VORTAL BHP
Aktualnie jest 860 Linki i 253 kategori(e) w naszej bazie
WARTE ODWIEDZENIA
 Co nowego Pierwsza 10 Zarekomenduj nas Nowe konto "" Zaloguj 29 marca 2024
KONTAKT Z NAMI

Robert Łabuzek
+48501700846
 
Masz problem z BHP
szukasz odpowiedzi ?
Szybko i gratisowo otrzymasz poradę
zadzwoń lub napisz na maila.

Na stronie przebywa obecnie....

Obecnie jest 57 gości i 0 użytkowników online.

Możesz zalogować się lub zarejestrować nowe konto.

Menu główne


Google

Przeszukuj WWW
Szukaj z www.bhpekspert.pl

Pre-Fabrykant Zwłok Autor : kodeks
Niedowiary Fabrykant zwłok
Kontrowersyjny niemiecki anatom Gunther von Hagens preparuje ludzkie zwłoki i wystawia je na całym świecie. Obrzydliwe? A jakże. Ale te obrzydliwości oglądają tłumy.
Aby wykonywać swe rzemiosło, 47-letni Gunther von Hagens potrzebuje ciał innych ludzi. Jedno z nich preparował w Biszkeku, stolicy Kirgizji. - Włożyliśmy je do wanny w maju - mówi i przywołuje ręką swych pomocników. Do stalowego zbiornika podchodzi kilku mocno zbudowanych mężczyzn. Na komendę ściągają przykrywającą wannę folię. Widać, jak na brązowej zawiesinie tworzą się pęcherze gorącego powietrza. Po chwili pomocnicy von Hagensa podnoszą dźwignię, do której przywiązano drutem ciało mężczyzny w stanie silnego rozkładu. Niemiecki anatom z zadowoleniem wciąga w nozdrza słodkawy odór. - Z tych paskudnych zwłok powstanie wspaniały okaz - twierdzi i każe wynieść ciało na zewnątrz.
Na dziedzińcu Instytutu Fizjologii Wysokogórskiej, położonego na przedmieściu Biszkeku, rozpoczyna się makabryczny spektakl: von Hagens podchodzi do ciała i spryskuje wodą na w pół wyprężonego penisa. - Nawet nie potrzebowałby viagry - żartuje.
Rozlega się chichot grupy młodych kobiet i mężczyzn. Von Hagens zaprosił na swój pokaz 30 kirgiskich lekarzy, chemików i biologów. Ubrani w niebieskie fartuchy, z bawełnianymi czapkami na głowach, uważnie słuchają słów profesora. - Dowcipy pomagają przezwyciężyć strach przed śmiercią - tłumaczy mistrz ceremonii. Posługując się mieszaniną niemieckiego, angielskiego i rosyjskiego, robi wykład na temat zalet i wad nadgniłego preparatu.
Von Hagens jest twórcą "Światów ciała", objazdowej wystawy spreparowanych zwłok, która przyciągnęła już ponad 9 milionów widzów w Europie, Korei Południowej i Japonii. Dopiero jednak tutaj, w Azji Środkowej, z dala od starego kontynentu, ten szczupły mężczyzna o bladej twarzy znajduje wszystko to, czego potrzebuje do swoich eksperymentów: tanią siłę roboczą, dostępne na zawołanie zwłoki i oddaną publiczność.

- Te badania to dopiero połowa drogi - zapowiada profesor, który swą pasję preparowania ludzkich szczątków zamierza jeszcze rozwinąć. - Ciało powinno być tak elastyczne jak dziecięcy smoczek, posłuszne niczym gąbka do mycia.

Stosując opracowaną do perfekcji metodę tzw. plastynacji zwłok, niemiecki anatom uwiecznił dotąd - jeśli można tak rzec - ponad 60 kompletnych ciał. W przyszłości ma ich być 10 tysięcy. 10 tysięcy produkowanych taśmowo preparatów.

Von Hagens traktuje swoje zajęcie śmiertelnie poważnie. Z wpływów uzyskanych dzięki pokazom zbudował już działające w skali globalnej przedsiębiorstwo. W trzech placówkach zatrudnia na stałe 300 pracowników. Ciągle kursuje między swoimi filiami - jedna znajduje się w Heidelbergu, gdzie obecnie przechowywanych jest ponad 20 zwłok, druga - w Chinach (von Hagens współpracuje z Akademią Medyczną w Dalian) i wreszcie trzecia - w górzystej Kirgizji. To tutaj właśnie niemiecki anatom opracowuje nową metodę sterowania procesem rozkładu zwłok.

Mózg martwego szachisty

W 1977 roku, będąc jeszcze pracownikiem naukowym uniwersytetu w Heidelbergu, von Hagens opracował technikę, która dokonała rewolucji we współczesnej anatomii: zastosował po raz pierwszy plastynację pozwalającą na uzyskiwanie trwałych preparatów biologicznych.

Dzięki tej metodzie ludzkie zwłoki mogą osiągnąć trwałość podobną do tej, jaką miały egipskie mumie. W tym celu najpierw wypłukuje się z nich krew, a następnie - w dość skomplikowanym procesie - zastępuje odpowiednim tworzywem sztucznym wodę oraz tłuszcz zawarte w tkankach. Później ten "zastępczy" materiał staje się gęstszy i twardnieje. W ten sposób powstają preparaty zmarłych, posiadające niezwykłe cechy - nie wydają żadnego zapachu, są suche i tak wytrzymałe, że można je wygodnie transportować z miejsca na miejsce.

Von Hagens uwielbia prezentować swoje "dzieła sztuki" w prowokacyjnych pozach: niegdyś stworzył plastynat mężczyzny pochylającego się nad szachownicą. Sklepienie czaszki zostało usunięte za pomocą piły, dzięki czemu wyraźnie widać mózg. Szachista wydaje się myśleć nad następnym posunięciem, którego nigdy nie wykona.

Kontrowersyjne wystawy niemieckiego anatoma cieszą się ogromnym zainteresowaniem. W ubiegłym roku w Berlinie żądny widowiska tłum czekał godzinami w kolejce, aby popatrzyć na teatr umarłych. Ponad 5 tys. zwiedzających zadeklarowało, że w swoich testamentach przekażą profesorowi własne ciała. Co poniektórzy z tych "dawców" czczą go niczym duchowego guru.Czy jednak wystawa zwłok służy demokratyzacji anatomii i "oświacie sanitarnej", jak twierdzi sam mistrz? A może w rzeczywistości każda jego ekspozycja to po prostu "nielegalny cmentarz", jak uważają jego przeciwnicy? Kto ma rację? Czy proboszcz z Kolonii, Bernard Henrichs, piętnujący spektakl von Hagensa jako "zamach na godność ludzką", czy też słynny aktor Dustin Hoffman, który niedawno w Londynie wprost nie mógł się napatrzyć na sztuczne ciała i zarzekał się, że "przyjdzie jeszcze raz z całą rodziną"? Sam von Hagens także chętnie się "eksponuje". Za dnia nie zdejmuje z głowy ciemnego filcowego kapelusza, który stał się niemal jego znakiem firmowym. Dla zwiększenia reklamowej skuteczności zmienił także nazwisko: z pana Liebchena (pan Luby) stał się panem von Hagensem. Von Hagens to nazwisko jego pierwszej żony.

Gdy tylko w pobliżu pojawia się kamera, profesor natychmiast przybiera pozę podobną do tych, które nadaje swoim preparatom. Zainteresowanie opinii publicznej jego osobą daje mu wprawdzie głęboką satysfakcję, lecz nie wystarcza. Chce być kimś więcej niż tylko sztukmistrzem. Pragnie, by traktowano go jak człowieka nauki oraz otaczano szacunkiem.

Prorok honoris causa

W swojej ojczyźnie słynny anatom na taki szacunek liczyć nie może. Żaden niemiecki uniwersytet nie zamierza wciągnąć go na listę płac. Uczelnię w Heidelbergu von Hagens opuścił wprawdzie sam, ale, jak przyznaje, zmusił go do tego "niesprzyjający klimat". Anatom z Kolonii Bernhard Tillman zarzucał mu wykorzystywanie zmarłych w "teatrze kukiełkowym". - Nikt nie docenia proroka we własnym kraju. Ale nie chciałbym się skarżyć - mówi von Hagens i ostentacyjnie ociera łzę z twarzy.

Wzgardzony musiał uciec do dalekiej Kirgizji. Dopiero tam doczekał się poważania. Ogromne plakaty reklamujące "Światy ciał", pozostałości po wystawie w Kolonii, wiszą teraz w Instytucie Anatomii Akademii Medycznej w Biszkeku. Von Hagens otrzymał od kirgiskiej uczelni tytuł "profesora honoris causa". W holu budynku jego zdjęcie - w obowiązkowym nakryciu głowy - wisi tuż obok podobizny prezydenta państwa. Kirgiski minister zdrowia Mitalip Mamytow wylewnie wita mistrza przed gmachem Akademii, przytulając go do piersi. Zdaniem Mamytowa nie ma obaw, iż skandalizujący artysta spotka się z niechęcią ze strony Kirgizów. - Możemy jedynie wspierać to, co robi tu profesor - podkreśla minister.

Chcąc przyjrzeć się z bliska dziełu von Hagensa, trzeba zejść do podziemi, pofatygować się na koniec mrocznego korytarza i przejść przez dwoje okratowanych drzwi. - Proszę, to tutaj - woła profesor i prowadzi nas do wyłożonej kafelkami piwnicy. Obok stołu sekcyjnego stoją menzurki, zwykłe biurka i... garnek z zupą. Pod ścianą, w kanale odpływowym, leżą niedopałki papierosów. W kącie - trzy komory podciśnieniowe służące do przechowywania ciał. W "katakumbach" Instytutu Anatomii von Hagens kazał wypreparować około 50 zmarłych Kirgizów. Gdy pada pytanie o pochodzenie ciał, nie spieszy się on z odpowiedzią. - To były bezpańskie zwłoki - tłumaczy w końcu i wskazuje na kirgiskie ustawodawstwo, które czyni dla niego ten kraj tak kuszącym: ciała, co do których nikt nie rości sobie praw, automatycznie trafiają do niego.

Ekscytujący chlebodawca

Miejscowa prasa reaguje na ekscentryka z Niemiec dość życzliwie. "Z kostnicy na podium" - tak gazeta z Biszkeku zatytułowała artykuł na temat poczynań von Hagensa. Jego główna siedziba mieści się we wspomnianym Instytucie Fizjologii Wysokogórskiej na południowo-wschodnim skraju stolicy. Zardzewiałe ogrodzenie i pies wartowniczy odstraszają intruzów. Ze ścian czteropiętrowego budynku spada tynk, na dziedzińcu piętrzą się śmieci, a ze skrzynki rozdzielczej bezładnie zwisają kable.

Za czasów Związku Radzieckiego pracowało tutaj około 300 naukowców. Badali wpływ rozrzedzonego powietrza wysokogórskiego na organizmy psów, szczurów i ludzi. Wraz z proklamacją niepodległości przez Kirgizję w dniu 31 sierpnia 1991 r. tego rodzaju prace naukowe stały się ciężkim do sfinansowania luksusem. Skoro pieniędzy na badania nie było, większość pracowników Instytutu została zwolniona.
gdyby nie von Hagens, dyrektor Almas Szanasarow i jego sekretarka, a także 32 innych członków personelu przychodziłoby codziennie do pustego instytutu. Dziś naukowcy są szczęśliwi, otrzymując miesięczne pensje w wysokości równej 45 euro. - To naprawdę ekscytujące pracować dla tak niezwykłego mężczyzny - mówi 26-letnia pani biolog Dinara Aidarowa.

Z Niemiec von Hagens sprowadził sześć dużych samochodów ciężarowych, wypełnionych sprzętem medycznym. Kazał pobielić wapnem ściany w całym Instytucie, zreperować dachy, zatrudnił nawet kucharkę. - Bez pomocy Gunthera - mówi dyrektor Szanasarow - nie byłbym w stanie zapłacić za prąd, wodę i telefon.

W zamian niemiecki profesor może dać upust swojemu nekromańskiemu pociągowi badawczemu w laboratoriach i barakach niedomagającego Instytutu.

Z głową poszło nieźle

Władimir Czereminski, 30-letni lekarz, wstrzykuje niebieską pastę w arterie martwych ludzi. Zwłoki zawsze go fascynowały. - Już jako chłopiec obserwowałem przez okno zmarłych w szpitalu - opowiada młody Kirgiz.

Asystentka w laboratorium, 24-letnia Jelena Kasztanowa, "ćwiczy" na białym króliku. Podczas gdy dwóch mężczyzn trzyma zwierzę na stole sekcyjnym, ona wstrzykuje mu do lewego ucha dużą dawkę środka nasennego. Królik natychmiast zdycha.

Pracownicy Instytutu potrzebują dwóch godzin, by wyszykować stworzenie według ich wyobrażeń: brzuch rozcięty; węże tkwią już w arteriach. Zanim zesztywnieje, jego ciało zostaje rozpięte na specjalnej drewnianej ramce - królik wygląda teraz tak, jakby biegł. I wtedy następuje gwóźdź programu: zmarłe stworzenie ląduje w tzw. kąpieli bakteryjnej. - To działa jak oczyszczalnia - wyjaśnia Dinara Aidarowa, która w 22 plastykowych wannach wyhodowała specjalne bakterie rozkładające mięso, skórę i tłuszcz. - Ale kości pozostają nienaruszone - zaznacza. Po trwającym całe miesiące procesie rozkładu, w kadziach Aidarowej powstają specjalne preparaty: szkielety, oplecione jedynie delikatną siatką naczyń odlanych w tworzywie. Na razie do wanien trafiają tylko kury i króliki, ale po zakończeniu fazy eksperymentów znajdą się w nich zwłoki ludzkie.

Von Hagens od dawna marzy o uprzemysłowieniu tej metody: Wyobrażam sobie, że zakładamy ekologiczny "staw". Każdego tygodnia wchodzi tam nowe ciało, a wychodzi gotowy preparat. Jako pierwszy wyrusza w tę drogę trup ze stalowego zbiornika, który leży teraz przed Niemcem. W maju usunięto z niego krew, a w jego puste naczynia krwionośne wciśnięto czerwoną mieszankę tworzyw sztucznych. W końcu ciało zostało zatopione w mazi z żarłocznymi bakteriami. Teraz profesor i jego asystenci oceniają rezultat. - Jeśli chodzi o głowę, poszło całkiem nieźle - cieszy się von Hagens. Jest jednak zaniepokojony dziwną białą warstwą, pokrywającą piersi i brzuch. Maestro objaśnia to niepowodzenie: Tłuszcz obrastający ciało przekształcił się w substancję podobną do wosku, której bakterie nie mogły już rozłożyć. Niemiecki anatom zaleca, by następnym razem jego ludzie umieścili w wannie chudszego człowieka. - Najlepiej pacjenta chorego na raka w ostatnim stadium.

© Der Spiegel, distr. by NYT Synd.

Komentarze

Wyświetlanie Sortowanie
Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować. Zarejestruj lub zaloguj się
INDIE 2015


Nasza nowa strona


Kodeks pracy


OKRESOWY Dla SŁUŻBY BHP, SZKOLENIE SIP


Kategorie


POZWOLENIA ZINTEGROWANE-HANDEL CO2


Głosowanie

Czy Państwowa Inspekcja Pracy spełnia swoją rolę

[ Wyniki | Ankiety ]

Głosów: 330
Komentarzy: 1


Polecamy ebooki



BHP EKSPERT Sp.z o.o.

NIP 678-315-47-15 KRS 0000558141 bhpekspert@gmail.com
tel.kom.(0)501-700-846
Tworzenie strony: 0,250360965729 sekund.