułów
: Górnicy od gliny i żwiru
|
|
|
Górnicy od gliny i żwiru.
Cegielnie, żwirownie, piaskownie od 1 stycznia 2002 r. są kopalniami. Podlegają rygorom prawa górniczego i geologicznego. Pracownik kopiący glinę musi legitymować się uprawnieniami górniczymi.
Wcześniej do kopania gliny lub żwiru wystarczała koncesja starosty lub wojewody (jeżeli wyrobisko miało powyżej 2 hektarów). - Nagminnie łamane były elementarne przepisy BHP, ignorowano obowiązek sporządzania planu pozyskiwania piasku. Bezkarnie funkcjonowało też mnóstwo nielegalnych wyrobisk. Od 1 stycznia wyrobiska minerałów pospolitych poddano naszemu nadzorowi. Zaczęliśmy egzekwować przepisy obwiązujące w górnictwie. Skończyło się pobłażanie. Jeżeli mandat okazuje się nieskuteczny, kierujemy sprawę do sądu, wnioskujemy o cofnięcie koncesji.
|
|
|
Autor : Jan1 _DNIA 18-06-2002 - 18:26 | 7769 raz(y) oglądano.
|
artykułów
: Nowe zasady wypłacania mieszkaniowej premii gwarancyjnej
|
|
|
Zmienią się zasady wypłacania premii gwarancyjnej
Na listę wydatków dających przeszło 2 mln posiadaczy książeczek mieszkaniowych prawo do premii gwarancyjnej powróci wykup mieszkań lokatorskich.
Rząd przyjął we wtorek projekt ustawy, która ma przywrócić najpóźniej od połowy sierpnia premie na wykup mieszkań lokatorskich od gmin, zakładów pracy oraz spółdzielni. Wicepremierowi Markowi Polowi udało się przeforsować takie rozwiązanie, mimo sprzeciwu Ministerstwa Finansów. Poszerzenie listy wydatków mieszkaniowych nagradzanych premią może bowiem oznaczać dodatkowe obciążenie budżetu państwa. Kiedy rząd Buzka ograniczył przed rokiem prawa do premii, tłumaczył to m.in. koniecznością cięcia wydatków budżetowych.
Premie dla posiadaczy książeczek pochłaniają grubo ponad miliard złotych rocznie. Np. w 2001 r. rząd wydał na ten cel prawie 1,6 mld zł oraz dodatkowo ponad 600 mln na spłatę zobowiązań wobec PKO BP jeszcze z wcześniejszych lat (bank wypłaca premie z własnej kasy, a budżet zwraca mu potem te pieniądze z odsetkami). Gdyby nie częściowe ograniczenie możliwości uzyskania premii, w 2001 r. budżet wydałby na ten cel o 400 mln zł więcej (tak szacował rząd Buzka).
|
|
|
Autor : Jan1 _DNIA 18-06-2002 - 12:18 | 4279 raz(y) oglądano.
|
artykułów
: Gdy pracodawca nie wypłaca świadczeń pracowniczych.
|
|
|
Gdy pracodawca nie wypłaca należnych świadczeń pracownikom.
Trudno odzyskać zaległe pensje.
W sądach i inspekcji pracy przybywa skarg na łamanie prawa przez pracodawców. Odzyskanie pieniędzy przez pracowników jest trudniejsze niż w latach poprzednich, gdyż zmieniony art. 1025 k.p.c. stanowi, że roszczenia powyżej 2100 zł zaspokajane są w dalszej kolejności, po zastawach i hipotekach.
Według inspektorów PIP pracodawcy całymi miesiącami nie płacą za pracę, zmuszając ludzi do pracy za darmo. Jednocześnie pracownicy nie mając możliwości znalezienia pracy w innej firmie godzą się na łamanie prawa.
– Nie ma co ukrywać, przepisy prawa pracy są łamane przez pracodawców – potwierdza Leszek Karwowski, wiceprezydent Konfederacji Pracodawców Polskich, członek Komisji Trójstronnej. – Choć uważam, że stosunkowo najmniejsza liczba takich naruszeń jest wynikiem zwykłej nieuczciwości pracodawcy. Większość takich problemów to skutek niedostosowania prawa do warunków gospodarki rynkowej. I nie chodzi tu tylko o „sztywność” kodeksu pracy – nie należy tego aż tak fetyszyzować. Za cięcie kosztów przez łamanie i obchodzenie prawa pracy odpowiedzialne są bardziej systemy: ubezpieczeń społecznych i podatkowy.
Dzięki interwencjom krakowskiego Inspektoratu PIP, w zeszłym roku pracodawcy musieli wyrównać pracownikom zaległości płacowe na kwotę ponad 12,2 mln złotych.
Niestety, znacznie trudniej było wyegzekwować sumę blisko 16 mln zł, należną ponad 67 tysiącom pracowników zakładów ulegających likwidacji, znajdujących się w upadłości oraz wykazujących drastyczne pogorszenie kondycji finansowej.
Według przewodniczącej Rady Ochrony Pracy Bożeny Bory-Szopy rośnie liczba naruszeń praw pracowniczych przez niewypłacanie wynagrodzeń za pracę.
Osoby zgodnie z prawem pozostają w stosunku zatrudnienia, lecz faktycznie nie posiadają środków do życia. Nie mogą korzystać z zasiłków dla bezrobotnych ani z pomocy opieki społecznej. – To są stany bezprawne – z całą mocą podkreśla Główny Inspektor Pracy.
OPINIA
Anna Hintz, dyrektor Departamentu Prawnego w Głównym Inspektoracie Pracy
Od 25 sierpnia 2001 r. w związku z wejściem w życie nowelizacji ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy i ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji inspektorzy pracy uzyskali prawo do wydawania decyzji nakazujących pracodawcom wypłatę należnych pracownikom wynagrodzeń za pracę. Nakazy te wydawane są w sytuacjach, gdy wynagrodzenie za pracę lub inne świadczenie pracownicze (z wyjątkiem świadczeń z ubezpieczenia społecznego) ma charakter bezsporny. Niewykonanie przez pracodawcę takiego nakazu skutkuje wszczęciem postępowania egzekucyjnego na zasadach określonych w ustawie z dnia 17 czerwca 1996 r. o postępowaniu egzekucyjnym w administracji, a w konsekwencji nałożeniem grzywny w celu przymuszenia wykonania obowiązku.
(jan)
Po zmianie art. 1025 k.p.c. trudniej jest pracownikom odzyskać od pracodawców zaległe świadczenia. Artykuł ten stanowi bowiem, że roszczenia powyżej 2100 zł zaspokajane są dopiero po zastawach i hipotekach.
– Członkom związku świadczymy pełną pomoc prawną – deklaruje Maria Zaport, kierownik działu prawnego Zarządu Regionu Dolnośląskiego NSZZ Solidarność. – Od pozwu, przez zapewnienie pełnomocnika w sądzie, napisanie apelacji czy nawet kasacji. Osoby spoza związku mogą liczyć na porady i pomoc w napisaniu pism procesowych. W niektórych przypadkach piszemy też doniesienia do inspekcji pracy po to, by spowodować kontrolę w danym zakładzie. Niestety, często zdarza się nam interweniować w przypadkach szykanowania za działalność związkową. Wygląda to tak, że daje się pracownikowi wypowiedzenie i stawia przed wyborem – jak się wypiszesz ze związku, to wypowiedzenie będzie cofnięte.
Pracownicy, chcąc odzyskać należne im pieniądze za wynagrodzenia, mogą próbować ugody z pracodawcą czy interwencji w PIP, a w trudniejszych sytuacjach mają prawo do występowania na drogę sądową o pokrycie roszczeń. Sądy, rozpatrujące sprawy o wypłatę wynagrodzeń i należnych świadczeń pracowniczych, najczęściej ferują wyroki na korzyść pracowników. Pewna część pracodawców reguluje zasądzone roszczenia, zdarzają się nawet przypadki, że po ich zaspokojeniu firma ulega likwidacji. Jednakże pewien procent pracodawców nigdy nie wypłaca pracownikom zasądzonych należności. – Do naszego rewiru trafia średnio w roku kilkadziesiąt spraw o egzekucję wyroków, nakazujących pracodawcom wypłatę należności pracowniczych. Są to najczęściej sprawy zbiorowe, dotyczące jednego podmiotu gospodarczego – mówi Leszek Dumnicki, komornik IX Rewiru Komorniczego dla Krakowa-Krowodrzy.
Z doświadczeń komornika wynika, że najtrudniejsze do egzekucji są te roszczenia, które dotyczą firm upadających i nieposiadających majątku. Zdarza się też, że dłużnicy ukrywają aktywa, by nie regulować należności.
– Nie prowadzimy statystyk, odnoszących się do liczby i skuteczności egzekucji w sprawach należności pracowniczych – dodaje Jakub Szynalik, przewodniczący Rady Izby Komorniczej w Krakowie, zaznaczając, iż egzekucje roszczeń pracowniczych są trudne.
Najczęściej komornik rozpoczyna postępowanie egzekucyjne w momencie finansowej zapaści firmy i zdarza się, że musi zawiesić egzekucję, gdyż podmiot ogłasza upadłość i wówczas wkracza syndyk. Wobec nieskuteczności egzekucji wierzyciel, czyli pokrzywdzony pracownik, może skierować swoje roszczenie do Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, który pokrywa część kwot z tytułu niewypłaconych należności za pracę.
Komornicy zwrócili też uwagę na niekorzystne dla pracowników-wierzycieli zmiany w kodeksie postępowania cywilnego. Od niedawna art. 1025 par. 1 ust. 3 otrzymał nowe brzmienie, zgodnie z którym poszkodowani pracownicy mogą liczyć na zaspokojenie we wczesnej kolejności roszczeń do trzykrotnej wysokości najniższego wynagrodzenia, czyli do 2100 złotych (Dz.U. z 2001 r. nr 125, poz. 1368). Roszczenia pracownicze powyżej tej kwoty zaspokajane są w dalszej kolejności, po zastawach i hipotekach.
Ewa Grochala-Włodek, dof, jan, k.ż. Dof, BW.
OPINIA
Waldemar Gujski, adwokat, autor komentarza do kodeksu pracy
W razie niewypłacania pensji pracownik powinien przede wszystkim zwrócić się do sądu pracy. Jeśli po zapadnięciu prawomocnego, korzystnego dla pracownika, wyroku firma nadal nie płaci, należy zwrócić się o interwencję do komornika, a następnie – do inspekcji pracy, która wydaje nakaz wypłaty. Wysokość mandatu nałożonego przez inspekcję wynosi do 500 zł, zaś sąd grodzki może ukarać grzywną do 5 tys. zł (jest to grzywna celem przymuszenia z ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji). Wykroczenie przeciw prawom pracowniczym narusza także kodeks karny i może się skończyć zawiadomieniem prokuratury. Jeśli zakład ogłosi upadłość, to roszczenia pracownicze zaspakajane są w pierwszej kolejności, z tym że nie dotyczą roszczeń cywilnoprawnych. A ponadto istnieje Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
|
|
(|973 więcej słów|||)
|
Autor : Anita _DNIA 17-06-2002 - 13:56 | 3521 raz(y) oglądano.
|
artykułów
: Gorsze warunki pracy - wyższa składka pracodawcy
|
|
|
Świadczenia sfinansuje Fundusz Ubezpieczeń Społecznych
Gorsze warunki pracy, wyższa składka pracodawcy
TERESA GUZELF, DYREKTOR DEPARTAMENTU UBEZPIECZEŃ SPOŁECZNYCH W MINISTERSTWIE
PRACY I POLITYKI SPOŁECZNEJ
ŚWIADCZENIA Z TYTUŁU WYPADKÓW PRZY PRACY W 2001 R.
49,3 proc. świadczeń wypłacono z tytułu wypadków przy pracy;
40,5 proc. świadczeń - z tytułu chorób zawodowych;
10,2 proc. świadczeń - z tytułu wypadków w drodze do pracy;
75 proc. wydatków z funduszu wypadkowego wypłacono w postaci renty z tytułu
niezdolności do pracy;
11 proc. środków wypłacono jako renty rodzinne;
46 proc. nowo przyznanych rent "wypadkowych" spowodowały choroby zawodowe, w
tym 40 proc. choroby narządu głosu, 17,5 proc. - narządów słuchu;
ponad 50 proc. rencistów "wypadkowych" stanowią osoby powyżej 50 lat; ponad 70
proc. rencistów ma staż powyżej 25 lat pracy;
51,3 proc. jednorazowych odszkodowań wiązało się z wypadkami w drodze do
pracy; 46,8 proc. - z wypadkami przy pracy.
Wszystkie świadczenia związane z wypadkami przy pracy i chorobami zawodowymi
będą finansowane z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, niezależnie od typu
własności zakładu pracy. Tak zakłada projekt nowej ustawy "wypadkowej", który
trafił właśnie do Sejmu.
Katalog świadczeń należnych z tytułu wypadku przy pracy lub choroby zawodowej
(dalej: świadczenia powypadkowe) pozostałby w zasadzie bez zmian. Wszystkie
wypłacane mają być przez ZUS z funduszu wypadkowego, utworzonego z wnoszonej
przez pracodawców składki na ubezpieczenie wypadkowe (wynosi ona obecnie 1,62
proc. podstawy wymiaru).
Zasiłek chorobowy (a także świadczenie rehabilitacyjne) wynosiłby 100 proc.
podstawy wymiaru. Od pierwszego dnia choroby wypłacałby go ZUS. Najniższa renta
z tytułu wypadku przy pracy lub choroby zawodowej wynosić ma nadal co najmniej
120 lub 160 proc. - zależnie od stopnia niezdolności do pracy - najniższej
renty z ubezpieczenia społecznego. Jednorazowe odszkodowanie miałoby docelowo
wynosić 20 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w roku poprzednim za
każdy procent uszczerbku na zdrowiu. Poziom ten osiągano by stopniowo,
zaczynając od 16 proc. w 2003 r.
Ważna zmiana dotyczyć ma wypadków w drodze do pracy: zostałyby one wyłączone z
ubezpieczenia wypadkowego i włączone do systemu rentowego i chorobowego. Nie
wypłacano by więc już jednorazowych odszkodowań z tytułu wypadku w drodze.
Renty natomiast przyznawano by na tych samych warunkach, jak należne z tytułu
wypadków przy pracy, a więc bez obowiązującego przy zwykłych rentach wymogu
okresu zatrudnienia. Zasiłek chorobowy w związku z wypadkiem w drodze wynosiłby
100 proc. podstawy wymiaru. Zagwarantowały to już bowiem wcześniej przepisy
ustawy o zasiłkach z tytułu choroby i macierzyństwa.
Zapowiedziane w ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych zróżnicowanie
składki na ubezpieczenie wypadkowe w zależności od stopnia zagrożenia wypadkami
i chorobami w danym zakładzie będzie procesem wieloetapowym. Najpierw - według
branż i w zależności od kategorii ryzyka ustalonego dla danej grupy
działalności na podstawie danych statystycznych. Kolejne etapy doprowadzą do
różnicowania w ramach branży, wreszcie - do ustalania corocznej składki dla
każdego płatnika. Część funduszu wypadkowego będzie przeznaczana na prewencję
wypadkową.
Bez zmian wypłacano by natomiast świadczenie powypadkowe w zbiegu z emeryturą:
można by pobierać półtora świadczenia w najkorzystniejszej konfiguracji. Pod
jednym wszakże, nowym, warunkiem: prawo do półtora świadczenia miałyby tylko
osoby nie osiągające dochodów rodzących obowiązek ubezpieczeniowy. Przewiduje
się też objęcie osób otrzymujących świadczenia powypadkowe stosowanymi
powszechnie rygorami dotyczącymi ich uszczuplania lub zawieszania w razie
uzyskiwania przychodów przekraczających kwoty graniczne.
W 2000 r. wydatki z funduszu wypadkowego wyniosły ogółem 3,9 mld zł; w 2001 r.
- 4,3 mld zł. Szacunki wskazują, że wydatki wynikające z proponowanych
przepisów zwiększyłyby wydatki tego funduszu o ok. 30 mln zł. Zatem obecna
składka na ubezpieczenie wypadkowe (1,62 proc.) ich nie pokryje.
Jolanta Kroner
TERESA GUZELF, DYREKTOR DEPARTAMENTU UBEZPIECZEŃ SPOŁECZNYCH W MINISTERSTWIE
PRACY I POLITYKI SPOŁECZNEJ
Nowa ustawa "wypadkowa" jest niezbędna z dwu zasadniczych przyczyn. Po
pierwsze, obowiązujące przepisy z 1975 r. nierówno traktują różne grupy
ubezpieczonych: dają prawo do jednorazowego odszkodowania za skutki wypadku
przy pracy jedynie pracownikom, natomiast pozbawiają go prowadzących
działalność na własny rachunek, choć obie grupy płacą takie same składki.
Ponadto obowiązuje w nich całkowicie anachroniczny podział na uspołecznione i
nieuspołecznione zakłady pracy. Jego skutkiem jest nadal finansowanie
jednorazowych odszkodowań przez zakłady uspołecznione z własnych środków , za
nieuspołecznione zaś płaci je ZUS. Podraża to koszty pracy w zakładach
uspołecznionych i jest także wyrazem nierówności wobec prawa, bo zarówno jedne,
jak i drugie od 1 stycznia 1999 r. płacą jednakową składkę na ubezpieczenie
wypadkowe swoich pracowników.
|
|
(|760 więcej słów|||)
|
Autor : Tadeusz _DNIA 16-06-2002 - 10:28 | 4893 raz(y) oglądano.
|
artykułów
: Ile Zarabia Państwowy Inspektor Pracy ?
|
|
|
Inspekcja może być tańsza
Rozmowa z Jackiem Koszteynem, przewodniczącym Związku Zawodowego Pracowników Państwowej Inspekcji Pracy, zrzeszającego około połowy zatrudnionych w PIP.
Jak się Panu pracuje w inspekcji?
Przyszedłem do pracy w PIP 1 lutego 1972 roku. Mnóstwo czasu, mnóstwo zmian. Jeśli chodzi o staż, to… wolałbym być młodszy. Nie jest to łatwa praca; trzeba być twardym. Jest to praca trudna, stresująca i słabo wynagradzana.
Pracownik PIP zarabia przeciętnie trzy i pół tysiąca złotych. To jest słabe wynagrodzenie?
To jest półtora średniego wynagrodzenia w Polsce. Ile zarabia w Polsce wysokiej klasy specjalista? Specjalista, który przez kilka lat musiał zdobywać doświadczenie, dodatkowo kończyć prawie dwuletnią szkołę, przejść cały cykl badań i testów. I po tym wszystkim, mając wyższe wykształcenie techniczne lub prawnicze, zarabia średnio trzy i pół tysiąca, ale zaczyna od niższego pułapu.
Ale może też zarobić znacznie więcej.
Może. Inspektor pracy przez długie lata zarabiał mniej więcej tyle, co dyrektor techniczny średniego przedsiębiorstwa, zatrudniającego około tysiąca pracowników. Obecnie zarabia mniej. Oczywiście są pewne plusy tej pracy: stabilność, brak obawy, że firma splajtuje. Minusem jest stres – który urząd działa w takim tempie, tak szybko podejmuje decyzje? I są to decyzje najczęściej słuszne, nie znam przypadku, żeby państwo płaciło za błędną decyzję inspektora pracy.
Zamiana (tagi html na tekst) Formatowanie HTML Stary tekst bez formatowania
Czyli uważa Pan, że inspektor pracy zarabia za mało.
W stosunku do wkładu pracy nie jest to nadmiernie wysokie wynagrodzenie. A poza tym inspektor sporo pieniędzy dokłada z własnej kieszeni.
Do czego?
Do dojazdów do zakładów pracy. To jest jedna z naszych największych bolączek. Komunikacja publiczna kurczy się, a ludzie przesiedli się na samochody. Zakłady pracy są rozproszone i jakoś trzeba do nich dotrzeć. Dostajemy więc polecenia na przejazdy transportem publicznym…
I zwrot kosztów za to...
I zwrot kosztów za przejazdy. Ale dotarcie w ten sposób do miejsc kontroli jest praktycznie niemożliwe. Na przykładzie oddziału, w którym pracuje dwunastu inspektorów obliczyłem, ile przejeżdżają oni średnio miesięcznie. Jest to 7408 km, czyli na jednego inspektora średnio 617 km. Korzystali z własnych samochodów, ponieważ nie wykonaliby swojej pracy, jeżdżąc na przykład PKS-em. Czyli do tych przejazdów musieli dołożyć z własnej kieszeni.
Nie ma możliwości uzyskania zwrotu pieniędzy za przejazd tych kilometrów własnym samochodem?
Pracodawca ma możliwość nakazania odbycia podróży służbowej określonym środkiem lokomocji. Tak krawiec kraje, jak mu materii staje. A inspekcja nie ma pieniędzy na pozornie droższe przejazdy samochodami. Jednak podróż autobusem czy pociągiem jest praktycznie niemożliwa nie tylko ze względu na brak połączeń i stracony czas. Inspektor musi wieźć ze sobą zbyt dużo sprzętu. Inspekcja komputeryzuje się i to jest bardzo dobra rzecz, ale musimy te laptopy jakoś ze sobą wozić. Do tego buty, jeśli się jedzie na budowę, kask, druki. Wypadałoby zawsze mieć ze sobą teczkę i plecak i z tym pakować się do autobusu. Poza tym chodzi o prestiż urzędu. Cieszymy się wielkim szacunkiem, o czym świadczą tysiące ludzi szukających u nas porady. A inspektor pracy powinien dreptać w deszczu dwa kilometry z przystanku autobusowego do zakładu, objuczony całym sprzętem, licząc może na to, że podwiezie go pracodawca. Komputeryzujemy się, usprawniamy naszą pracę, ale nie możemy do zakładów docierać na nogach. Trudno na piechotę gonić Europę.
Czy związek zwracał się do kierownictwa inspekcji z postulatem, żeby wprowadzić zwrot za kilometry przejechane prywatnymi samochodami w celach służbowych?
Tak. I kierownictwo nawet się z nami zgadza, mówiąc: wy macie rację, ale my nie mamy pieniędzy. Policzyłem, że na zwrot za podróże służbowe samochodami prywatnymi potrzeba rocznie około trzech milionów złotych, czyli półtora procent budżetu inspekcji. Uważam, że więcej straciłaby, gdyby inspektorzy rzeczywiście jeździli autobusami i marnotrawili czas. Godzina pracy inspektora spędzona na przykład w autobusie czy w oczekiwaniu na przystanku kosztuje około 28 złotych, czyli tyle co ryczałt za mniej więcej 40 kilometrów. Trzeba myśleć po gospodarsku, co się bardziej opłaci. Autobusy kursują rzadko, droga na dworzec, jazda, dotarcie z przystanku do pracodawcy, kontrola, powrót na przystanek, oczekiwanie na autobus, jazda… i cały dzień minął. Jeśli pojedzie się do zakładu i pracodawcy nie będzie, to trzeba wrócić następnego dnia. Skarga musi być przecież załatwiona.
A samochody służbowe?
Są w efekcie o wiele droższe niż użytkowanie prywatnych, gdyż trzeba zapłacić za paliwo, co stanowi około 50% zwrotu należności za przejechane kilometry własnym samochodem, a ponadto za części zamienne, ubezpieczenie, amortyzację, pracownika do obsługi, przeglądy itd.. Inspektorzy też tracą czas, bo muszą jechać przez pół miasta na parking, czekać na kogoś, od kogo mogą przejąć samochód. Poza tym powinni jeździć po dwóch, po trzech, więc też odwożenie się, czekanie i znowu straty czasu. Jestem przeciwnikiem utrzymywania samochodów służbowych.
Czy pieniędzy brakuje też na podwyżki? Mówił Pan, że inspektorzy za mało zarabiają, więc związek zwracał się zapewne z postulatami podwyżek do kierownictwa PIP.
Staramy się o uporządkowanie trzech rzeczy: oceniania, awansowania i wynagradzania inspektorów. Nie ma jasności w sprawach awansów – na przykład co to znaczy awans wynikający z lat pracy czy awans administracyjny. Sprawy oceny: do niedawna byliśmy oceniani co pół roku. Uważaliśmy, że to zbyt często, więc główny inspektor pracy uchylił odpowiednie zarządzenie. Nie ma nowego, więc na razie ocena dotyczy tylko pracowników mianowanych i to raz na dwa lata. Pracowników mianowanych ubywa, bo zmieniły się przepisy i inspektorzy nie są już mianowani. Dlatego zostaje cała grupa ludzi, która nie jest oceniana. Główny inspektorat pracy opracował już nowy system oceniania, uwzględniając nasze uwagi do niego. Powinien on zapewnić przejrzysty system, w którym pracownik będzie wiedział za co i jakie dostanie oceny. Na przykład w tym systemie kierownik będzie musiał uzasadniać oceny skrajnie negatywne i pozytywne. Z awansami i ocenami trzeba powiązać system wynagrodzeń. Bez jasnych kryteriów wynagradzania pracownicy będą wciąż niezadowoleni. Obecnie widełki płacowe są zbyt duże – teoretycznie inspektor może zarabiać cztery razy tyle co okręgowy, ale może dostać też dziesięć razy mniej. Związki zawodowe i główny inspektor pracy 20 lutego br. podpisali porozumienie w sprawie zasad polityki płacowej, wyznaczające górną granicę wynagrodzeń dla poszczególnych grup i zobowiązujące strony porozumienia do opracowania szczegółowego regulaminu wynagrodzeń do końca bieżącego roku.
A jakie są pomysły Związku na drogi awansowania?
Chcemy wprowadzenia trzech dróg awansu. Pierwsza, najprostsza, wynikająca z liczby przepracowanych lat w inspekcji. Druga: awansowanie po zdobyciu kwalifikacji. Są już tego początki: można uzyskać tytuły specjalisty i starszego specjalisty, jeśli zdobędzie się wiedzę w konkretnej dziedzinie i zda się odpowiedni egzamin. Trzecia droga, to awans administracyjny na stanowiska kierownicze.
Napis PIP na kasku, na specjalnej kamizelce, inspektor widziany na miejscu wypadku wśród innych służb wyróżniających się mundurami. Co Pan myśli o „znakowaniu” inspektorów, prowadzących kontrole na budowach, w restauracjach, zakładach produkcyjnych?
Do wszystkiego trzeba używać rozumu. Jadąc do katastrofy, wypadku, na budowę ubrać taką kamizelkę. Ale na przykład kontrola w restauracji wymaga już pewnej dyskrecji, żeby nie rzucać się specjalnie w oczy, nie przeszkadzać.
Czy mimo tych wszystkich kłopotów, o których rozmawialiśmy, jest Pan zadowolony z pracy w inspekcji?
To pytanie może wywołać u mnie agresję.
Dlaczego?
Jak mógłbym nie identyfikować się z firmą po tylu latach pracy?! To jest oczywiste. Większość inspektorów to fani tej pracy.
|
|
(|1211 więcej słów|||)
|
Autor : Żober _DNIA 09-06-2002 - 14:55 | 3839 raz(y) oglądano.
|
artykułów
: Obowiązki Prezesów Firm - Nie dotycza obowiazków BHP karno-skarbowych.
|
|
|
bhpekspert@poczta.pnet.pl
poleca ten artykuł z Rzeczpospolitej On Line jako szczególnie interesujący.
Adres artykułu: firma_z_a_1.html
--------------------------
"Rzeczpospolita", Warszawa, 06.06.02
FIRMA PRZYPOMINA O OBOWIĄZKACH PREZESÓW
Odpowiedzialność karna członków zarządu spółek handlowych w świetle
kodeksu karnego skarbowego - W obronie przyda się regulamin
Co grozi członkom zarządu za przestępstwa i wykroczenia skarbowe
Sankcje z ustawy o VAT i k.k.s. - Spółki cywilne karane tylko raz
Odpowiedzialność karna członków zarządu spółek handlowych w świetle kodeksu
karnego skarbowego
W obronie przyda się regulamin
RYS. MAŁGORZATA MALINOWSKA
Przykład
Załóżmy, że w podmiocie gospodarczym dochodzi do znacznego zaniżenia zobowiązań
podatkowych wskutek złożenia deklaracji podatkowej zawierającej nieprawdziwe
dane. Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że zostanie postawiony zarzut
popełnienia przestępstwa, tzw. oszustwa podatkowego, tej osobie z grona
zarządzających firmą, która podpisała wadliwą deklarację. Zarzut popełnienia
przestępstwa będzie zaczynał się od: "na podstawie art. 9 § 3 k.k.s. w
związku z art. 56 § 1 k.k.s." i - niestety - z dużym prawdopodobieństwem
będzie abstrahował od tak istotnych okoliczności decydujących o
odpowiedzialności karnej skarbowej, jak:
umyślność czy nieumyślność w popełnieniu przestępstwa lub wykroczenia
skarbowego,
okoliczności uzasadniające działanie sprawcy w błędzie co do faktu lub co do
prawa,
wina lub jej brak.
przecież sam fakt wypełnienia się przedmiotowych przesłanek czynu
zabronionego - w naszym przykładzie uszczuplenia podatku, choćby nawet w
znacznej wysokości - nie uzasadnia jeszcze odpowiedzialności karnej skarbowej.
Dopiero wymienione wyżej przesłanki współdecydują o możliwości przedstawienia
zarzutów i ukarania sprawcy. O tych jednak zwykle można dyskutować dopiero z
prokuratorem (jeżeli przejmie on kontrolę nad postępowaniem karnym skarbowym)
lub wyłożyć jako racje przed sądem.
Nie będzie przesadą powiedzieć, że przez treść przepisów
/prawo/doc/kks1018.html">kodeksu karnego skarbowego (k.k.s.) zagrożenie
odpowiedzialnością karną skarbową osób pełniących funkcje zarządcze w
podmiotach gospodarczych stało się kwestią szczególnie aktualną i to w stopniu
dotychczas nieznanym.
Zgodnie z art. 9 § 3 k.k.s., "za przestępstwo i wykroczenie skarbowe
odpowiada, jak sprawca, także ten, kto na podstawie przepisu prawa, decyzji
właściwego organu, umowy lub faktycznego wykonywania zajmuje się sprawami
gospodarczymi osoby fizycznej, osoby prawnej albo jednostki organizacyjnej nie
mającej osobowości prawnej".
Przybliżając nieco treść tego - być może - sucho brzmiącego zapisu ustawowego
trzeba zwrócić przede wszystkim uwagę na krąg osób, których on dotyczy. Będą to
w szczególności wszyscy ci, którzy - z mocy samych przepisów prawa (jak np.
wspólnicy w spółce jawnej lub komandytowej) lub na podstawie uchwały
zgromadzenia wspólników, rady nadzorczej albo też na podstawie umowy o pracę,
zlecenia, tzw. kontraktu menedżerskiego itp. - prowadzą interesy podmiotu
gospodarczego. W kręgu tych osób znajdują się oczywiście osoby pełniące funkcję
członka zarządu.
Pracownik szeregowy czy menedżer
Z ustawowego zwrotu "zajmuje się sprawami gospodarczymi" wywodzi się coraz
powszechniej pogląd, że odpowiedzialności karnej skarbowej w związku z art. 9
§ 3 k.k.s. nie może ponosić szeregowy pracownik w firmie (np. pracownik
księgowości), ale wyłącznie osoba na stanowisku kierowniczym. Gdyby
interpretację tę uznać za obowiązującą, to wszelkie delegowanie kompetencji i
obowiązków przypisanych członkom zarządu na pracowników niższego szczebla
niczego by nie mogło zmienić pod względem odpowiedzialności karnej skarbowej
tych pierwszych. Nawet wtedy, gdy bezpośrednią przyczyną popełnienia czynu
zabronionego było działanie pracownika szeregowego.
Uważam ten pogląd za zbyt daleko idący w tworzeniu obiektywnych (czyli
niezależnych od osób, które mają ponieść sankcję karną) przesłanek
odpowiedzialności karnej skarbowej kadry menedżerskiej. Zasadą naczelną systemu
prawa karnego - do którego należy również prawo karne skarbowe - jest
odpowiedzialność za określone zachowanie (działanie lub zaniechanie), które
prowadzi do naruszenia prawnie chronionego dobra. Jeżeli określonej osobie nie
można przypisać takiego zachowania, to zasadniczo winno to wyłączać
odpowiedzialność karną tej osoby.
Rozwiązanie dla dużych
Problem ten nabiera szczególnego znaczenia w większych podmiotach
gospodarczych, gdzie z natury nie ma warunków, aby wszystkie czynności (prawne
i faktyczne) związane z kierowaniem przedsiębiorstwem były podejmowane
wyłącznie przez osoby ze ścisłego kierownictwa. Tam też - jako że najczęściej
organ zarządzający jest wieloosobowy - może się pojawić również inna kwestia -
"odpowiedzialności zbiorowej" kadry menedżerskiej za działania choćby jednej
osoby z jej grona.
Pewne rozwiązanie tych zagrożeń widzę w tworzeniu w firmach wewnętrznych
procedur (regulaminów). Ich podstawowe założenia powinny sprowadzać się - moim
zdaniem - przede wszystkim do wyraźnego rozdzielenia kompetencji w zakresie
nadzorowania prawidłowości wykonywania finansowych obowiązków publicznoprawnych
(ze szczegółowym określeniem czynności, do jakich są obowiązane określone
osoby). Ważne jest też, by w regulaminie były określone treść i forma
przekazywania informacji istotnych dla prawidłowego realizowania tych
obowiązków.
Warto też wyodrębnić w regulaminie kategorie działań (np. operacji
gospodarczych) o podwyższonym ryzyku, w sprawie których decydowanie powinno
należeć do ściśle określonego gremium.
Następną rzeczą powinno być wyznaczenie zasad obiegu i przechowywania
dokumentów w firmie.
Automatyzm kontrolera
Jak w praktyce wygląda stosowanie przepisów k.k.s. przez "finansowe organy
dochodzenia", w szczególności przez inspektorów urzędów kontroli skarbowej,
wobec osób z organów zarządzających podmiotami gospodarczymi? Pod tym względem
zauważalny jest swego rodzaju automatyzm działania. Spróbujmy zilustrować to
przykładem.
Dlatego duże znaczenie w tworzeniu linii obrony mogą odegrać proponowane
procedury (regulaminy) wewnętrzne. Powołując się na taką dokumentację można -
moim zdaniem - rozszerzyć podstawę do wykazania bądź to winy nieumyślnej przy
popełnieniu czynu zabronionego (co z mocy art. 4 § 1 k.k.s. zwykle wyłącza
w ogóle odpowiedzialność karną) lub do skorzystania z instytucji "błędu co do
faktu" (co z kolei wyłącza winę umyślną).
ADAM STUDZIŃSKI
Kancelaria Adwokacka D. Wasylkowski (grupa firm prawniczych współpracujących z
Deloitte & Touche)
Co grozi członkom zarządu za przestępstwa i wykroczenia skarbowe
Wartość przedmiotu czynu
Mała wartość - wartość, która w czasie popełnienia czynu zabronionego nie
przekracza dwustukrotnej wysokości najniższego miesięcznego wynagrodzenia
(obecnie - 152 tys. zł).
Duża wartość - wartość, która w czasie popełnienia czynu zabronionego
przekracza pięćsetkrotną wysokość najniższego miesięcznego wynagrodzenia
(obecnie - 380 tys. zł).
Wielka wartość - wartość, która w czasie popełnienia czynu zabronionego
przekracza tysiąckrotną wysokość najniższego miesięcznego wynagrodzenia
(obecnie - 760 tys. zł).
Kary wyższe jak za przestępstwa karne
Sąd wymierza za przestępstwo skarbowe karę grzywny w stawkach dziennych,
określając liczbę stawek oraz wysokość jednej stawki. Ustalając stawkę dzienną,
sąd bierze pod uwagę: dochody sprawcy, jego warunki osobiste, rodzinne,
stosunki majątkowe oraz jego możliwości zarobkowe. Zgodnie z art. 23 kodeksu
karnego skarbowego, najniższa liczba stawek wynosi 10, a jedna stawka dzienna
nie może być niższa niż 25,33 zł (jedna trzydziesta najniższego miesięcznego
wynagrodzenia). Zatem najniższa grzywna to 253,30 zł zł (10 x 25,33 zł).
Stawka dzienna nie może też przekraczać 304 tys. zł (czterystukrotność
najniższego miesięcznego wynagrodzenia), a maksymalna liczba stawek to 720.
Oznacza to, że najwyższa grzywna wynosi obecnie 218 mln 880 tys. zł (720 x 304
tys. zł).
Sąd bierze pod uwagę wysokość najniższego miesięcznego wynagrodzenia
obowiązującą w czasie orzekania w pierwszej instancji.
Nietrudno zauważyć, że liczba i wysokość stawek wymierzanych za przestępstwa
skarbowe jest dużo wyższa niż za przestępstwa karne. Dla przypomnienia
(pisaliśmy o tym szerzej w DF 28 maja br.), zgodnie z art. 33
/prawo/doc/Kkarny/spis_tresci.html">kodeksu karnego, najniższa liczba stawek
wynosi 10, a jedna stawka dzienna nie może być niższa niż 10 zł. Zatem
najniższa grzywna za przestępstwo karne to 100 zł (10 x 10 zł), a najwyższa to
720 tys. zł (stawka dzienna nie może przekraczać 2 tys. zł, a maksymalna liczba
stawek to 360).
Natomiast kara grzywny za wykroczenia skarbowe może być wymierzona w granicach
od 76 zł do 15 tys. 200 zł (czyli od jednej dziesiątej do dwudziestokrotności
najniższego miesięcznego wynagrodzenia), chyba że kodeks stanowi inaczej.
Do pociągnięcia członka zarządu do odpowiedzialności karnej skarbowej konieczne
jest, by popełnił on czyn społecznie szkodliwy, zabroniony pod groźbą kary
przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia i by można mu było
przypisać winę. - Samo niewykonanie przepisu prawa finansowego, bez elementu
winy, nie jest przestępstwem lub wykroczeniem w rozumieniu kodeksu karnego
skarbowego - przypomniał Piotr Augustyniak, doradca podatkowy z firmy White &
Case, podczas niedawnej konferencji na temat odpowiedzialności i nowych
obowiązków zarządów zorganizowanej przez Fundację Rozwoju Rachunkowości w
Polsce.
Dodajmy, że czyn zabroniony jest popełniony umyślnie, jeżeli sprawca ma zamiar
jego popełnienia (to jest chce go popełnić) albo przewidując możliwość jego
popełnienia, na to się godzi. Natomiast popełniony jest nieumyślnie, jeżeli
sprawca, nie mając takiego zamiaru, popełnia jednak czyn zabroniony, ponieważ
nie zachował wymaganej ostrożności, mimo że możliwość popełnienia tego czynu
przewidywał lub mógł przewidzieć.
Przestępstwo skarbowe to czyn zabroniony przez kodeks karny skarbowy pod groźbą
kary grzywny w stawkach dziennych, kary ograniczenia wolności lub kary
pozbawienia wolności.
Wykroczenie skarbowe to czyn zabroniony przez kodeks karny skarbowy pod groźbą
kary grzywny określonej kwotowo, jeżeli kwota uszczuplonej lub narażonej na
uszczuplenie należności publicznoprawnej albo wartość przedmiotu czynu nie
przekracza pięciokrotnej wysokości najniższego miesięcznego wynagrodzenia w
czasie jego popełnienia (obecnie 3800 zł = 5 x 760 zł). Wykroczeniem skarbowym
jest także inny czyn zabroniony, jeżeli kodeks tak stanowi.
Tylko osoby fizyczne
Odpowiedzialności karnej skarbowej podlegają wyłącznie osoby fizyczne. Sankcje
karne skarbowe są stosowane niezależnie od innych wynikających z prawa
podatkowego (odsetek za zwłokę, sankcji podatkowych). Orzeka się je w dwóch
trybach:
- w postępowaniu mandatowym, prowadzonym przez urząd skarbowy (w przypadku
mniejszych wykroczeń),
- w postępowaniu przed sądem powszechnym.
Za przestępstwa skarbowe grożą następujące sankcje:
- kara grzywny w stawkach dziennych (ustalając ją, sąd bierze pod uwagę:
dochody sprawcy, jego warunki osobiste, rodzinne, stosunki majątkowe,
możliwości zarobkowe),
- kara ograniczenia wolności,
- kara pozbawienia wolności.
Przeciw fiskusowi
Niektóre przestępstwa i wykroczenia przeciwko obowiązkom podatkowym:
Nieujawnianie przedmiotu lub podstawy opodatkowania, nieskładanie deklaracji -
do 720 stawek dziennych albo kara pozbawienia wolności do lat 3, albo obie kary
łącznie.
Firmanctwo, czyli posługiwanie się imieniem i nazwiskiem, nazwą lub firmą
innego podmiotu - do 720 stawek dziennych albo pozbawienie wolności do lat 2,
albo obie kary łącznie.
Podawanie nieprawdy lub zatajanie prawdy, niedopełnienie obowiązku
zawiadomienia o zmianie danych - do 720 stawek dziennych albo pozbawienie
wolności do lat 2, albo obie kary łącznie.
Bezpodstawny zwrot należności podatkowej, zwrot nadpłaty lub jej zaliczenie na
poczet zaległości podatkowej, lub bieżących albo przyszłych zobowiązań
podatkowych - do 720 stawek dziennych albo kara pozbawienia wolności do lat 3,
albo obie kary łącznie.
Niewpłacenie przez płatnika w terminie pobranego podatku - do 720 stawek
dziennych albo pozbawienie wolności do lat 2, albo obie kary łącznie.
Niepobranie podatku przez płatnika albo pobranie w kwocie niższej od należnej
- do 720 stawek dziennych albo kara pozbawienia wolności do 1 roku, albo obie
kary łącznie.
Sprowadzanie na terytorium Polski lub wydanie z zakładu produkcyjnego wyrobów
akcyzowych lub opakowań z tymi wyrobami bez oznaczenia znakami akcyzy - do 720
stawek dziennych albo kara pozbawienia wolności do lat 2, albo obie kary
łącznie.
We wszystkich wymienionych przykładach warunkiem pociągnięcia do
odpowiedzialności z tego artykułu jest, by sprawca naraził skarb państwa lub
jednostkę samorządu terytorialnego na uszczuplenie podatku.
Ponadto, jeżeli podatek narażony na uszczuplenie (kwota niewpłaconego podatku)
jest małej wartości (jeśli czyn popełniany jest obecnie - do 152 tys. zł), to
za czyn grozi kara do 720 stawek dziennych.
Jeżeli podatek narażony na uszczuplenie nie przekracza ustawowego progu, czyli
pięciokrotności najniższego miesięcznego wynagrodzenia (jeśli czyn popełniany
jest obecnie - do 3800 zł), to sprawca czynu podlega karze grzywny jak za
wykroczenie skarbowe, czyli do 20-krotnej wysokości najniższego miesięcznego
wynagrodzenia.
Nieprowadzenie ksiąg, nieprzechowywanie ksiąg, nierzetelne prowadzenie ksiąg -
do 240 stawek dziennych.
Niewystawianie faktury lub rachunku za wykonanie świadczenia albo odmowa ich
wydania - do 180 stawek dziennych.
Wystawienie faktury lub rachunku w sposób nierzetelny albo posługiwanie się
takim dokumentem - do 240 stawek dziennych.
Niewyznaczenie przez płatnika w wymaganym terminie osoby, do której obowiązków
należy obliczanie, pobieranie i wpłacanie podatków oraz niezgłaszanie
wymaganych danych tych osób - do 120 stawek dziennych.
Inne czyny zabronione
Inne przestępstwa i wykroczenia skarbowe to czyny zabronione popełnione:
przeciwko obowiązkom celnym i zasadom obrotu z zagranicą towarami i usługami
(art. 85-96 k.k.s.)
przeciwko obrotowi dewizowemu (art. 97-106 k.k.s.)
- przeciwko organizacji gier losowych, zakładów wzajemnych i gier na automatach
(art. 107-111 k.k.s.)
przeciwko prywatyzacji mienia skarbu państwa (art. 112 k.k.s.).
KATARZYNA JĘDRZEJEWSKA
SANKCJE Z USTAWY O VAT I K.K.S.
Spółki cywilne karane tylko raz
Za błędy w rozliczeniu VAT można nie tylko być ukaranym z kodeksu karnego
skarbowego, lecz również obciążonym tzw. dodatkowym zobowiązaniem podatkowym z
/prawo/doc/vat0225.html">ustawy o VAT. Taka podwójna kara nie grozi jednak
osobom fizycznym oraz, jak orzekł Sąd Najwyższy, większości spółek cywilnych.
Za ten sam błąd w rozliczeniach z tytułu VAT osoba fizyczna, prowadząca
działalność gospodarczą, nie może być ukarana jednocześnie sankcją finansową z
ustawy o VAT i sankcją karną skarbową (do 16 października 1999 r. z ustawy
karnej skarbowej, a obecnie z /prawo/doc/kks1018.html">kodeksu karnego
skarbowego). Wynika to z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 29 kwietnia
1998 r. (sygn. akt K 17/97) i utraty w jego następstwie mocy obowiązującej art.
27 ust. 5 i 6 ustawy z 8 stycznia 1993 r. o podatku od towarów i usług oraz o
podatku akcyzowym (Dz. U. nr 11, poz. 50 ze zm.) w zakresie, w jakim przepisy
te dopuszczały stosowanie wobec tej samej osoby podwójnych sankcji
(administracyjnych i karnych skarbowych) za ten sam czyn.
Gdy doszło do nałożenia podwójnej kary na osobę fizyczną, prowadzącą
działalność gospodarczą indywidualnie, sąd, do którego trafiła sprawa, uchylał
na tej podstawie decyzje organów podatkowych. Powstawały natomiast wątpliwości,
jak w świetle rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego traktować spółki
cywilne. Rozwiał je Sąd Najwyższy, stwierdzając w wyroku z 21 maja br. (sygn.
akt III RN 64/01), że spółkę cywilną, której wspólnikami są wyłącznie osoby
fizyczne, należy traktować tak samo jak osobę fizyczną prowadzącą działalność
gospodarczą na własny rachunek. Zgodnie bowiem z art. 864
/prawo/doc/Kcywilny/kc_spis_tresci.html">kodeksu cywilnego wspólnicy spółki
cywilnej odpowiadają solidarnie za swoje zobowiązania. Uwzględnić trzeba też
to, że nowe prawo działalności gospodarczej za przedsiębiorcę uznaje nie spółkę
cywilną, a poszczególnych jej wspólników. Nie można ich więc karać dwukrotnie
za to samo.
Z wyroku SN sprzed kilku dni płynie jeszcze jeden wniosek. Poza oczywistą
sytuacją, że można nałożyć jednocześnie sankcję z ustawy o VAT oraz karę z
k.k.s. na spółkę prawa handlowego, nie ma również przeszkód, aby uczynić to w
stosunku do spółki cywilnej, w której choćby jeden ze wspólników jest osobą
prawną (kodeks cywilny dopuszcza możliwość tworzenia takich spółek).
ANNA GRABOWSKA
--------------------------(c) Copyright, PRESSPUBLICA Sp z o. o.
|
|
(|2220 więcej słów|||)
|
Autor : Żober _DNIA 05-06-2002 - 06:26 | 6666 raz(y) oglądano.
|
Służba BHP
: Inspektor Gadżet ID3
|
|
|
Inspektor Gadżet
BHP: relikt przeszłości, który bardzo przydałby się w kapitalizmie
Bilans pierwszych tygodni 2002 r.: na Śląsku dziesięciu górników ginie od wybuchu pyłu węglowego, jeden zostaje przygnieciony przez kombajn, w zagłębiu miedziowym górnik ginie w skalnym zawalisku, w Trzciance drwala przygniata drzewo, w Szepietowie murarz spada z rusztowania. Żeby nie dochodziło do wypadków, powinni czuwać behapowcy. Jest ich w Polsce ok. 20 tys. Czy ktoś liczy się z ich zdaniem?
WOJCIECH MARKIEWICZ
Tadeusz Sadowski, od 28 lat etatowy behapowiec (ten słowotwór powstał od skrótu BHP – bezpieczeństwo i higiena pracy), twierdzi, że jego zawód przez dziesięciolecia był deprecjonowany, obśmiewany. – Byliśmy drugoplanowymi bohaterami filmowych komedii, bo w smutnej albo komicznej rzeczywistości pilnowaliśmy zgodności warunków pracy z bzdurnymi często przepisami.
Behapowiec: żywa tarcza
Behapowiec był – i często jest nadal – człowiekiem od wszystkiego: ręcznika i mydła, rękawic ochronnych, kasków, stroju roboczego, sprzątania, od posiłku regeneracyjnego z wkładką (czyli zupy z kawałkiem mięsa lub kiełbasy), napojów, bielenia krawężników przed wizytą jakiejś osobistości w zakładzie, po odpowiedzialność – mimo że formalnie spada ona na pracodawcę – za wypadki, awarie i katastrofy. – Najczęściej kierowano do tej pracy ludzi z odrzutu – przyznaje Sadowski.
Niedokończony magister, człowiek bez matury, zasłużony, czasem na usługach bezpieki, która chciała mieć dokładne rozeznanie, co się dzieje w strategicznych dla państwa zakładach. A prawie wszystkie były strategiczne.
Dzisiaj behapowiec bywa też żywą tarczą, parawanem dla właścicieli firm, którzy nie chcą wydawać pieniędzy na zabezpieczenia. W razie wpadki łatwo znaleźć winnego. W takiej sytuacji behapowiec nie dba o bezpieczeństwo, ale skrupulatnie pilnuje tzw. podkładek, a więc terminów kontroli, szkoleń, produkuje sterty protokołów – zabezpiecza się. Jeśli jednak nie chce stracić posady, nie może być w swoich działaniach zbyt namolny, stanowczy czy radykalny.
Sadowski przekonał się o tym, nie po raz pierwszy zresztą, w swojej poprzedniej pracy, w 1997 r., w jednej z warszawskich wyższych uczelni. Po kolejnej kontroli sformułował na piśmie wnioski, których realizacja kosztowałaby uczelnię kilkaset tysięcy złotych. Ponieważ sprawa nabrała charakteru oficjalnego (złożył wnioski „na dziennik”), wezwał go szef administracji. Najpierw prosił, żeby się Sadowski przestał wygłupiać. Sadowski na to, że on wręcz przeciwnie – nie wygłupia się, ale widzi konieczność. Szef administracji przypomniał mu więc, że powinien znać swoje miejsce. Na co Sadowski, że zna i dlatego podtrzymuje wnioski. Szef administracji wspomniał wtedy, że pomysły
behapowca zrujnowałyby uczelnię, więc proponuje, nakazuje wręcz, zmianę wniosków zawartych w protokole. – Nie ustąpiłem – wspomina Sadowski – i szybko znalazł się na mnie kij. Sprawa trafiła do sądu, wygrałem, ale na uczelnię nie wróciłem.
Behapowca spoza zakładu – zgodnie z przepisami – trzeba mieć, gdy firma zatrudnia ponad 10 pracowników. Na ćwierć lub pół etatu, gdy zatrudnia powyżej 50 osób. Gdy powyżej 600 – behapowiec powinien być zatrudniony na pełnym etacie. – To są biurokratyczne bzdury, że zwykle decyduje liczba zatrudnionych, a nie stopień ryzyka związanego z produkcją czy usługą – ocenia Sadowski. – A przecież większych zabezpieczeń wymaga najmniejsza nawet firma przechowująca i wożąca np. materiały wybuchowe czy promieniotwórcze niż biuro zatrudniające setki pracowników.
– Przepisy mi sprzyjały – wspomina z kolei dr inż. Andrzej Lutze-Birk, główny specjalista od BHP w Naftobazach Sp. z o.o. – Poprzednio byłem zatrudniony na dwóch i pół etatach. Jednym pełnym i sześciu ćwiartkach. Same klucze do drzwi, biurek i szaf z dokumentami wypełniały mi pół teczki.
Do 1989 r. Lutze-Birk był pracownikiem naukowym Instytutu Chemii i Techniki Jądrowej na Żeraniu. Zajmował się zastosowaniem izotopów w technice, np. badaniem szczelności rurociągu płockiego. – Instytut padał, więc i ja, także z odrzutu, zostałem behapowcem – mówi. Szybko się uczył. Zaczął prowadzić szkolenia, wykłady. W każdej firmie każdy pracownik musi przejść szkolenie podstawowe w zakresie BHP. Elektryk dowiaduje się tam rzeczy, bez których wcześniejszej znajomości nie mógłby nawet przez kwadrans być elektrykiem. Ale szkolenia to źródło ogromnych pieniędzy. Dla rozlicznych firm.
Behapowiec: ofiara solidaryzmu
– Behapowiec z prawdziwego zdarzenia to sumienie pracodawcy – twierdzi Zbigniew Peckiel, inspektor pracy z 25-letnią praktyką. – Powinno być to sumienie stanowcze, ale i lojalne. Bo państwo nakłada na pracodawcę obowiązek zorganizowania służby BHP, ale koszty w pełni ponosi pracodawca.
– Pozycja behapowca w firmie zależy od jego postawy, umiejętności, osobistego potencjału – dodaje Lutze-Birk. – Ale także od podejścia, chęci współpracy szefa.
– Behapowiec działa tak, jak mu pracodawca pozwala – uzupełnia Bernard Tryc, ekspert Państwowej Inspekcji Pracy. – Dopóki inwestowanie w BHP nie będzie opłacalne, dopóty rola behapowca będzie iluzoryczna. Nasz system ubezpieczeń nie różnicuje bowiem kosztów składki w zależności od ryzyka zawodowego i jakości zabezpieczeń.
– To sprawa polityki, solidaryzmu społecznego – mówi prof. Danuta Koradecka, dyrektor Centralnego Instytutu Ochrony Pracy (CIOP). – Zagrożenia i najtrudniejsza sytuacja finansowa są w kopalniachi hutach. Ustawodawca kierując się ewidentną przesadą w stosowaniu solidaryzmu właśnie postanowił, że bogatsi będą dopłacać do biedniejszych i nie zróżnicował składek ZUS.
Tymczasem rosną koszty wynikające z nieodpowiednich warunków pracy. W przedsiębiorstwach praktycznie nikt ich nie liczy. W 2000 r. w Polsce, w wyniku ok. 100 tys. wypadków przy pracy, ZUS wypłacił z funduszu wypadkowego 3,8 mld zł. To jednak jedynie część strat, gdyż dane te nie obejmują kosztów leczenia i rehabilitacji, zasiłków chorobowych, odszkodowań, strat produkcyjnych, strat materiałów, surowców, półproduktów, maszyn itd. W sumie koszty są kilkakrotnie wyższe i CIOP szacuje je na 2–3 proc. PKB. Z kolei według Banku Światowego w Polsce całkowite straty wynikające ze złych warunków pracy mogą sięgać 7 proc. PKB. To prawie tyle, ile wydajemy na służbę zdrowia.
Czy w tej sytuacji służba BHP może funkcjonować tak jak w poprzedniej epoce? Czy behapowiec może być nadal człowiekiem od wszystkiego, czyli od niczego, siedzącym cicho albo uwikłanym w gierki formalno-prawne z pracodawcą pragnącym oszczędzać na bezpieczeństwie?
Behapowiec: tropiciel strat
– Tradycyjny model behapowca, choć nie bez oporów, zdycha – twierdzi Lutze-Birk. – Teraz jest zapotrzebowanie na fachowca zarządzającego bezpieczeństwem.
Peter Drucker, holenderski teoretyk organizacji pracy, sformułował tezę, że w warunkach ostrej konkurencji i małych marginesów zysku (np. w dziedzinie magazynowania i dystrybucji paliw) „celem przedsiębiorstwa powinna być minimalizacja strat, a nie maksymalizacja zysków”. W firmie takiej jak Naftobazy (jej kilkaset zbiorników w 22 bazach w całej Polsce mieści 1,5 mln m sześc. paliw) skuteczne zapobieganie stratom może mieć duży wpływ na wyniki finansowe. Każdy wypadek przynosi straty przedsiębiorstwu. Jak się przed nimi bronić? Są dwie metody: ubezpieczyć się albo zabezpieczyć, zmodernizować usługi. To pierwsze jest drogie i per saldo – nieopłacalne. Pozostaje – zabezpieczyć się.
Kiedy tankujemy 40–50 l benzyny, część wyparowuje w powietrze. Są to jednak ilości, którymi nie warto zawracać sobie głowy. Kiedy natomiast w Naftobazach przelewa się ze zbiornika o pojemności 10 tys. m sześc. paliwo do cystern, są to już hektolitry strat. Dochodzą do tego opłaty za zanieczyszczanie środowiska. Jeśli jednak – jak to zrobiono w Naftobazach – zainwestuje się w hermetyczny nalew do cystern – nie ma strat, bo paliwo się nie ulatnia. I nie ma opłat za zanieczyszczanie środowiska. Jest też bezpieczniej, co w przyszłości – gdy firmy ubezpieczeniowe, wzorem światowych, zróżnicują stawki (a będą musiały to zrobić) – zredukuje straty. I koszty.
W każdej z 22 baz firmy przeprowadza się jak najczęściej ćwiczenia. Żeby przyzwyczajać ludzi do awaryjnych sytuacji, wyrabiać odruchy zachowań. Kilka miesięcy temu w jednej z baz pracownicy sami opanowali wyciek benzyny. Ostatnio, jak szeroko informowały media, gdy podobny zdarzył się w Mościskach (baza Orlenu), pracownicy uciekli. I tylko szczęśliwy zbieg okoliczności oraz brawura strażaków sprawiły, że nie doszło do tragedii.
Na co jednak zda się zarządzanie czy też inżynieria bezpieczeństwa albo hermetyczny nalew do cystern, jeśli kierowca wyjedzie za bramę bazy i przemęczony zaśnie za kółkiem? Albo maszynista pędzącego pociągu dostanie zawału serca? W lokomotywie zadziała tzw. czuwak, urządzenie, które niewciśnięte w określonych odstępach czasu zahamuje pociąg. – Gorzej z kierowcą – powiada Lutze-Birk. – Przepis, nawet najlepszy, niczego nie załatwia. I nie jest prawdą, że przyczyną wypadków jest jedynie nieprzestrzeganie przepisów. Przyczyną jest głupota i brak wyobraźni.
Behapowiec: inżynier wyobraźni
– Jeśli zmęczony, podsypiający kierowca trafi na korek – Rafał Buchcar, doradca do spraw bezpieczeństwa transportu towarów niebezpiecznych i ratownictwa chemiczno-ekologicznego, jest rzeczowy – korek ten skróci, czyli najedzie na stojące auta. Tak jak to wydarzyło się kilka miesięcy temu na trasie poznańskiej. Zginęły wówczas cztery osoby, a kierowca w szoku zjadł tarczki tachografu. Z kolei na trasie katowickiej położyła się cysterna z gazem palnym, ale nie wybuchła. Cysterny mają bowiem cały szereg zabezpieczeń. Nie wybuchają, a jeśli, to na filmach.
Firma Buchcara prowadzi szkolenia dla kierowców wożących niebezpieczne ładunki. Pierwszą i często powtarzaną na kursach oczywistą prawdą jest: „Wszyscy urodzili się po to, żeby umrzeć. Ale ci bez wyobraźni robią to szybciej”. W Polsce przewóz materiałów niebezpiecznych odbywa się w ramach szczegółowych, obowiązujących we wszystkich krajach Unii Europejskiej przepisów ADR. Wymuszają one dobór właściwego opakowania lub cysterny, oznakowania oraz precyzują wymagania wobec kierowcy. Zapewne dzięki temu liczba wypadków z udziałem pojazdów przewożących materiały niebezpieczne spadła w ciągu pięciu lat trzykrotnie. W 1997 r. było ich 163, w 2000 r. – 52. Powodem 75 proc. wypadków jest zmęczenie kierowcy lub źle zamocowany ładunek.
Przepisy ADR wymagają, aby nadawca zaopatrywał każdego kierowcę w pisemną instrukcję. Co wiezie, jakie to stwarza zagrożenia, jaką kierowca musi mieć ochronę na wypadek awarii (np. dwie gaśnice, okulary ochronne, rękawice itp.), co ma robić (np. najpierw schłodzić, potem gasić), jak sobie lub komuś udzielić pierwszej pomocy. – Kierowca, jeśli wie, co robić, w ciągu trzech minut jest w stanie zniwelować 97 proc. skutków wypadku – twierdzi Buchcar.
Przewóz z zastosowaniem procedur ADR jest droższy, więc nadawcy często omijają prawo. Wiosną 2001 r. pewien kierowca cysterny wiózł podgrzany, palny lepik, ale w dokumentach widniał niepalny asfalt. Bo taniej. Gdy dojechał do magazynu firmy budowlanej, lepik ostygł i nie można go było spuścić z cysterny. Pomocnik podłożył więc pod nią ogień. Też nie leciało. Wdrapał się na cysternę, otworzył klapę, do wewnątrz dostał się tlen i odpaliło. Z magazynu nie zostało nic. Podpalacz miał szczęście. Spadł na bele wełny mineralnej. Jak obliczyli policjanci, zaliczył 33-metrowy lot.
Behapowiec: menedżer zarządzający ryzykiem
Zaostrzona unijna Dyrektywa Seveso II nakłada na państwa członkowskie obowiązek informowania Komisji Wspólnot Europejskich o zakładach stwarzających zagrożenia wielkimi awariami (i samych awariach), opracowania raportów o bezpieczeństwie oraz planów operacyjno-ratowniczych i systemów zarządzania bezpieczeństwem.
Pierwsza próba wprowadzenia w Polsce systemu zapobiegania poważnym awariom i ograniczania ich skutków była nieudana. Uchwalona w 1997 r. ustawa o ochronie i kształtowaniu środowiska była w tym względzie tylko częściowo zgodna z dyrektywą Seveso II, a większość przepisów niewykonalna. Głównie dlatego, że brak było kryteriów kwalifikacyjnych, tzn. określających, które z obiektów są niebezpieczne.
Dopiero ustawa Prawo ochrony środowiska (uchwalona 27 kwietnia 2001 r.), która weszła w życie 1 października, spełnia wymagania tej dyrektywy. Wprowadza ona w Polsce dwie kategorie obiektów niebezpiecznych:
zakłady o zwiększonym ryzyku wystąpienia awarii – stwarzają zagrożenia o mniejszych, lokalnych skutkach,
zakłady o dużym ryzyku wystąpienia awarii – zagrożenia o ponadlokalnych, nawet transgenicznych skutkach.
Z analiz CIOP wynika, że takich zakładów mamy w Polsce 200–250, w tym ponad sto o dużym ryzyku wystąpienia awarii. Sytuuje nas to pod względem wielkości zagrożeń na piątym miejscu w Europie po Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii i Włoszech.
– Polskie przepisy – twierdzi prof. Jerzy Michalik z CIOP – w odróżnieniu od europejskich, obejmują także obiekty – o ile zostaną zaliczone do kategorii niebezpiecznych – wojskowe, bazy transportowe, rurociągi, naziemne obiekty przemysłu wydobywczego oraz składowiska odpadów. Są bardziej rygorystyczne niż postanowienia dyrektywy Seveso II i uwzględniają już przygotowywaną jej nowelizację.
Z wielu firm, szczególnie tych, które potencjalnie stwarzają największe zagrożenia, już słychać głosy: nie stać nas na wdrożenie tych przepisów, to nas zabije, padniemy.
– Należałoby raczej – powiada prof. Danuta Koradecka – odwrócić to stwierdzenie i zapytać: czy stać nas na to, żeby nie zadbać o bezpieczeństwo?
Z tym wszystkim nie poradzi już sobie behapowiec starej daty, człowiek z odrzutu, bez żadnych uprawnień, tarcza i parawan dyrektora. Inżynierów bezpieczeństwa – na razie nieśmiało i szczątkowo – kształci na studiach podyplomowych CIOP oraz jedna uczelnia w Polsce, wydział ochrony środowiska na Uniwersytecie Łódzkim. Szczęśliwie nie jest to uczelnia, w której behapowiec Tadeusz Sadowski stracił w 1997 r. posadę, proponując polepszenie bezpieczeństwa pracy.
|
|
(|1985 więcej słów|||)
|
Autor : Żober _DNIA 04-04-2002 - 19:33 | 33798 raz(y) oglądano.
|
|
|
|
<p ALIGN=CENTER>Służba BHP
Podstawa prawna:
1. Kodeks pracy, Rozdział X - Służba bezpieczeństwa i higieny pracy. Art. 237[11].
Art. 23711 [Służba bhp]
§ 1. Pracodawca zatrudniający więcej niż 100 pracowników tworzy służbę bezpieczeństwa i higieny pracy, zwaną dalej "służbą bhp", pełniącą funkcje doradcze i kontrolne w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy, zaś pracodawca zatrudniający do 100 pracowników powierza wykonywanie zadań służby bhp pracownikowi zatrudnionemu przy innej pracy. Pracodawca posiadający ukończone szkolenie niezbędne do wykonywania zadań służby bhp może sam wykonywać zadania tej służby, jeżeli:
1) zatrudnia do 10 pracowników albo
2) zatrudnia do 20 pracowników i jest zakwalifikowany do grupy działalności, dla której ustalono nie wyższą niż trzecia kategorię ryzyka w rozumieniu przepisów o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych.
§ 2. Pracodawca - w przypadku braku kompetentnych pracowników - może powierzyć wykonywanie zadań służby bhp specjalistom spoza zakładu pracy. Pracownik służby bhp oraz pracownik zatrudniony przy innej pracy, któremu powierzono wykonywanie zadań służby bhp, o którym mowa w § 1, a także specjalista spoza zakładu pracy powinni spełniać wymagania kwalifikacyjne niezbędne do wykonywania zadań służby bhp oraz ukończyć szkolenie w dziedzinie bezpieczeństwa i higieny pracy dla pracowników tej służby.
§ 3. Pracownik służby bhp oraz pracownik zatrudniony przy innej pracy, któremu powierzono wykonywanie zadań tej służby, nie mogą ponosić jakichkolwiek niekorzystnych dla nich następstw z powodu wykonywania zadań i uprawnień służby bhp.
§ 4. Właściwy inspektor pracy może nakazać utworzenie służby bhp, albo zwiększenie liczby pracowników tej służby, jeżeli jest to uzasadnione stwierdzonymi zagrożeniami zawodowymi.
§ 5. Rada Ministrów określi, w drodze rozporządzenia:
1) szczegółowy zakres działania, uprawnienia, organizację, liczebność i podporządkowanie służby bhp,
2) kwalifikacje wymagane do wykonywania zadań służby bhp.
A wiec służbę bhp musi powołać pracodawca zatrudniający więcej niż 100 pracowników. Obowiązku takiego nie ma zatem w zakładzie liczącym do 100 pracowników, z tym że wówczas wykonywanie zadań tej służby spoczywa na pracodawcy, który może je powierzyć specjalistom spoza zakładu pracy albo pracownikowi zatrudnionemu przy innej pracy.
- 2. Rozporządzenie Rady Ministrów z 2 września 1997 r. w sprawie służby bezpieczeństwa i higieny pracy (Dz. U. Nr 109, poz. 704)
- § 2. 1. Do zakresu działania służby bhp należy:
- przeprowadzanie kontroli warunków pracy oraz przestrzegania przepisów i zasad bezpieczeństwa i higieny pracy,
- bieżące informowanie pracodawcy o stwierdzonych zagrożeniach zawodowych, wraz z wnioskami zmierzającymi do usuwania tych zagrożeń,
- sporządzanie i przedstawianie pracodawcy, co najmniej raz w roku, okresowych analiz stanu bezpieczeństwa i higieny pracy zawierających propozycje przedsięwzięć technicznych i organizacyjnych mających na celu zapobieganie zagrożeniom życia i zdrowia pracowników oraz poprawę warunków pracy,
- udział w opracowywaniu planów modernizacji i rozwoju zakładu pracy oraz przedstawianie propozycji dotyczących uwzględnienia w tych planach rozwiązań techniczno-organizacyjnych zapewniających poprawę stanu bezpieczeństwa i higieny pracy,
- udział w ocenie założeń i dokumentacji dotyczących modernizacji zakładu pracy albo jego części, a także nowych inwestycji, oraz zgłaszanie wniosków dotyczących uwzględnienia wymagań bezpieczeństwa i higieny pracy w tych założeniach i dokumentacji,
- udział w ustalaniu okoliczności i przyczyn wypadków przy pracy oraz w opracowywaniu wniosków wynikających z badania przyczyn i okoliczności tych wypadków oraz zachorowań na choroby zawodowe, a także kontrola realizacji tych wniosków,
- prowadzenie rejestrów, kompletowanie i przechowywanie dokumentów dotyczących wypadków przy pracy, stwierdzonych chorób zawodowych i podejrzeń o takie choroby, a także przechowywanie wyników badań i pomiarów czynników szkodliwych dla zdrowia w środowisku pracy,
- doradztwo w zakresie przepisów oraz zasad bezpieczeństwa i higieny pracy,
- udział w dokonywaniu oceny ryzyka zawodowego, które wiąże się z wykonywaną pracą.
- Rozporządzenie w sprawie służby BHP znajduje się TUTAJ !!!.
- Firma "BHP-Ekspert" oferuje Państwa Firmie wykonywanie zadań służby BHP na bardzo korzystnych warunkach.
|
|
|
| |
OKRESOWY Dla SŁUŻBY BHP, SZKOLENIE SIP
|
|
|
|
POZWOLENIA ZINTEGROWANE-HANDEL CO2
|
|
|
|
| |