VORTAL BHP
Aktualnie jest 860 Linki i 253 kategori(e) w naszej bazie
WARTE ODWIEDZENIA
 Co nowego Pierwsza 10 Zarekomenduj nas Nowe konto "" Zaloguj 29 marca 2024
KONTAKT Z NAMI

Robert Łabuzek
+48501700846
 
Masz problem z BHP
szukasz odpowiedzi ?
Szybko i gratisowo otrzymasz poradę
zadzwoń lub napisz na maila.

Na stronie przebywa obecnie....

Obecnie jest 34 gości i 0 użytkowników online.

Możesz zalogować się lub zarejestrować nowe konto.

Menu główne


Google

Przeszukuj WWW
Szukaj z www.bhpekspert.pl

Strzeż się komornika 27.01.2003 Autor : nokaut
Niedowiary Strzeż się komornika (INF. WŁ.) Jeśli komornik zamierza eksmitować nas z mieszkania, musi nas o tym zawiadomić. Jeżeli jednak chce tylko zająć znajdujące się tam meble, biżuterię lub dzieła sztuki, nie musi już tego robić. Może wyłamać zamki w drzwiach i przeszukać wszystkie pomieszczenia, a potem obciążyć nas kosztami egzekucji. O tym, że to nie żart, przekonuje historia Józefa Sudoła, któremu od kilku miesięcy ZUS ściąga z emerytury koszty postępowania egzekucyjnego.

- Gdyby komornik mnie zawiadomił, że w ogóle wszczął jakieś postępowanie, wpuściłbym go do domu bez konieczności wyłamywania zamków i sensacji wśród sąsiadów - zapewnia Józef Sudoł.

Perypetie starszego pana z wymiarem sprawiedliwości zaczęły się kilka lat temu. - Po długiej i ciężkiej chorobie w 1998 r. zmarła moja przyjaciółka, Zofia M., którą opiekowałem się do ostatnich chwil jej życia. Znaliśmy się bardzo długo i wiedziałem, że nie utrzymuje kontaktu z żadną rodziną - opowiada. - Na długo przed śmiercią Zosia ofiarowała mi 12 obrazów, które wspólnie wieszaliśmy na ścianach w moim mieszkaniu. Zostawiła także testament, którego miałem być wykonawcą, a który zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach.

Pan Józef opowiada, że tuż przed śmiercią jego znajomej ujawniła się jej rodzina, która w tej chwili występuje jako pełnoprawny spadkobierca majątku. Jak twierdzi, Zofia M. do końca swego życia nie wiedziała, że


zostawiła im cokolwiek.
- Byłem przyjacielem domu, miałem klucze do mieszkania i kiedy chorą Zosię zostawiałem w szpitalu, w tym samym dniu wymieniałem zamki w drzwiach. Także na jej prośbę, na czas jej nieobecności przenosiłem się do jej mieszkania, żeby pilnować majątku. Zdarzyło się tak aż 6 razy - mówi 72-letni Józef Sudoł.

Po śmierci Zofii M. pan Józef złożył w prokuraturze wniosek o zabezpieczenie majątku ruchomego po zmarłej. Odesłano go w tej sprawie do sądu. - Wnioski pisałem i składałem sam. Były nieporadne i może dlatego je odrzucano - przyznaje starszy pan.

W końcu sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Krakowie. W tym czasie z podobnym wnioskiem wystąpiła tam również rodzina zmarłej. - Sędzia połączył obydwa roszczenia, a potem moje odrzucił, uznając, że byłem obcą osobą w stosunku do zmarłej - mówi Sudoł.

Po tym postanowieniu w mieszkaniu pana Józefa pojawili się policjanci, którzy zażądali wydania 12 obrazów wiszących u niego na ścianach. - Oddałem wszystko. Ale złożyłem skargę w tej sprawie w prokuraturze - opowiada.

Prokuratura tym razem przyznała rację panu Józefowi i obrazy wróciły do jego domu. Proces w sądzie toczył się jednak nadal. Ostatecznie sąd okręgowy, a potem apelacyjny, do którego odwoływał się pan Sudoł, w maju 2001 r. zdecydował, że obrazy należą się rodzinie zmarłej. Sudoł wystąpił w tej sprawie o kasację do Sądu Najwyższego. - Tylko dlatego nie zwróciłem obrazów tamtej stronie - tłumaczy. - Sądziłem, że skoro sprawa toczy się nadal, poprzednie rozstrzygnięcie nie jest ostateczne.

Tymczasem wyrok sądu apelacyjnego był prawomocny. Zawiadomienie o wszczęciu postępowania egzekucyjnego komornik sporządził w sierpniu 2001 r. Tyle że pan Józef dowiedział się o tym dopiero 6 września, czyli


w dniu egzekucji,
już po jej wykonaniu.

Tego dnia, nie spodziewając się niczego, o 8 rano wyszedł do córki. Ponad godzinę później zadzwonili do niego sąsiedzi, mówiąc, że ktoś włamuje się jego mieszkania. - Wyglądało to strasznie - opowiada jedna z sąsiadek. - Kilku mężczyzn wyłamujących zamek w drzwiach, a za chwilę wynoszących coś z domu. Pytaliśmy, kim są. Usłyszeliśmy, że działają zgodnie z prawem i reprezentują komornika. Trudno nam było uwierzyć, że wymiar sprawiedliwości w ten sposób działa i na dodatek w asyście policjantów. Prosiliśmy, żeby poczekali, wiedzieliśmy przecież, że sąsiad nigdzie nie wyjechał i zaraz powinien wrócić. Ale nikt tego nie chciał słuchać.

Józef Sudoł wrócił do domu, kiedy komornik skończył już swoje czynności, zamontował nowe zamki w drzwiach i z wierzycielami żegnał się przed budynkiem.

- Kiedy usłyszałem przez telefon, że to komornik, przywiozłem z sobą jeden obraz, którego nie było w mieszkaniu. Wręczyłem go komornikowi, a on dał mi wtedy wszystkie pisma: o wszczęciu postępowania egzekucyjnego, protokół z tych czynności oraz - co kuriozalne - wezwanie do niezwłocznego (w ciągu 7 dni) zgłoszenia się w kancelarii komornika - mówi Józef Sudoł.

W wezwaniu komornik uprzedzał dłużnika, że "w przypadku nie zgłoszenia się może być nałożona grzywna lub zostanie dokonane przymusowe otwarcie mieszkania celem dokonania niezbędnych czynności egzekucyjnych". Tyle że dłużnik nie miał szans na zgłoszenie się w jego kancelarii, gdyż wezwanie otrzymał już po przymusowym otwarciu mieszkania.

Art. 814 Kodeksu postępowania cywilnego rzeczywiście stanowi, że komornik może zarządzić otwarcie mieszkania, jeżeli cel egzekucji tego wymaga. Czy jednak w tym wypadku zachodziła taka konieczność? Przecież już raz pan Józef bez żadnych protestów wydał obrazy.

Mirosław Markow, komornik rewiru IV przy Sądzie Rejonowym dla Krakowa Śródmieście, twierdzi, że wymóg zawiadomienia dłużnika o rozpoczęciu egzekucji dotyczy jedynie nieruchomości. W przypadku ruchomości istnieje możliwość ukrycia jej i uniemożliwienia egzekucji. Ponieważ zdarza się to nagminnie - jak twierdzi komornik - nie praktykuje się więc powiadamiania dłużników i wszelkie dokumenty wręcza się w trakcie czynności lub - jeżeli dłużnik jest niebecny - wysyła pocztą


już po fakcie.
Komornik przyznaje, że przychodził już wcześniej do mieszkania Józefa Sudoła. Nie zastał go i nie zostawił zawiadomienia, bo byłoby to równoznaczne z popełnieniem przestępstwa. Dlaczego? Zdaniem komornika, uprzedzony dłużnik mógłby uniemożliwć egzekucję, ukrywając ruchomości.

- Całe życie szedłem prostą drogą. Na stare lata miałbym zacząć oszukiwać? - oburza się starszy człowiek. - Znajomi wprawdzie mnie namawiali, żebym wyniósł z domu obrazy, ale było to dla mnie nie do przyjęcia. Gdyby komornik powiedział mi, że ma obowiązek odebrania ode mnie obrazów, zaprosiłbym go do mieszkania i omówilibyśmy sposób ich przekazania. Nie musiałbym wtedy świecić oczami przed sąsiadami i udowadniać, że jestem uczciwym człowiekiem. Nie byłoby też niepotrzebnych kosztów, którymi mnie obciążono. Na dodatek w mieszkaniu zastałem bałagan. Pootwierane wszystkie szuflady, rozbebeszone szafy.

Rachunek przysłany przez komornika opiewał na kwotę 1 579,93 zł. Doszły do tego koszty sądowe w wysokości 10 053 zł. Pan Józef kwestionował zasadność naliczenia kosztów. Jego zdaniem, komornik


włamał się na własne życzenie
bo nie podjął wcześniej żadnej próby wyegzekwowania od niego obrazów. A zgodnie z Kodeksem postępowania cywilnego, zobowiązany był przecież zastosować najmniej dokuczliwy dla dłużnika sposób egzekucji. Zażalenia na czynności komornika były jednak przez sąd wielokrotnie odrzucane. Sudoł spóźnił się z terminem zażalenia i sąd zajmował się wyłącznie tą kwestią, nie rozpatrując w ogóle merytorycznego zarzutu.

W lipcu ub. roku komornik zlecił ZUS-owi ściąganie z emerytury Józefa Sudoła należności. Wyniosły one już wraz z odsetkami ponad 18 tys. zł.

- Nadal nie mogę pogodzić się z tym, że włamanie komornika do cudzego mieszkania może się odbyć bez uprzedzenia i pod nieobecność właściciela, a wszystko jest zgodne z prawem. Jak wobec tego wytłumaczyć bezradność wymiaru sprawiedliwości wobec wielkich dłużników, zalegających skarbowi państwa milionowe sumy? - zastanawia się Józef Sudoł.

Na odpowiedź z Sądu Najwyższego w sprawie kasacji wyroku dotyczącego oddania obrazów rodzinie Zofii M. Józef Sudoł czekał ponad półtora roku. Dopiero przed miesiącem otrzymał zawiadomienie, że nie została ona przyjęta. Przy okazji obciążono go kosztami w wysokości 1500 zł. Co prawda, nie wie za co, ale tym razem zapłacił bez zwłoki.

ELŻBIETA BOREK,

EWA KOPCIK

Komentarze

Wyświetlanie Sortowanie
Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować. Zarejestruj lub zaloguj się
INDIE 2015


Nasza nowa strona


Kodeks pracy


OKRESOWY Dla SŁUŻBY BHP, SZKOLENIE SIP


Kategorie


POZWOLENIA ZINTEGROWANE-HANDEL CO2


Głosowanie

Czy Państwowa Inspekcja Pracy spełnia swoją rolę

[ Wyniki | Ankiety ]

Głosów: 330
Komentarzy: 1


Polecamy ebooki



BHP EKSPERT Sp.z o.o.

NIP 678-315-47-15 KRS 0000558141 bhpekspert@gmail.com
tel.kom.(0)501-700-846
Tworzenie strony: 0,258657932281 sekund.