VORTAL BHP
Aktualnie jest 860 Linki i 253 kategori(e) w naszej bazie
WARTE ODWIEDZENIA
 Co nowego Pierwsza 10 Zarekomenduj nas Nowe konto "" Zaloguj 28 marca 2024
KONTAKT Z NAMI

Robert Łabuzek
+48501700846
 
Masz problem z BHP
szukasz odpowiedzi ?
Szybko i gratisowo otrzymasz poradę
zadzwoń lub napisz na maila.

Na stronie przebywa obecnie....

Obecnie jest 37 gości i 0 użytkowników online.

Możesz zalogować się lub zarejestrować nowe konto.

Menu główne


Google

Przeszukuj WWW
Szukaj z www.bhpekspert.pl

Jak zarobić ?Zarobić można na bezrobotnych Autor : gdanskapk
Praca Jak w ciężkich czasach kryzysu zarobić na bezrobotnych Jakich ogłoszeń prasowych unikać - radzą Magdalena Kurpiewska z Job Center i Marcin Balcerzak z HRKObietnice pracy to towar, który w czasach szalejącego bezrobocia sprzedaje się znakomicie. Świetnie prosperują ci, którzy wiedzą, jak sięgnąć do kieszeni bezrobotnych. W prasie, mimo zastoju na rynku pracy, wciąż roi się od ciekawych ofert. Dla bardziej wymagających są duże ogłoszenia modułowe znanych firm, dla skromniejszych - ogłoszenia drobne. Właśnie w tej drugiej grupie czyhają pułapki. Radosław Kowalczyk, student, szukał dorywczej pracy. Znalazł w gazecie ogłoszenie agencji pośrednictwa pracy czasowej, która specjalizuje się w rynku hipermarketów. Zaproponowała mu pracę w jednej z warszawskich placówek - układanie towarów na półkach od godz. 23 do 7 rano za 7 zł netto za godzinę. Przyjął ofertę. Punktualnie o 23 pojawił się w pracy, gdzie miał zgłosić się do koordynatora agencji - pana Adama. Ten poinformował, że pierwsza noc w pracy będzie przeznaczona na szkolenie nowych pracowników. - Szkolenie trwało 15 minut. Pokazano, w jaki sposób układać towar na półkach, gdzie jest magazyn, gdzie jest toaleta i... to wszystko. Potem zabraliśmy się do roboty i układaliśmy towar zgodnie z umową do 7 rano - opowiada Kowalczyk. - Po pracy koordynator poinformował nas, że za tę noc nie dostaniemy pieniędzy, bo to było szkolenie! Student przebolał stratę i zgłosił się do hipermarketu drugiej nocy. Po 8 godzinach pracy koordynator poinformował go, że szkolenie zaplanowano na dwie noce, ale kolejna będzie już płatna. Trzeciej nocy student rozkładał towary w dziale chemicznym. Po 8 godzinach przyszła kierowniczka działu, by ocenić pracę. Oświadczyła, że student i jego towarzysze nic nie zrobili, nie podpisze więc im formularzy do kasy. Jeśli chcą coś zarobić, muszą zostać do godz. 13 i nadrobić zaległości. Kowalczyk miał dość, porzucił pracę i nie zamierzał wykłócać się o należne mu pieniądze. - Każdy pretekst jest dobry, żeby nie zapłacić ludziom za wykonaną robotę. Towar stoi nierówno, nie na tej półce, tego za dużo tu, tego za mało tam - mówi. - Kierownicy straszą, że nie zapłacą, i każą zostawać po godzinach. Wielu się na to godzi, żeby odzyskać pieniądze. - Według mnie około 20 proc. tych ofert jest nieuczciwych lub wprowadza czytelników w błąd, bo ich treść nie zgadza się z rzeczywistą ofertą - uważa Magdalena Kurpiewska, kierownik działu rekrutacji i starszy konsultant w firmie doradczej Job Center. Pracowita do... agencji towarzyskiej Pułapką okazują się z pozoru niewinne ogłoszenia typu: absolutnie atrakcyjna biurowa dochodowa, adresowanie kopert 1000 zł na tydzień, etaty od zaraz, do pracy w redakcji i wydawnictwie bez doświadczenia. - Zainteresowałam się pracą w wydawnictwie. Na początek zainwestowałam kilkadziesiąt złotych w informację: zadzwoniłam pod wskazany w ogłoszeniu numer telefonu komórkowego, potem na audiotele za 4,22 zł za minutę. Okazało się, że pracę mogę mieć natychmiast... w agencji towarzyskiej - opowiada Joanna, studentka z Piotrkowa Trybunalskiego. Taką samą pracę w łatwy sposób mogła zdobyć Agata, która zamieściła w telewizji kablowej UPC ogłoszenie: "pracowita kobieta, 28 lat, do pracy fizycznej". - Zadzwonił właściciel firmy budowlanej przy ul. Górczewskiej w Warszawie. Szukał pracownicy do biura. Zaproponował 1400 zł netto. Zdziwiłam się, kiedy zaprosił mnie na rozmowę kwalifikacyjną do baru wietnamskiego. Ale przestraszyłam się dopiero, kiedy go ujrzałam: bezzębny facet z sygnetami na palcach obu rąk. Zorientowałam się, do jakiej pracy chce mnie zatrudnić. Szybko stamtąd uciekłam i dziś nie jestem już taka odważna w poszukiwaniu pracy. Tomasz Rzeźnicki nazywa siebie specjalistą od wyszukiwania "lewych" ogłoszeń w prasie. Ale ostatnio również on dał się nabrać. Szukał pracy jako kierowca, postanowił więc odpowiedzieć na ogłoszenie: "hurtownia przyjmie kierowców, 1200 zł, dodatkowe wymagania: paszport". Hurtownia okazała się firmą handlującą wszystkim po trochu, a kierowcy - akwizytorami. Mieli sprzedawać na ulicach "eleganckie" zestawy: pióro i długopis. Etaty, czyli lep na naiwnych Niektórzy pracodawcy mijają się z prawdą, oferują pracę inną niż ta, o której mówili w ogłoszeniu. Na przykład chwytliwa oferta "Etaty od zaraz, telefon..." okazuje się pracą na ulicy w charakterze sprzedawcy. Oczywiście, nie ma mowy o żadnym etacie. Psycholog Jadwiga Gwiazda uważa, że problemy ze znalezieniem odpowiedniej pracy mają korzenie w błędnym przekonaniu na jej temat i niedostosowaniu się do dzisiejszych realiów. - Przekonuję ludzi, że skończył się okres łatwego otrzymywania bezpiecznego etatu, który zapewnia wszelkie zabezpieczenia socjalne - mówi Jadwiga Gwiazda. - A etat to wciąż marzenie większości szukających pracy. Podatność Polaków na rzekomo atrakcyjne oferty potwierdza socjolog pracy Alicja Kostecka: - Z moich obserwacji wynika, że Polacy wstydzą się być aktywni. Nie potrafią siebie promować, sprzedawać swoich umiejętności. Pukanie do drzwi pracodawców kojarzy nam się z akwizycją, dlatego większość tak niechętnie przejmuje inicjatywę. Taka postawa ma swój początek w wychowaniu. Młodzi ludzie wchodzą w zawodowe życie z postawą roszczeniową. Z góry zakładają, że praca im się należy, bo zdobyli wykształcenie. Po kilku niepowodzeniach szybko się załamują i tracą wiarę w siebie. Rodzice nie uczą dzieci samodzielności, zaradności, wczesnego zarabiania pieniędzy. Zadzwoń na komórkę Jest też grupa tajemniczych ogłoszeniodawców. Celują w tym np. firmy ubezpieczeniowe, które nie informują wprost, że szukają agentów wynagradzanych prowizyjnie, ale np. pracowników biurowych, kierowników sprzedaży czy zapewniają po prostu ciekawą i dobrze płatną pracę. Wiele firm szuka przedstawicieli handlowych, zapewniają wysokie zarobki, możliwość awansu, liczne szkolenia. Najczęściej okazuje się jednak, że płaca zależy wyłącznie od sprzedaży, a o etacie nie ma co marzyć. W wielu ogłoszeniach nie ma nazwy firmy i adresu, podawany jest tylko numer telefonu, często komórkowego. To sygnał, że możemy mieć do czynienia z naciągaczami. Ale niekoniecznie. Krzysztof Migacz do niedawna pracował w jednej z warszawskich firm kurierskich. Aby zostać kurierem, musiał otworzyć działalność gospodarczą, wydać na szkolenie 200 zł i 1500 zł na kaucję za radiotelefon. Pracował trzy miesiące. Przestał, bo nie chciał powiększać rosnących z miesiąca na miesiąc długów. Wciąż inwestował, a firma nie płaciła. Krzysztof szacuje swoje straty na 3 tys. zł (szkolenie, radiotelefon, paliwo, składki ZUS). Na razie udało mu się wyżebrać z firmy 500 zł - pięć wyjazdów okazało się w miarę udanych: za każdym razem wypłacano mu po 100 zł. Musiał zawiesić działalność gospodarczą, z długów jeszcze nie wyszedł. Nie liczy już na odzyskanie kaucji za radiotelefon, choć ma podpisane przez prezesa zarządu firmy oświadczenie w tej sprawie. Kiedy wspomniał szefowi o procesie sądowym, ten roześmiał mu się w twarz. - Brak nazwy firmy w ogłoszeniu nie musi być powodem do niepokoju - wyjaśnia Marcin Balcerzak z firmy doradczej HRK. - Firmy doradztwa personalnego, poszukując pracowników dla swoich klientów, często nie podają ich nazwy, a jedynie profil działalności. To nic złego. Zawsze można zadzwonić do takiej firmy i dowiedzieć się wszystkiego. Nie ma się o co martwić, jeśli ogłoszenie jest opatrzone logo znanej firmy doradczej. Nazwy firmy nie wymienia się z różnych powodów: w obawie przed konkurencją, niekiedy nabór jest objęty tajemnicą, bo firma szuka nowego pracownika, a ktoś wciąż piastuje to stanowisko. Często pojawiają się ogłoszenia z informacjami o preferowanej płci lub wieku kandydata. W Unii Europejskiej jest to zabronione. - Ostatnio sami stanęliśmy przed takim problemem, kiedy szukaliśmy dla klienta kierownika działu windykacji. Wiedzieliśmy, że chce zatrudnić mężczyznę. Nie mogliśmy jednak zamieścić tej informacji w ogłoszeniu. Zdajemy sobie sprawę, że wiele kobiet straciło w ten sposób czas, odpowiadając na to ogłoszenie - mówi Magdalena Kurpiewska. Ogłoszenie dla świętego spokoju Piotr - do niedawna sekretarz redakcji w dużym wydawnictwie komputerowym - znalazł ogłoszenie firmy handlowo-usługowej, specjalizującej się w sprzedaży małych mieszkań. Szukała agentów nieruchomości. Pracę dostał natychmiast, a szef zapewniał, że Piotr został wybrany spośród kilkunastu kandydatów. - Szybko zorientowałem się, że miałem wciskać ludziom podstawione adresy mieszkań. Szef miał zaufane osoby z mieszkaniami, do których wysyłał klientów. Na miejscu okazywało się, że sprawa jest nieaktualna, ale klient za podanie kilku adresów płacił 200 zł. Agent nieruchomości miał z tego naciągania 30 zł - opowiada Piotr. - Po dwóch dniach wiedziałem, że coś nie gra. Szef wyrzucił mnie, stwierdzając, że nie nadaję się do pracy w tym zawodzie i nic mi nie zapłacił. Coraz częściej szukający pracy skarżą się, że firmy ogłaszają się w prasie tylko po to, by spełnić wewnętrzne procedury, a w rzeczywistości już znalazły odpowiedniego pracownika. Takie zjawisko potwierdza Magdalena Kurpiewska: - Sami doświadczyliśmy tego na własnej skórze. Dla dużej firmy telekomunikacyjnej znaleźliśmy w bazie danych kilku kandydatów. Wszystkich poddaliśmy testom, przeprowadziliśmy z nimi wiele rozmów, przez gęste sito przeszły cztery osoby. Wtedy okazało się, że żadna z nich nie spełniła oczekiwań klienta, a nagle pojawiła się osoba z zewnątrz, która została zatrudniona. - DOROTA KRASKOWSKA Jakich ogłoszeń prasowych unikać radzą Magdalena Kurpiewska z Job Center i Marcin Balcerzak z HRK - Atrakcyjne propozycje pracy za granicą. Nie wszystkie oferty to oszustwa, ale podejrzane jest żądanie pieniędzy za załatwienie formalności i brak informacji o organizatorach. Uwaga na platformy wiertnicze, zagraniczne statki wycieczkowe, wolontariat w Afryce, prace w charakterze kelnerek czy hostess. - Superoferty, wyjątkowe okazje, bardzo wysokie zarobki w krótkim czasie. W takich ogłoszeniach nie ma zwykle informacji o oczekiwaniach wobec przyszłego pracownika, pracodawca wiele oferuje, a nie wymaga wysokich kwalifikacji. - Praca w firmie, która nie podaje nazwy, powinna budzić niepokój. Podejrzane jest, jeśli w rozmowie telefonicznej nie możemy dowiedzieć się niczego konkretnego: nazwy firmy, dokładniejszych informacji o jej działalności czy obowiązkach przyszłego pracownika, a pada tylko stwierdzenie, że wszystko zostanie wyjaśnione podczas rozmowy kwalifikacyjnej. - Praca w firmie, której działalności nie można zweryfikować. Nie ma jej w książce telefonicznej, w Internecie, w informacji telefonicznej. - Ciekawa praca w firmie, której adres to skrytka pocztowa lub mieszkanie w bloku. - Prace chałupnicze, gdzie trzeba najpierw zainwestować, by w nieokreślonej przyszłości zarobić pieniądze. - Atrakcyjna praca, o której dowiesz się więcej, dzwoniąc pod numer telefonu komórkowego. W słuchawce słychać wiadomość nagraną na sekretarce: dodatkowych informacji dowiedz się, dzwoniąc pod numer telefonu 0 700 16... Za każdą minutę zapłacisz 4,22 zł. Gdzie szukać pomocy w przypadku konfliktu z pracodawcą 1. Okręgowy Inspektor Pracy (OIP) Jeśli mamy umowę o pracę, możemy złożyć skargę do OIP. Inspektorat przeprowadzi kontrolę w firmie i zawiadomi nas o jej wynikach w ciągu miesiąca. Dowiemy się, czy pracodawca naruszył prawo. Jeśli tak, to zostanie wezwany do naprawienia szkód. Jeśli tego nie zrobi, zostanie ukarany grzywną. Inspektor pracy zostawia pracodawcy zalecenia i może żądać sprawozdania z ich wykonania. Po jakimś czasie może pojawić się w firmie i sprawdzić, czy naruszenia zostały usunięte. 2. Sąd pracy Jeśli podpisaliśmy umowę o pracę, możemy dochodzić swoich praw przed sądem pracy. W przeciwieństwie do sądu cywilnego nie ponosimy żadnych kosztów. 3. Sąd cywilny Jeśli podpisaliśmy umowę cywilnoprawną, czyli umowę zlecenia lub o dzieło, możemy dochodzić swoich praw jedynie przed sądem cywilnym. Najpierw wysyłamy pracodawcy wezwanie do zapłaty z wyznaczonym terminem (np. 14 dni od daty wystawienia wezwania). Jeśli nie zapłaci, kierujemy sprawę do sądu. Kolejny krok wiąże się już niestety z kosztami - w sądzie trzeba uiścić 7 proc. wartości przedmiotu sporu. Potem pozostaje cierpliwie czekać, bo takie sprawy mogą ciągnąć się latami. 4. Związek zawodowy Jeśli pracownik jest członkiem związku zawodowego, to ten ma prawo występowania z urzędu w obronie praw pracowniczych swego członka. Jeśli nie należy do związku, to i tak może zwrócić się do niego z prośbą o interwencję w swojej sprawie (wynika to z ustawy o związkach zawodowych). Związki mogą też reprezentować interesy pracownika w sporze z pracodawcą w sądzie. 5. Komisja pojednawcza Komisja pojednawcza, czyli polubowne załatwianie sporów między pracodawcami a pracownikami, to, niestety, martwy twór. W razie konfliktu w firmie powołuje się specjalny zespół orzekający, czyli sąd polubowny. Rozstrzyga on spór - pracownik może się nie zgodzić z orzeczeniem i skierować sprawę do sądu pracy. Szukając pracy, przestrzegaj kilku zasad radzi socjolog Alicja Kostecka 1. Nie trać czasu na myślenie o tym, że nie masz pracy, ale działaj. Każdy pomysł na pracę zamieniaj w działanie. 2. Decyzję o zatrudnieniu nowego pracownika podejmuje szef firmy, a nie kadrowa. Postaraj się zatem dotrzeć do samego szefa (dopiero potem do kadrowej). 3. Jeśli podczas rozmowy kwalifikacyjnej czujesz, że nie masz wystarczających kwalifikacji, by otrzymać pracę, spróbuj zarazić pracodawcę swoim entuzjazmem i okazać ogromną ochotę do pracy. 4. Nie bądź skromny i nie ukrywaj swoich wyjątkowych umiejętności. Nigdy nie wiadomo, co akurat może przekonać do ciebie pracodawcę. 5. Staraj się wyjść poza krąg tematów dotyczących bezrobocia. Nie myśl o tym bez przerwy. Buduj siatkę kontaktów z ludźmi aktywnymi zawodowo. 6. Jeśli przez dłuższy czas nie możesz znaleźć pracy, pomyśl o zmianie branży, zawodu czy o podniesieniu kwalifikacji. 7. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej nie sprzedajesz siebie, a tylko swoje umiejętności, czas, plany. Oferujesz pracodawcy swoją ofertę, a nie siebie. 8. Twoje relacje z przyszłym pracodawcą powinny być partnerskie. Nie traktuj go jak opiekuna czy ojca. Nie miej poczucia winy, jeśli twoja oferta została odrzucona. Nie trać wiary w siebie i szukaj dalej.

Komentarze

Wyświetlanie Sortowanie
Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować. Zarejestruj lub zaloguj się
INDIE 2015


Nasza nowa strona


Kodeks pracy


OKRESOWY Dla SŁUŻBY BHP, SZKOLENIE SIP


Kategorie


POZWOLENIA ZINTEGROWANE-HANDEL CO2


Głosowanie

Czy Państwowa Inspekcja Pracy spełnia swoją rolę

[ Wyniki | Ankiety ]

Głosów: 330
Komentarzy: 1


Polecamy ebooki



BHP EKSPERT Sp.z o.o.

NIP 678-315-47-15 KRS 0000558141 bhpekspert@gmail.com
tel.kom.(0)501-700-846
Tworzenie strony: 0,31721496582 sekund.